Od kolejnych serii „Rancza”, czemu dawałem wyraz w niniejszej rubryce, odstręczyła mnie nachalność wpisywanej w scenariusz propagandy, wspierającej wszelkie inicjatywy podejmowane przez rząd. Do tego doszedł przekraczający granice absurdu wątek politycznej kariery wójta Kozioła i założonej przez niego partii. Jedyna denerwująca rzecz, jakiej autorom udało się uniknąć, to brak zjawiska zwanego product placement, nachalnego lokowania na ekranie różnorakich produktów, dominującego z kolei w innym serialu, czyli „Ojcu Mateuszu”. Zauważyliście Państwo, jak często kamera zatrzymuje się na przykład na puszce parzonej na komisariacie kawy?...
Niestety, w „Ranczu” nic się nie zmieniło. Nadal pełno tu moralizowania, pouczania i lansowania tzw. pozytywnych wzorców. Była gospodyni domowa, robiąca niebywałą karierę naukową, wygłasza peany na cześć filozofii. Miejscowy samorząd organizuje bezpłatne wyjazdy do odległego teatru, a urzędujące pod sklepem pijaczki, choć do teatru się nie wybierają, werbalnie doceniają rolę kultury w życiu przeciętnego człowieka, nawet alkoholika. W poprzednim odcinku autorzy postanowili nawet zabrać się za Kościół, wypominając i klerowi, i wiernym nadmierny rygoryzm moralny, zachęcając równocześnie do wyrozumiałości.
Nie dostrzegłem natomiast w serialu nachalnego wspierania inicjatyw obecnego rządu. Cóż, film datowany jest na rok 2016, powstawał więc zapewne w okresie przejściowym, kiedy nie było jeszcze do końca wiadomo, jak się politycznie ustawić.
Teraz wszystko już się wyjaśniło. Nowy rząd rządzi i zapewne porządzi jeszcze długo. Bardzo więc jestem ciekaw kształtu kolejnej serii, a taka zapewne powstanie. Czy wreszcie były wójt trafi do paki?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?