Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojca rozstrzelano w Katyniu. Syn zginął lecąc na jego grób

Grażyna Starzak
Mieczysław Seweryn przed wojną
Mieczysław Seweryn przed wojną Zdjęcia z archiwum Stanisława M. Jankowskiego i Adama A. Tomczyka
Nazwisko Mieczysława Seweryna znalazł przypadkiem. Na "Liście Katyńskiej". Obiecał sobie wtedy, że musi odnaleźć jego ślady. Dotknąć mogiły. Udaje się. W 1995 roku Wojciech, syn Mieczysława, jedzie na uroczystości rocznicowe. Kolejna okazja pojawia się 10 kwietnia 2010. Z prezydentem RP.

Legitymacje, nieśmiertelniki, strzępki listów, notatniki, fotografie. Przedmioty znalezione w dołach katyńskich pokazano kilka lat temu na wystawie w Krakowie. Zwiedzający nie ukrywali emocji. Niektórzy ukradkiem ocierali łzy. Jesienią tego roku czekają nas podobne wzruszenia. Trwają bowiem przygotowania do kolejnej, "katyńskiej" wystawy. Tym razem karykatur Mieczysława Seweryna, jednej z ofiar Katynia. Wśród rysunków znajdą się te, które miał przy sobie w chwili śmierci.

Znalezione je przypadkowo. Do niedawna nie wiadomo było, czyjego są autorstwa. Zagadkę rozwikłał krakowski pisarz i publicysta Stanisław M. Jankowski. Ta historia ma dalszy ciąg. Bolesne "postscriptum". Związane z najnowszą, narodową tragedią.

Żabno w lecie 1939 roku
Mieczysław Seweryn, miejscowy nauczyciel i społecznik, wprowadza się do nowo wybudowanego domu. Pomieszczenia na piętrze jeszcze nie były wykończone. To nie przeszkadzało żabniańskiej elicie wpaść do Sewerynów z gratulacjami. Gospodarz był powszechnie lubiany. Zadziwiał wszystkich swoim malarskim talentem. Często, w czasie rozmaitych spotkań, niepostrzeżenie wyciągał notes i portretował uczestników biesiady. Uwiecznił w nim wiele postaci. M.in. brata - Tadeusza Seweryna, późniejszego wieloletniego dyrektora krakowskiego Muzeum Etnograficznego.

Mieczysław Seweryn nie zdążył się nacieszyć nowym domem. Jako oficer rezerwy, jeszcze przed ogłoszeniem powszechnej mobilizacji, musiał się stawić w koszarach 16 pułku piechoty w Tarnowie. Do domu wpadał tylko na chwilę, żeby zmienić koszulę, ale przede wszystkim, żeby zobaczyć żonę, która spodziewała się dziecka. To były ostatnie tygodnie ciąży. Przyszły tata chciał mieć rodzącą żonę blisko siebie. Przewiózł ją więc do Tarnowa, do domu swojego kuzyna Włodzimierza Pańkowskiego.

Wojciech Seweryn przyszedł na świat w pierwszym dniu wojny. Do metryki wpisano mu jednak 31 sierpnia 1939 r. 1 września źle się kojarzyło, a urodziny to wszak radosne wydarzenie. Ojciec widział go tylko przez chwilę. W czasie bombardowania Tarnowa podjechał pod szpital i w wielkim pośpiechu wpadł do sali, w której leżała jego żona. "Gdzie dziecko?" - wykrzyknął zaniepokojony. Okazało się, że pielęgniarka ukryła noworodka w szufladzie. Żona błagała męża, żeby został. Odrzekł, że jest żołnierzem i odpowiada za kasę pułku.

Na początku grudnia 1939r. Janina Seweryn dostała list od męża. "Moja Najdroższa Żono Janinko! Jestem w ZSRR. Zdrowy i silny. Martwię się o Was Kochani, bo nie wiem, jak się macie. Odpisz mi krótko o sobie, Wojtusiu, bliskich, mieszkaniu i czekaj mego następnego listu. Adres: Z.S.R.R. Kozielsk, obłość Smoleńsk, skrytka pocztowa N-12".

Kozielsk, styczeń-kwiecień 1940 roku
Jeńców było cztery i pół tysiąca. Więzili ich w cerkwi i paru przyległych budynkach. Ciasnota, zaduch, raz dziennie zupa z kawałkiem chleba lub śledź. Oficerowie upominali się o lepsze traktowanie. Mówili, że władze obozu nie przestrzegają praw jenieckich przyjętych w Genewie. Odpowiadano im ze śmiechem, że Genewa daleko, a Rosja nie przyjęła tej deklaracji.

Zima była mroźna, warunki w obozie coraz gorsze. Jeńcy podnieśli bunt. Sowieci, w odwecie, przenieśli niepokornych oficerów do osobnych pomieszczeń. Tam warunki były jeszcze gorsze. Seweryn był jednym z bardziej aktywnych w tym proteście.

Przypłacił to ciężką chorobą. Na całym ciele miał ropiejące wrzody. Dostał się do obozowego lazaretu. Tam spotkał swojego kuzyna z Tarnowa. Włodzimierz Pańkowski był w służbie porządkowej. Przywitali się. Pytali nawzajem o rodzinę, opowiadali swoje losy w kampanii wrześniowej. Zastanawiali, jak sobie pomóc, żeby przetrwać. Kuzyn, w kampanii wrześniowej szeregowy żołnierz, doradzał Sewerynowi, by ściągnął dystynkcje, bo życie trzeba ratować, a Sowieci lepiej traktują zwykłych żołnierzy. Ten odrzekł, że honor mu na to nie pozwala.

Włodzimierz Pańkowski przed wojną mieszkał na Kresach. Dobrze znał język ukraiński. Trochę podobny do rosyjskiego. To pomogło mu dogadywać się z obozowymi wartownikami. Jeden z nich obiecał mu pomóc wydostać się z Kozielska. "Pozbieraj złoto od tych tam burżujów, to ci pomogę" - powiedział kierując wzrok w stronę polskich oficerów.

Dawali mu, co mieli - obrączki, medaliki - za obietnicę przekazania rodzinom wiadomości. Mieczysław Seweryn, prócz listu, dał kuzynowi pieniądze dla żony. Historia ucieczki z Kozielska Włodzimierza Pańkowskiego to materiał na osobną opowieść. Dość na tym, że udało mu się wrócić do Żabna. List schowany w bucie oddał żonie Mieczysława Seweryna. To była ostatnia wiadomość, jaką od niego otrzymała.
W kwietniu 1943 r. Niemcy poinformowali o odkryciu masowych grobów w okolicy Smoleńska, w Katyniu. Pokazywali zdjęcia z ekshumacji. Na jednym z nich, wśród przedmiotów znalezionych w grobach, Janina Seweryn rozpoznała obrączkę, na której były wygrawerowane inicjały jej i męża. Mimo to, jeszcze długo nie mogła uwierzyć, że mąż nie żyje.

Chicago, w marcu 1995 roku
Zbliżała się 55. rocznica zbrodni katyńskiej. W kościele św. Jacka w Chicago Wojciech Seweryn, syn Mieczysława, przygotowuje okolicznościową dekorację. W świątyni, jak co roku, miała być odprawiona uroczysta msza święta. Bardzo mu zależy, żeby dekoracja była jak najbardziej wymowna.

Wykonując projekt wykorzystuje zdolności odziedziczone po ojcu. Dużo o nim myśli. Nie tylko przy tej okazji. Gdy w 1975 r. przyjechał do USA, pierwsze kroki skierował do polskiej księgarni i kupił kilkanaście wydawnictw z najnowszej historii Polski.Chciał znać prawdę.

Wśród publikacji trafił na "Listę Katyńską". Znalazł na niej nazwisko swojego ojca - Mieczysława Seweryna. Płakał jak dziecko. Jeszcze będąc w Polsce, gdy miał kilkanaście lat, marzył, że odszuka ojca, że znajdzie choćby ślady po nim, że dotknie jego mogiły. Umówił się z kolegą, że pojadą do ZSRR. Zbierał nawet pieniądze na tę podróż. Studiował mapę. Uczył się rosyjskiego. Na strychu miał przygotowany plecak z ciepłym ubraniem. Planowana eskapada nie udała się jednak.

Nadzieja na zrealizowanie młodzieńczych marzeń pojawiła się dopiero w 1995 r. Korzystając z poparcia kilku wpływowych osób, m.in. nieżyjącego dziś ks. Zdzisława Peszkowskiego, kapelana Rodzin Katyńskich, Wojciech Seweryn został wytypowany na uroczystości rocznicowe do Katynia jako reprezentant Kongresu Polonii Amerykańskiej. - Nie wiedziałem, jak mam stąpać po tej ziemi - opowiadał po powrocie. - Pragnąłem ją przytulić tak jak mojego ojca. Zebrałem garść i ścisnąłem jak najmocniej. Wokół ludzie mówili o różnych sprawach, ale do mnie nic nie docierało.

Po uroczystościach przyjechał do Polski, gdzie w Żabnie odwiedził swoją matkę, opowiadając wrażenia. Wyznał, że być w Katyniu wśród grobów to przeżycie niemal mistyczne. Przywiózł jej zdjęcia i garść ziemi z katyńskiego lasu. Uspokoił ją, opowiadając, że polscy żołnierze leżą w poświęconej ziemi, a miejsce to, choć tragiczne, jest otoczone pamięcią. Wtedy też zakiełkowała w jego głowie myśl, żeby postawić w Chicago pomnik ofiarom Katynia.

Budowa ciągnęła się wiele lat. Projekty, konsultacje, wyjazdy, pisma, zgody, telefony. I najważniejszy problem - skąd wziąć pieniądze. Razem z przyjaciółmi organizowali zbiórki w polonijnych parafiach i zabawy taneczne, z których dochód był przeznaczony na pomnik. Wojciech Seweryn sam go zaprojektował i wyrzeźbił. Przedstawia Matkę Bożą, która trzyma na kolanach głowę zastrzelonego polskiego oficera. Pieta katyńska. W tle widać krzyż i orła białego bez głowy.

Żabno, marzec-kwiecień 2010 roku
Wojciech Seweryn przyjeżdża na kilka tygodni do Polski. Odwiedza rodzinne strony. Święta wielkanocne spędza z córką i jej rodziną. W ramach ogólnopolskiej akcji sadzenia dębów pamięci pomordowanym oficerom, na szkolnym placu w Żabnie sadzi drzewo ku pamięci swojego ojca. Potem otwiera wystawę poświęconą ojcu, a także kilku innym ofiarom Katynia pochodzącym z okolic Żabna.

Wystawę w miejskim Centrum Kultury przygotował Adam Tomczyk, woźny w tutejszej szkole. Znawca historii rodzinnych stron, autor kilku publikacji na ten temat.

- Pan Wojciech bardzo się cieszył z tej wystawy - wspomina Adam Tomczyk. - Przywiózł mi z USA kilka odbitek starych, rodzinnych fotografii i kserokopie prac artystycznych swego ojca. Tłumaczył rodzinne koligacje. Opowiadał o budowie pomnika. Mówił mi: "Panie Adamie, bardzo panu dziękuję. To dla mnie ogromnie ważne". Rozumiałem go, bo sam jestem pasjonatem historii, a historia to pamięć. Normalnie po ludzku byłem dumny i szczęśliwy, że udało mi się zrobić coś dobrego, bezinteresownego, dać komuś radość.

Wojciech Seweryn w planach ma jeszcze spotkanie z rodziną w Warszawie. Jest spokrewniony ze znanym aktorem Andrzejem Sewerynem. 10 kwietnia 2010 r. krewni odwożą go na lotnisko Okęcie. Jest bardzo wzruszony. Ma lecieć w prezydenckim samolocie do Smoleńska. Na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Na pokład samolotu bierze ze sobą zaproszenia na rocznicowe uroczystości pod pomnikiem swojego autorstwa w Chicago. Miały się odbyć tuż po jego powrocie…
11 kwietnia w Żabnie odprawiono żałobną mszę świętą. Wspominano Wojciecha Seweryna i pozostałe ofiary katastrofy prezydenckiego samolotu. Po mszy mieszkańcy spontanicznie gromadzą się pod pomnikiem poległych w II wojnie światowej.
Stawiają przy nim portret Wojciecha Seweryna przepasany żałobna szarfą. Tam składają wiązanki biało-czerwonych kwiatów, palą znicze. Pod posadzonym zaledwie kilka dni wcześniej przez niego "Dębem Pamięci" ktoś kładzie bukiet. Na biało-czerwonej szarfie wypisano imiona ojca i syna - Mieczysława i Wojciecha. Uczniowie tutejszego gimnazjum palą świece.

- Nigdy bym nie przypuszczał, że historia rodziny Sewerynów, którą starałem się przedstawić na wystawie w Żabnie i w jednej z moich książek, będzie mieć dalszy ciąg i tak tragiczne zakończenie. To żałobne, bolesne postscriptum - podsumowuje Adam Tomczyk.

Wojciech Seweryn, zgodnie ze swoim życzeniem, został pochowany w Żabnie, obok prochów matki. W Chicago, przy pomniku Katyńskim, ma dziś ulicę swojego imienia.

Kraków, w październiku 2013 roku
Stanisław M. Jankowski, pisarz i publicysta, przegląda swoje prywatne archiwum dotyczące zbrodni katyńskiej. Od lat przyjaźni się z Aleksandrem Gurianowem, kierownikiem sekcji polskiej w stowarzyszeniu "Memoriał". Gurianow czasem prosi go o pomoc w odszukaniu jakichś dokumentów.

- Ostatnio, gdy na jego prośbę przeglądałem swoje zbiory, znalazłem w kopertach "katyńskich" trzy karykatury. Przedstawiały polskich oficerów zgładzonych w Katyniu. Jedną z nich był prof. Stefan Pieńkowski, wybitny neurolog - opowiada Jankowski. Wspomniane karykatury nie były dotychczas nigdzie publikowane.

Bacznie się im przyjrzał i zauważył na dole podpis, składający się z trzech liter - "sew". Pomyślał, że to początkowe litery nazwiska. Wcześniej mylnie sądził, że inna osoba jest autorem karykatur. Na "Liście Katyńskiej" znalazł dwa nazwiska zaczynające się na "sew". Jedną z tych osób był Mieczysław Seweryn. O pomoc w ostatecznej identyfikacji autora poprosił Instytut Ekspertyz Sądowych. Odpowiedź nie była satysfakcjonująca: "nie potwierdzamy, ale i nie zaprzeczamy".

Zmartwiony zadzwonił do Ewy Barańskiej-Jamrozik, krakowskiej malarki i karykaturzystki.

- Ewa stwierdziła, że Seweryn w charakterystyczny sposób malował ucho. To, w jej opinii, mogło świadczyć, iż jest on autorem karykatur. Pewności jednak nie miałem. Uzyskałem ją w warszawskim Muzeum Karykatury. Stamtąd przyszła odpowiedź, że rysunki bez wątpienia wykonał Mieczysław Seweryn - opowiada.

Stanisław M. Jankowski uznał, że wydobyte z grobów katyńskich karykatury - jedyne, jakie tam znaleziono i jakie się zachowały - warto przedstawić szerszej publiczności. We współpracy z Adamem Tomczykiem przygotowuje w Krakowie wystawę prac Seweryna. Poznamy także jego wojenne losy i historię rodziny Sewerynów. Z tragicznym finałem, który rozegrał się 10 kwietnia 2010 roku.

***
Mieczysław Seweryn, rocznik 1910. W sierpniu 1931 r. zgłosił się do Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty w Jarocinie, którą ukończył w 1932 r. jako plutonowy. Praktykę odbył w 16 Pułku Piechoty Ziemi Tarnowskiej. Tam zdobył stopień podporucznika. W czasie kampanii wrześniowej 1939 walczył w składzie 6 Dywizji Piechoty. 20 września znaleźli się na przedmieściach Lwowa. Tu zostali pojmani przez Sowietów.

Wojciech Seweryn, rocznik 1939. Ukończył Liceum Plastyczne w Tarnowie, a następnie trzyletnie Studium Kulturalno-Oświatowe. Uczył się rzeźby na krakowskiej ASP. W 1976 r. wyjechał do Chicago, by tam zrealizować "testament swojego życia" - pomnik poświęcony zbrodni katyńskiej. Zginął w katastrofie rządowego samolotu lecącego do Smoleńska.

Stanisław Maria Jankowski, rocznik 1945, absolwent historii UJ. Autor kilku tysięcy publikacji oraz scenariuszy słuchowisk radiowych i filmów dokumentalnych. Napisał ponad dwadzieścia książek, przygotował wiele wystaw historyczno-dokumentalnych poświęconych Armii Krajowej i zbrodni katyńskiej. Konsultant historyczny filmu "Katyń" Andrzeja Wajdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski