Olkuszanki czekają na Olimpię/Beskid

– Wiadomo, że nie ma co się cieszyć po przegranej, ale doceniam to, że w meczach z zespołami z czuba tabeli nie „płyniemy” nie wiadomo jaką różnicą bramek – mówi trenerka zespołu Anna Niewiadomska. –Tak naprawdę to spotkanie przegrałyśmy w 6 minut, dwukrotnie mając okresy dekoncentracji. Jak się potem goni wynik z tak silnym rywalem, to się jest skazanym na __niepowodzenie.

Sen z powiek trenerki spędza kontuzja, jakiej nabawiła się Marija Serafimovska, doznając urazu skrętnego kolana. A leczy się też Sabina Kobzar, która już trenuje, ale nie wiadomo czy zagra w najbliższym meczu. Podobnie Monika Wąż, która pojechała z zespołem do Koszalina, ale nie będąc gotowa na sto procent do występu, nie znalazła się na parkiecie.

Nowa szkoleniowiec olkuszanek nie zaznała jeszcze z nimi radości po wygranej, pod jej wodzą zespół przegrywa, ale nie kompromituje się, jak miało to miejsce już w tym sezonie, kiedy to przegrywał kilkunastoma bramkami.

Czy ostatnie nikłe porażki mogą pozwolić zawodniczkom uwierzyć w to, że wcale nie są takie najgorsze w lidze?

– Myślę, że dziewczyny właśnie w __to uwierzyły – twierdzi Niewiadomska. – Nawet kibice w Koszalinie po paru naszych akcjach klaskali. Na pewno zawodniczki zobaczyły, że mają możliwości, muszą jednak pracować nad psychiką i koncentracją. Nasze przestoje w grze wynikają z __tego, że dziewczyny nie trzymają się dyscypliny taktycznej. Chciały szybko rzucić bramkę, zamiast grać spokojnie.

Niewiadomska docenia to, że zespół się trochę zmienił po jej przyjściu, ale jak przegrywał, tak nadal doznaje porażek. – Nie jest tak, jak sobie wyobrażałam – mówi trenerka. – Są zalążki dobrych akcji, ale jest ich jeszcze za mało. Zespół idzie do przodu, ale na __razie małymi kroczkami.

W sobotę olkuszanki czeka najważniejszy mecz w serii zasadniczej, z Olimpią/Beskid Nowy Sącz. Miejscowe muszą wygrać, by zachować szanse na utrzymanie.