Już w lutym 2016 roku nowa ulica na osiedlu Słowiki ma nosić oficjalną nazwę Księdza Prałata Henryka Januchty. Mieszkańcy są przekonani, że to doskonałe upamiętnienie zmarłego w ubiegłym roku proboszcza, który związany był z osiedlem przez 25 lat. Mają nadzieję, że ulica otrzyma to imię na pierwszą rocznicę śmierci proboszcza - 12 lutego 2016 r. Na ten dzień planowany jest też wieczór wspomnień. - Cieszymy się bardzo. To będzie doskonałe upamiętnienie proboszcza - podkreśla Genowefa Bugajska z os. Słowiki.
Właśnie z inicjatywy mieszkańców 300-metrowa nowa droga łącząca ul. Miłą z Jasną zostanie nazwana imieniem Księdza Prałata Henryka Januchty. Inicjatywę poparło prawie 500 osób. W grudniu do Urzędu Miasta została złożona odpowiednia uchwała zarządu osiedla. Radni miejscy poparli pomysł.
- Zaraz po śmierci księdza zaczęliśmy się zastanawiać, jak go upamiętnić - opowiada Bugajska. - Ten łącznik ma podwójne znaczenie. Łączy jedną część osiedla z drugą. Proboszcz Januchta też łączył ludzi między sobą i z Kościołem.
Ks. Henryk Januchta zmarł 12 lutego w wieku 59 lat. Chorował, ale nie mówił o tym. Parafianie domyślali się, że coś jest nie tak. - Miesiąc przed śmiercią pytaliśmy go, jak się czuje. Zapewniał, że sobie poradzi - mówi Genowefa Bugajska. - Był pełen optymizmu i miał zaufanie do Pana Boga. Uważał chyba, że jeśli go wezwie, to będzie właściwy czas.
Na pogrzeb proboszcza przyszły tłumy. Nikt nie spodziewał się aż tylu ludzi. - To było niesamowite - komentuje mieszkanka os. Słowiki.
Ks. Henryk Januchta związany był z os. Słowiki 25 lat. - Poznałem go na pielgrzymce na Jasną Górę w 1987 roku. Był wtedy wikarym w Przegini - wspomina Ryszard Ryza, radny. Z pielgrzymki wrócili 14 sierpnia, a 19 sierpnia ks. Januchta dostał przeniesienie do parafii św. Andrzeja. - Z misją tworzenia nowej parafii na os. Słowiki - mówi radny.
Mieszkańcy wspominają, że pierwsze msze odprawiano w namiocie. Dopiero na początku lat 90. stanął tam kościół. - Wszyscy gromadzili się przy jego budowie. Nadal pewne rzeczy, o których mówił proboszcz, są do zrobienia, jak nowe ławki czy witraże - dodaje Genowefa Bugajska.
- Wiele razy byłem świadkiem, jak ze łzami w oczach przypominał pierwszą mszę świętą na placu przeznaczonym pod budowę nowego kościoła, kiedy ksiądz biskup Stanisław Szymecki pytał zgromadzonych wiernych: czy wierzycie, że tu powstanie kościół? A wierni chórem odpowiedzieli: wierzymy! I najpierw był namiot wojskowy, potem kaplica w budynku parafialnym, a następnie piękny kościół - podkreślał podczas uroczystości pogrzebowych ks. Henryk Chmieła, probszcz parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Olkuszu i przyjaciel zmarłego księdza.
Ks. Henryk Januchta pochodził z okolic Masłowa (woj. świętokrzyskie). Do Olkusza trafił jako bardzo młody ksiądz. Musiał odnaleźć się wśród ludności osiedla, które skupiało osoby z całej Polski. Oprócz rodowitych olkuszan byli ludzie, którzy przyjechali do miasta w czasie budowy huty „Katowice”. - Ksiądz potrafił ich zintegrować. Był wspaniałym, otwartym człowiekiem - mówi Ryza.
Ks. Januchta współpracował z partnerskim miastem Olkusza - niemieckim Schwalbach. Dzięki niemu odbyło się pierwsze spotkanie młodzieży olkuskiej i niemieckiej. Uważał, że zawsze trzeba szukać tego, co łączy, nie tego, co dzieli.
Organizował pielgrzymki. Pomagał potrzebującym, nikogo nie oceniał. - Pozostanie w naszej pamięci na zawsze. Na jego grobie zawsze są kwiaty i znicze - mówią mieszkańcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?