Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec Joachim Badeni trafi na ołtarze?

G
Ojciec Joachim Badeni był znanym i lubianym duszpasterzem, wielkim przyjacielem młodzieży. Współtworzył słynne krakowskie duszpasterstwo akademickie "Beczka". Zmarł w marcu tego roku, mając 98 lat.

RELIGIA. Krakowscy dominikanie zbierają materiały o ojcu Badenim. Możliwe, że przygotowują się do Jego procesu beatyfikacyjnego.

Już za życia jego przyjaciele mówili, że miał nadzwyczajne zdolności, że gdy się modlił, podobnie jak Jan Paweł II, wydawał się "zatopiony w Bogu". Sam przyznawał się do co najmniej dwóch ważnych przeżyć mistycznych. Krakowscy dominikanie właśnie rozpoczęli zbieranie materiałów o swoim wybitnym współbracie. Apelują do wszystkich, którzy znali o. Badeniego o spisanie wspomnień i złożenie ewentualnego świadectwa jego świętości.

Apel wystosował ojciec prof. Jan Andrzej Kłoczowski, wychowanek i przyjaciel o. Badeniego. Nie wyklucza, że gromadzenie materiałów i dokumentów związanych z tą postacią oznacza przygotowania do wszczęcia procesu beatyfikacyjnego. Dominikanie mieliby na to aż pięć lat, bowiem prawo kanonicze zezwala na rozpoczęcie procesu po upływie tylu właśnie lat od śmierci kandydata na ołtarze.

Jednym z liczących się świadków świętości ojca Badeniego mógłby być ojciec Leon Knabit z Tyńca. Obaj zakonnicy przyjaźnili się, napisali nawet wspólnie książkę. Ojciec Leon jest pewien, że jego przyjaciel był świętym człowiekiem. - Świętość takich ludzi jak On odkrywa się dopiero po ich śmierci, bo jego świętość nie była nachalna. Tak jak Jana Pawła II - mówi o. Leon. - Gdybym był papieżem, natychmiast ogłosiłbym "santo subito" - dodaje. Słynny benedyktyn słyszał o gromadzeniu przez dominikanów materiałów na temat ojca Badeniego. - Jestem za tym, jak trzeba będzie, poświadczę, że to był już za życia święty człowiek - kontynuuje o. Leon.

Dominikanie opowiadają, że ojciec Badeni miał nadprzyrodzone zdolności. Podobno dzień przed śmiercią powiedział braciom: "To będzie jutro". I było jutro. Ojciec Leon Knabit doskonale pamięta noc, w czasie której, jak się później okazało, zmarł o. Badeni. - Nie miewałem w życiu żadnych prywatnych objawień czy widzeń. Nic z tych rzeczy. Ale pamiętam świetnie tę noc. Obudziło mnie wyraźne pukanie do drzwi. Wygramoliłem się z łóżka, patrzę: trzecia w nocy. Pukanie było bardzo wyraźne. To nie był sen. Wstałem, otwieram drzwi, na korytarzu nikogo. Cisza, pustka. Pomodliłem się: może komuś to potrzebne? O świcie dostałem SMS-a: "Przed paroma godzinami zmarł o. Joachim Badeni". Pomyślałem sobie, że w drodze do nieba zapukał do Tyńca, żeby pożegnać się z przyjacielem - wspomina o. Leon.

Sam o. Badeni w jednym z pięciu wywiadów, jakich udzielił Alinie Petrowej-Wasilewicz, wspomina jedno zdarzenie z gatunku niewytłumaczalnych naukowo, które zaważyło na jego dalszym życiu. To było dawno temu, wtedy, gdy po raz pierwszy poszedł do kościoła na mszę św. nie rano, jak miał w zwyczaju, tylko wieczorem. - Najpierw był różaniec. Przedrzemałem różaniec, a potem wyszedł ksiądz i postawił monstrancję z Najświętszym Sakramentem na ołtarzu, obszedł go dookoła, okadził. Ja patrzyłem na ten biały krążek zupełnie bezmyślnie i nagle zobaczyłem, że od hostii bije jasność. Ciało i Krew, i Dusza Jezusa Chrystusa, nie miałem najmniejszej wątpliwości! - zwierzał się dziennikarce Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Ojciec Joachim Badeni był znanym i lubianym duszpasterzem, wielkim przyjacielem młodzieży. Ci, którzy Go dobrze znali mówią, że "był zakochany w Bogu i ludziach".

(G)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski