Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimpijska trasa daje w kość

Rozmawiał w Soczi Przemysław Franczak
Dla Karoliny Riemen-Żerebeckiej to drugi olimpijski występ
Dla Karoliny Riemen-Żerebeckiej to drugi olimpijski występ Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa z Karoliną Riemen-Żerebecką, która dziś na igrzyskach w Soczi startuje w „loteryjnym” skicrossie

– Nerwy są?

– Nie, nawet nie. To nie jest reguła, że jestem spokojna przed zawodami, ale tu jakoś stres mam pod kontrolą. Oglądałam zawody mężczyzn i widać, że na tej trasie wszystko może się zdarzyć. Poza tym, jestem dobrze przygotowana i dobrze mi się jeździ na tym torze.

– Przed przyjazdem na igrzyska w Soczi odważnie mówiła Pani o medalu.

– Odważnie, nieodważnie. Chyba każdy sportowiec, który osiąga niezłe wyniki w Pucharze Świata, przyjeżdżając na igrzyska, o tym myśli. Nie wydaje mi się więc to jakimś aktem odwagi. Cele mogę stawiać ambitne: byłam kilkakrotnie w czołowej ósemce w Pucharze Świata, raz byłam trzecia, tor mi odpowiada. Po obejrzeniu zawodów chłopaków mam mniej obaw, jak tam mi się będzie jechać. Trasa jest bardzo loteryjna i trudno przewidzieć, kto może stanąć na podium.

– W jednym z męskich ćwierćfinałów zdarzyło się, że trzech zawodników wywróciło się po ostatnim skoku i przejechało metę na pupach. Nie wiadomo było, kto awansował.

– U nas często decyduje o tym fotofinisz. Czasem wygrywa się o grubość paznokcia. Choć takie sytuacje, że trzech zawodników na plecach równocześnie przejeżdża metę, akurat nie zdarzają się często. Zabawna sytuacja.

– Co jest najtrudniejsze na olimpijskiej trasie?

– Cała trasa jest bardzo trudna, daje w kość. Nie ma takiego miejsca, w którym można odpocząć. Na pewno dużym wyzwaniem jest ostatni skok, tuż przed metą, bo leci się bardzo daleko, na bardzo zmęczonych nogach. To może być trudny element.

– Taka droga, od eliminacji do finału, to chyba duży wysiłek? Kilka przejazdów w krótkim czasie.

– Tak, szczególnie, że nie ma zbyt wiele czasu na odpoczynek. Jeśli przechodzi się do następnej rundy, to za parę minut jest następny wyścig. Jak stajesz na starcie, to masz zadyszkę, bo nie zdążyłeś jeszcze odpocząć po poprzednim biegu.

– Temperatura w Krasnej Polanie jest dodatnia, a to też sprawy nie ułatwia.

– Jest dość miękko, warunki są trudne. Nie można krawędziować, trzeba dość delikatnie jechać po takim śniegu. Miejscami są dziury. Patrzę na prognozy i ma padać deszcz, jeśli się sprawdzą, to będzie jeszcze gorzej. Jak na snowcrossie. Tam był hardkor.

– Upadki w skicrossie to codzienność. Tu na treningu Maria Komissarowa złamała kręgosłup. To działa na psychikę, czy po prostu jesteście do tego przyzwyczajone, że zdarzają się ciężkie wypadki?

– Nie, do tego nie można się przyzwyczaić. Staramy się po prostu nie myśleć o tym, co się stało, żeby jakoś normalnie po tej trasie jeździć. To jednak była nie tylko jej wina, ale – prawdopodobnie – również pierwszej pomocy. Ale to już zostawiam bez komentarza.

– W skicrossie – jak w skokach – też są jakieś technologiczne podchody?

– Największym sekretem jest przygotowanie nart. Nikt nie chce zdradzić, jak smarował narty. To ma kluczowe znaczenie. Widać to było w zawodach mężczyzn: niektórzy odjeżdżali reszcie, inni zostawali.

– W skicrossie można mówić o taktyce?

– Taktyka jest generalnie taka, żeby pędzić jak najszybciej w dół i nie oglądać się za siebie. Tym bardziej w takich warunkach trudno obrać inną strategię. Na tej trasie dużo się dzieje, jest bardzo dużo przeszkód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski