Adam Marciniak (z prawej) w starciu z zawodnikiem Stomilu FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Rozmowa z ADAMEM MARCINIAKIEM, nowym piłkarzem "Pasów"
- Nie (śmiech). Trenujemy na co dzień i wiem, na co stać Milosa. On ma bardzo dobre uderzenie i tylko to potwierdził. Szacunek dla niego, że podjął taką decyzję i dzięki temu wygraliśmy. To było ciężkie spotkanie. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia, Stomil postawił trudne warunki.
- To uderzenie Panu czegoś nie przypomniało? (Marciniak z identycznej pozycji zdobył w meczu z Lechem Poznań jedną z najładniejszych bramek sezonu 2008/2009)
- Wiem do czego chce pan nawiązać, ale nie grzebmy w przeszłości (śmiech). To było tak dawno temu, że już nie pamiętam. Teraz chwała Milosowi.
- Po tym golu była duża eksplozja radości, ale chwilę wcześniej mógł być smutek. Stomil nie wykorzystał Pana nieporozumienia z Krzysztofem Pilarzem.
- Zabrakło nam komunikacji i zrobiło się groźnie pod naszą bramką, ale na nasze szczęście skończyło się na strachu. Będzie analiza i na pewno wyciągniemy wnioski z takich sytuacji.
- Stomil był chyba bardziej wymagającym rywalem niż GKS Katowice i Okocimski Brzesko. Bronił się mądrze, a nie rozpaczliwie, a i sam potrafił wam zagrozić.
- Wszystkie mecze są i będą trudne. Drużyny, które z nami grają - nawet Stomil, którego trzeba pochwalić za to, że próbował grać w piłkę - będą się głównie bronić całym zespołem na swojej połowie. Ciężko przebić się przez taki mur. W drugiej połowie było łatwiej, bo Stomil próbował zagrać ofensywniej. Dzięki temu mogliśmy stworzyć sobie więcej sytuacji, ale to nie była łatwa przeprawa.
- Kolejny wasz mecz wyglądał tak samo: rywal skupiał się na defensywie, a wy długo rozgrywaliście atak pozycyjny.
- Taki jest nasz cel, żeby dyktować warunki gry i posiadać piłkę. Dopóki mamy piłkę, nie ma jej rywal i to my kontrolujemy grę. Na pewno mamy nad czym pracować, wiele rzeczy jest do poprawy, ale co dokładnie, niech zostanie między nami.
- Czujecie w nogach ten maraton? Za wami trzy mecze w ciągu tygodnia, a za chwilę czekają was kolejne dwa?
- Jaki maraton? Sezon dopiero się zaczął i nie ma mowy o jakimś przesycie. Nasz głód piłki jest niezaspokojony. Poza tym jesteśmy naprawdę dobrze przygotowani do sezonu.
- Jakie są Pana wrażenia z pierwszego występu przy Kałuży 1? W minionym sezonie Pana koledzy mówili, że była tu presja pętająca nogi.
- Nie mam mowy o takiej presji. Im więcej kibiców, tym gra się przyjemniej. Jest świetna atmosfera, wspaniały doping. Mam nadzieję, że z meczu na mecz kibiców będzie coraz więcej, a my ich zachęcimy do tego swoją grą i wynikami.
Rozmawiał MACIEJ KMITA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?