Takie wyznanie czyni bezimienna Bohaterka (a imię jej: Każda?) „Cudzych mebli”, dramatu Magdaleny Miecznickiej, współczesnej polskiej pisarki, parającej się także krytyką literacką, redaktorki książki poświęconej Sławomirowi Mrożkowi.
Publikacja w formie książkowej tekstu współczesnego polskiego dramatu (o ile nie jest to np. wspomniany Mrożek) to już sam w sobie na rynku księgarskim ewenement. A po lekturze tego znakomitego dramatu będę z niecierpliwością oczekiwał na jego realizację, zwłaszcza w formie teatru telewizji, gdyż ta konwencja, ze względu na precyzyjne wymagania scenograficzne, wydaje mi się najwłaściwsza.
„Cudze meble” to opisane nieco w konwencji afabularnych dramatów Różewiczowskich (nie wiem, czy autorka nie oburzy się na tę diagnozę) dzieje współczesnej polskiej rodziny, od lat 80. po początki XXI stulecia. Opis wypreparowany w zasadzie z realiów politycznych, acz takiego kontekstu niepozbawiony. I - będący oskarżeniem tej epoki, najwyraźniej może zarysowanym w przywołanym na wstępie cytacie. Bo początkiem wszystkich nieszczęść opisanej rodziny staje się wyjazd Ojca na emigrację do Kanady. Czyli - wydarzenie dla tamtej epoki dość charakterystyczne, nie tylko w latach stanu wojennego; może nawet jeszcze bardziej typowe dla III RP.
I Bohaterka (nie zaryzykuję tezy, że będąca porte parole autorki), i jej krewni borykają się z traumą, określającą całe ich życie. Traumą wywołaną wspomnianą emigracją, ale też wymuszającymi ją przygnębiającymi realiami życia w Polsce przywołanej epoki. Bohaterowie, przeżywając swój swoisty Weltschmerz (ból istnienia) zdają sobie jednak sprawę z niewspółmierności własnych doświadczeń w porównaniu do traumy dotykającej poprzednie pokolenia, nie tylko ich rodziny. Mimo to cierpią, oskarżając się nawzajem, chociażby o brak współczucia, rozpad więzi emocjonalnych, niekiedy wręcz o wrogość. A nawet zazdroszcząc innym, którym - wedle oceny bohaterów - lepiej się w życiu powiodło (prawdziwe życie jest gdzie indziej?). Bo dla każdego jego własne nieszczęście jest przecież najważniejsze.
Jedno w tym tekście budzi mój wielki sprzeciw. Uogólnienie, dramatyczne oskarżenie opisywanej rodziny, a raczej Rodziny w ogóle, o to, co teraz modnie nazywa się dysfunkcjonalnością. Przecież i w „Cudzych meblach” nie brak postaci starających się ocalać rodzinne więzi, walczących - nie tylko dla siebie - o przetrwanie.
Padające w tym tekście - jakże liczne - wzajemne oskarżenia najbliższych sobie osób wydają mi się więc przesadzone, a nawet niekiedy nieuczciwe. Ale, z drugiej strony, czyż każdy z nas nie prowadził kiedyś choć jednej z takich rodzinnych rozmów, jak opisywane przez Miecznicką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?