Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okręty i historia

RAO
Zygmunt Krzystanek urodził się w Gotkowicach, w gminie Jerzmanowice-Przeginia, w 1934 roku. Kilka lat po wojnie wyjechał na Pomorze i nic nie wskazywało na to, że kiedyś wróci na stałe w rodzinne strony. - W Gdańsku skończyłem wydział budowy okrętów. Byłem pierwszą osobą z Gotkowic, która skończyła wyższe studia. Ale na wieś nie zamierzałem wracać. Zacząłem pracować w stoczni - opowiada.

Jerzmanowice

   W tamtym czasie nie interesował się historią, choć - jak wspomina z uśmiechem - zdarzało mu się spotykać ludzi, którzy potem w historii się zapisali. - W stoczni pracowałem w tej samej części zakładu, co pani Anna Lubczyk, potem Walentynowicz. Kiedy kilka lat później przeniosłem się na Śląsk, znów jakoś otarłem się o historię: jednym z moich najbliższych współpracowników był syn Bieruta - wspomina.
   Dziesięć lat temu znalazł się z powrotem w rodzinnych stronach, w Jerzmanowicach: przeszedł na emeryturę. Zaczął wtedy przeglądać książki historyczne i kroniki.
   - Bardzo mnie to zainteresowało i nie potrafię powiedzieć tak naprawdę - dlaczego - mówi pan Zygmunt. - Najpierw korzystałem głównie ze zbiorów Biblioteki Śląskiej, potem zacząłem wypytywać miejscowych. Kiedy pojawiła się w gminie gazeta "Ostaniec", pomyślałem, że można by zacząć publikować w niej historyczny cykl w odcinkach. Praca w gazecie nie była mi obca, bo na przełomie lat 50. i 60. byłem społecznym współpracownikiem "Polityki", a poza tym pisałem także do czasopism technicznych.
   "Ostaniec" od kilku lat regularnie publikuje jego opowieści. Krzystanek nie ma w historii ani ulubionej epoki, ani czegoś, co interesowałoby go szczególnie. - Jeśli już miałbym wybierać, to powiedziałbym, że życie codzienne, szczególnie życie mieszkańców naszej gminy.
   Z zapałem szuka ciekawostek. Do takich zalicza na przykład historię potyczki powstańców styczniowych z wojskami rosyjskimi pod Szklarami. - Nie mniej ciekawa wydaje się historia stojącej w Jerzmanowicach kaplicy z końca XVII wieku - mówi. - Legenda głosi, że powstała w miejscu, gdzie król Jan III Sobieski zatrzymał się ze swoją armią w drodze na Wiedeń. Trudno jednak znaleźć potwierdzenie tego w źródłach. Natomiast wiem na pewno, że zbudował zarówno ją, jak i leżący obok niej dawny przytułek dla ubogich Jan Sroczyński, zamożny krakowski mieszczanin, który pochodził z naszej gminy. Sroczyński kazał zbudować kaplicę na planie jednego z kościołów z krakowskiego Kleparza. Nakazał również, by dochody z jednej z kamienic przy ul. Grodzkiej były przekazywane na rzecz utrzymania świątyńki i przytułku.
   Z wielkim sentymentem Zygmunt Krzystanek wspomina również historię Bolesława Kozuba, mieszkańca nieodległych Racławic, który brał udział najpierw w kampanii wrześniowej 1939 roku, a potem walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie.
   - Spisałem jego opowieść w kilku odcinkach mojego cyklu. Pan Bolesław, choć ma prawie 90 lat, przyjeżdża co roku z Edynburga, gdzie mieszka, do rodziny w Racławicach. Zawsze się wtedy spotykamy.
   Między innymi ta historia spowodowała kilka lat temu, że do Krzystanka zaczęli przychodzić mieszkańcy gminy, którzy podsuwali mu materiały i pomysły na nowe odcinki jego cyklu.
   - Dzięki temu przez kilka najbliższych lat będę miał o czym pisać - mówi jerzmanowicki kronikarz.
Tekst i fot.: (RAO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski