Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Nie ma pieniędzy na akrobatykę

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Ponikowska
Rozmawiamy ze Zdzisławem Gregorskim, trenerem akrobatyki sportowej z MKS Nadzieja w Olkuszu.

Po raz kolejny nie zgadza się Pan ze sposobem rozdziału pieniędzy na sport w gminie Olkusz. Dlaczego?
- Bo pieniądze co roku są źle rozdzielane, na tzw. „maćkowe oko”. Tak nie powinno być. My w tym roku dostaliśmy 14 tys. zł, a kluby piłkarskie w sumie prawie 240 tys. zł. Gdzie tu jest sprawiedliwość? Gmina tłumaczy, że nie ma pieniędzy, ale jakoś na piłkę znajduje. Każda wieś dostaje wsparcie, bez względu na wyniki w sporcie.

Zarzuca się klubowi Nadzieja, że ma zbyt mało wychowanków. Może to jest przyczyna takiego a nie innego podziału pieniędzy?
- Owszem, nie mamy dużo osób, ale to właśnie przez brak pieniędzy. Gdybym tylko uchylił drzwi, byłoby o wiele więcej chętnych. Nie mogę jednak wpuścić 50 osób samych na boisko. Ktoś musi się nimi zająć, żeby nic się nie stało. Jakiś trener musi mieć na młodych sportowców oko. Tymczasem z roku na rok gmina obcina nam dotację. W 2016 r. mieliśmy 20 tys. zł.

Ilu obecnie jest w klubie trenerów?
- Od śmierci mojej żony jestem tylko ja, mimo że mam już swoje lata. Chętni do pracy są, ale przecież dla ideologii nikt nie będzie tego robił. Trener musi dostać przynajmniej 600-700 zł. A z czego ja mam zapłacić trenera, skoro nawet na wyjazdy na zgrupowania i zawody brakuje? Za lokal klubu płacę, za wynajem hali płacę.

To jak klub sobie radzi?
- Jak brakuje, idę „na żebry”, np. do księdza. Tyle lat działam w tej branży, że wiem, jak się to robi. Tyle że mi jest już wstyd żebrać. Sam nie biorę z tych 14 tys. ani grosza. Emeryturę mam, więc daję sobie radę. Pieniędzy potrzeba dla zawodników.

To jaki rozdział pieniędzy by Pan proponował?
- Przede wszystkim powinien istnieć jakiś regulamin rozdziału pieniędzy, żeby było jasne, co jest brane pod uwagę. Najważniejsze powinny być wyniki.

Tych klubowi nie brakuje.
- Bo ja nigdy nie stanąłem w miejscu. Zawsze powtarzałem, że wolę mieć pięciu wyczynowców niż 50 rekreacjonistów. Dobre wyniki muszą być. Jednak, żeby utrzymać aktualne wyniki, potrzebuję pieniędzy.

Co jak ich nie będzie?
- Nie wiem, co się stanie z klubem. Tylko ja już o niego zabiegam. Mam sprzęt warty ok. 1 mln zł, na który gmina nie wyłożyła ani złotówki. Także w naszej siedzibie większość rzeczy jest moja, nawet fotele. Mam tu setki pucharów, dyplomów i medali poupychane po szafkach. Część trzymam w domu. Kiedyś proponowałem władzom, żeby te nagrody gdzieś wyeksponować. Nikt nie wyraził takiej chęci. Bardzo mi przykro, że akrobatyka została całkowicie zepchnięta na margines.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Olkusz. Nie ma pieniędzy na akrobatykę - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski