Wszystkim dorosłym Olga Lipińska nieodwracalnie kojarzy się z gierkowską „propagandą sukcesu”. Nic dziwnego – jej telewizyjne triumfy rozpoczęły się dokładnie w 1970 roku.
To wtedy TVP zaczęła emisję „Gallux Show” (dziesięć przedstawień). Pięć lat później wystartował „Właśnie leci kabarecik” (również dziesięć odcinków), a w 1977 – „Kurtyna w górę” (osiemnaście spektakli – do 1981 roku).
Największą popularność przyniósł Lipińskiej ten środkowy cykl. „Właśnie leci kabarecik” był bowiem najważniejszym elementem Studia 2, które pojawiło się w połowie lat 70. w dopiero co wprowadzone wolne soboty.
Kilkugodzinny blok programów był stylizowany na wzór zachodni – i miał pokazać, że telewizja kierowana przez Macieja Szczepańskiego jest w stanie konkurować z produkcjami angielskich i niemieckich stacji.
Show przygotowane przez Lipińską idealnie wpisywało się w tę konwencję. Występowali w nim najpopularniejsi aktorzy: Piotr Fronczewski, Wojciech Pokora, Jan Kobuszewski, Krystyna Sienkiewicz i Barbara Wrzesińska. Humor był mocno abstrakcyjny – Lipińska dobrze wiedziała, że jest pod baczną obserwacją Komitetu ds. Radia i Telewizji. Dlatego w jej kabarecie nie było miejsca na żadne polityczne ani społeczne aluzje. Szalone gagi, półnagie tancerki, ekscentryczne stroje – wszystko to sprawiało wrażenie, że żyjemy w nierealnym świecie, w którym nie ma żadnych problemów i trosk.
– Po każdym programie Olga Lipińska dostawała sto listów. W pięćdziesięciu pisano: „Ty komunistyczna sługusko!”, a w drugich pięćdziesięciu: „Dlaczego jesteś popleczniczką czarnych?”. To znaczyło, że każdy rozumiał te dowcipy, jak sam chciał. Oczywiście Lipińska wiedziała, na jakich zasadach może funkcjonować w telewizji, ale moim zdaniem nie legitymowała komunistycznych trendów tamtych czasów – twierdzi prof. Wiesław Godzic, ceniony medioznawca.
Jego zdaniem „Kabarecik” miał dwie warstwy. Pierwsza – to ta slapstickowa, niczym z komedii z lat 20., którą przyswajał przeciętny widz. Druga – to ta kierowana do kogoś o dużej wiedzy humanistycznej, bo dowcipnie nawiązująca słowem, obrazem czy strojem do znanych dzieł literackich lub teatralnych.
– Znam ludzi, którzy na czas emisji programu wyłączali telefony, barykadowali się w domach i z wypiekami na twarzy oglądali każdy odcinek. Liczyło się dla nich niesione przezeń przesłanie – kpiarski stosunek do świata – podkreśla Godzic.
W programie „Olga Lipińska zaprasza” reżyserka będzie wspominać kulisy powstawania programów, które przez kilkadziesiąt lat tworzyła dla TVP. Jej partnerem będzie Tomasz Raczek.
– Lipińska jest już dzisiaj inną osobą niż kiedyś. Ma swoje lata i to widać po niej. Do tego jest bardzo zaborcza – nie potrafi z nikim prowadzić dialogu. Trudno się z nią rozmawia, bo ona zawsze wie swoje. Prezentowany przez jej kabarety typ satyry już jest nieaktualny. Po co więc go przypominać? – dziwi się Godzic.
Premiera „Olga Lipińska zaprasza” 27 kwietnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?