Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec Charbel, tajemniczy święty z Libanu, czyni cuda w Krakowie

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Ks. Paweł Kubani z relikwiami, w tle wizerunek świętego.
Ks. Paweł Kubani z relikwiami, w tle wizerunek świętego. Fot. Andrzej Banaś
Za życia nikt nigdy go nie sfotografował, za to mnich widnieje na zdjęciu wykonanym pół wieku po jego śmierci. Do grobu zakonnika co roku przybywają ponad cztery miliony pielgrzymów. Uzdrawia i staje się on - również u nas - tak popularny jak święty ojciec Pio.

Nieduży krakowski kościół Świętego Krzyża raz w miesiącu pęka w szwach. Przychodzi tu wtedy 300 - 600 osób. Przyciąga je św. Charbel - XIX-wieczny pustelnik z Libanu, uzdrowiciel. Od ponad roku w kościele - jako jedynym w Krakowie - znajdują się relikwie mnicha cudotwórcy.

- Czasem sobie myślę: święty Charbelu, jakim cudem się tu znalazłeś?! Jest tak wielki odzew, takie wielkie zapotrzebowanie na modlitwę do tego tajemniczego świętego ze spuszczonym wzrokiem - zaskoczony jest sam proboszcz Świętego Krzyża ks. Paweł Kubani, który sprowadził relikwie do kościoła.

O libańskim mnichu coś wcześniej słyszał, ale święty zaintrygował go dopiero, gdy okazało się, że o Charbelu stale wspominają młodzi ludzie z diecezjalnego duszpasterstwa, Ruchu Apostolstwa Młodzieży, który ks. Kubani prowadzi. Proboszcz bardziej się zainteresował tą postacią, poczytał i pooglądał w internecie, a w końcu wybrał się na pielgrzymkę do Libanu. Przywiózł z niej w październiku 2014 roku nie tylko oczarowanie tamtym krajem, ale też - z sanktuarium w Annaya - relikwie św. Charbela. Wkrótce zaczęły się pojawiać tłumy.

Spał na kawałku drewna
Ojciec Charbel był mistykiem, zakonnikiem, w końcu pustelnikiem. Urodził się 8 maja 1828 roku w libańskiej miejscowości Bekaa-Kafra, na wysokości 1600 metrów n.p.m. Pochodził z biednej, a zarazem bardzo religijnej rodziny. Wcześnie stracił ojca.

Już w dzieciństwie był niezwykle pobożny. Gdy jako chłopiec na co dzień pasał bydło, sam urządził sobie kaplicę w jednej z grot, gdzie zawsze w południe modlił się w samotności. Mając 23 lata, wstąpił do maronickiego klasztoru w Annaya. W 1875 r. zamieszkał w pustelni, oddalonej o 20 minut od klasztoru w Annaya i położonej 200 metrów wyżej od niego. Charbel żył niezwykle ascetycznie. Umartwiał się, sypiał trzy godziny na dobę, pod habitem nosił włosienicę, a za poduszkę służył mu kawałek drewna owinięty w starą sutannę. Pracował fizycznie mimo ciężkiej choroby nerek i odczuwanego bólu.

16 grudnia 1898 r. Charbel miał udar mózgu, gdy odprawiał mszę świętą. Zmarł kilka dni później - w Wigilię.

Po śmierci zakonnika nad jego grobem przez 45 nocy roztaczała się jasna poświata. Ludzie przychodzili prosić o łaski za jego wstawiennictwem, wielu zostało wysłuchanych.

Przełożeni postanowili przenieść ciało zmarłego do klasztoru. Dokonano ekshumacji, a wtedy okazało się, że jest ono w nienaruszonym stanie. Co więcej, sączyła się z niego ciecz o niezwykłym zapachu. Płynęła ona nadal po usunięciu wnętrzności i osuszeniu ciała, a później pojawiła się nawet, gdy zwłoki spoczywały już w trumnie w grobowcu: w 1950 roku odkryto, że wycieka z niego na zewnątrz lepka ciecz, olej. Płyn z ciała Charbela wydobywał się do jego kanonizacji w 1977 roku.

Do dziś zostało udokumentowanych około 24 tys. uzdrowień za pośrednictwem świętego Charbela.

Czuje jego obecność
Z obrazkiem świętego Charbela nie rozstaje się 26-letni Mateusz Kądzioła, absolwent ekonomii, koordynator biura organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży. Ma też wizerunek pustelnika nad łóżkiem i jeszcze jeden w samochodzie.

- Kilka moich próśb zostało wysłuchanych, słyszałem także bezpośrednie świadectwa innych osób. Zawsze gdy proszę o wstawiennictwo - gdy spotykam się z ułomnościami, nałogami - czuję jego obecność i wsparcie - mówi Mateusz.

Chętnie opowiada o świętym Charbelu innym. Niewierzącym mówi wiele o cudach, bo to namacalny dowód. Wierzącym - daje w prezencie książeczkę z jego życiorysem i modlitwami. Zaznacza, że aby w pełni poznać świętego Charbela, nie tylko trzeba o nim poczytać, ale dobrze jest również udać się na pielgrzymkę jego śladami, zobaczyć rzeczywistość, w jakiej zakonnik na co dzień żył.

Mateusz jest jedną z tych osób, które w ostatnich latach w Polsce - w tym w Krakowie - zafascynowały się libańskim świętym. - Przeczytałem jego życiorys, bardzo mnie ujęło jego ascetyczne życie - to, jak się ubierał, jak jadał, jak się modlił. Ktoś, kto tak żył, musi być blisko Boga - podkreśla młody człowiek. - _A świadczy o tym wielka liczba cudów. One czynią z Charbela szczególnego orędownika -_dodaje Mateusz Kądzioła.

26-latek interesuje się kulturą chrześcijańską na Bliskim Wschodzie, a pewnego razu trafił na stronę poświęconą świętemu Charbelowi. Potem jeszcze przeczytał parę książek, jak też pojechał do Libanu na pielgrzymkę śladami ojca Charbela, prosząc o łaski dla siebie i bliskich.

Zwraca uwagę, że kult świętego Charbela w Polsce jest dwojaki. Jego propagator ks. Jarosław Cielecki zakłada Domy Modlitwy św. Chabrela. - Ludzie spotykają się w domach i modlą. Natomiast ksiądz Paweł Kubani, proboszcz parafii Świętego Krzyża, propaguje inny typ kultu: nabożeństwo, nowennę, mszę świętą. Składa się prośby i intencje - wymienia Mateusz.

Święty operuje
Pośród licznych cudów świętego z Libanu jest ten z końca XX wieku. Ojciec Charbel uratował wówczas sparaliżowaną kobietę Nochad al Hami, Libankę, u której stwierdzono także niedrożność tętnicy szyjnej. Lekarze nie dawali jej żadnych szans. Jeden z synów kobiety udał się do grobu świętego, cała rodzina się modliła. Wtedy przyśnił jej się św. Charbel, który wraz z innym zakonnikiem zoperował jej szyję. Na szyi uzdrowionej Libanki pozostały rany i blizny. Odzyskała zdrowie.

Tak jak w sanktuarium w Libanie, tak też o uzdrowienia modlą się ci, którzy przychodzą na specjalne nabożeństwo w krakowskim kościele Świętego Krzyża. Odbywa się ono 30 dnia każdego miesiąca. Jest różaniec z czytaniem próśb i podziękowań, a następnie msza święta i po niej błogosławieństwo olejem św. Charbela, który proboszcz sprowadza z sanktuarium.

W ostatnim miesiącu były prośby o uzdrowienie od osób, które cierpią np. na ból kręgosłupa, od chorego z guzem trzustki, ale też o pracę, o macierzyństwo, o nawrócenie, dobre wybory czy nawet rozwój talentu. Wiele osób prosi mnicha o uwolnienie od lęków i depresji. W Krakowie świadectwo dawała już osoba, której święty poskładał rękę złamaną z przemieszczeniem. Jest też np. małżeństwo, które z pomocą Charbela nie rozpadło się, przeciwnie - para na nowo przeżywa miłość i spodziewa się dziecka.

- Zawsze podkreślamy, że to nie św. Charbel uzdrawia, tylko Chrystus i __wiara człowieka - mówi ks. Paweł Kubani.

Jest bardzo dużo intencji podawanych przez telefon, również można je przysyłać internetowo na adres e-mailowy parafii. Proboszcz zauważa, że ostatnio trudno jest już odmówić różaniec z odczytaniem próśb i podziękowań w godzinę. Kartek z nimi jest za każdym razem około 200 - 250. Nie wyrzuca się ich po nabożeństwie - są zbierane i zawożone do Libanu, gdy jedzie pielgrzymka do sanktuarium w Annaya.

Można z kościoła zabrać dla potrzebujących olej św. Chabrela. Przy czym proboszcz nie rozdaje go w buteleczkach. - Zdarzało się już, że buteleczki z olejem były do kupienia na Allegro za 50 zł - wskazuje. Ksiądz znalazł inny sposób: przepoławia pałeczki z watą, zanurza w oleju, pakuje do maleńkich woreczków.

A gdyby proboszczowi ukazał się św. Charbel... O co by go zapytał? - Chciałbym! Zadałbym mu pytanie „po fachu”: jak być świętym i żyć w zjednoczeniu z Bogiem - odpowiada ks. Kubani.

Tajemnicza fotografia
W Libanie św. Charbel jest niemal na każdym skrzyżowaniu. Jego kult jest też bardzo rozpowszechniony w Rosji. Polacy pokochali go w ostatnich kilku latach.

Do krakowskiej świątyni, która ma relikwie pustelnika, przyjeżdżają specjalnie ludzie z Podhala, ze Śląska, ostatnio nawet specjalnie wybrała się tutaj osoba z Trójmiasta.

- Ponieważ św. Charbel wyprasza łaski, jestem pewien, że jego kult będzie się szerzył - mówi Mateusz Kądzioła.

Od zeszłego miesiąca wierni w Krakowie modlą się tu już przy relikwiach I stopnia, czyli z ciała - wcześniej kościół miał relikwie II stopnia, jakie stanowi np. kawałek materiału potarty o ciało świętego. Ksiądz Kubani planuje stworzenie w kościele miniołtarzyka z obrazem św. Charbela i umieszczenie w szklanej gablocie relikwii zakonnika.

Ojciec Charbel chodził zawsze z pochyloną głową i opuszczonym kapturem. I taki też jest jego wizerunek, wzorowany na zdjęciu. Trzeba jednak dodać, że za życia ten święty z Libanu nigdy nikomu nie dał się sfotografować. Ale...

W maju 1950 roku Charbel jednak postanowił się pokazać. Gdy przybyła do jego grobu grupa zakonników-pielgrzymów, zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie. Po wywołaniu okazało się, że poza pięcioma osobami, które pozowały do zdjęcia, na pierwszym planie jest jeszcze postać mnicha, dodatkowa! Najstarsi zakonnicy, współbracia, rozpoznali w niej właśnie ojca Charbela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ojciec Charbel, tajemniczy święty z Libanu, czyni cuda w Krakowie - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski