Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Omal nie spalił żywcem 2-letniego syna i 6 innych osób. Po usłyszeniu wyroku niemal zemdlał

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Mimo tego, że prokurator domagał się 12 lat więzienia sąd skazał 25-letniego Artura M. na 15 lat za kratami za próbę zabójstwa 7 osób, które znajdowały się wewnątrz podpalonego budynku. Mężczyzna po usłyszeniu wyroku opadł na krzesło i złapał się za serce. Wezwano ratowników medycznych, którzy zabrali 25-latka do szpitala na badania. Uzasadnienie wyroku zostało odczytane bez skazanego.

Sędzia Monika Nawara-Chodak podkreśliła, że nie ma wątpliwości, iż oskarżony chciał zabić osoby znajdujące się w domu. Później poszedł do jednego z lokali, żeby mieć dowód, iż w noc podpalenia bawił się w dyskotece. Jako alibi miał na ręce pieczątkę, którą przybija się gościom lokalu.

Mężczyzna miał problem z alkoholem i narkotykami. Podczas procesu mówili o tym członkowie jego rodziny.
- Po narkotykach w mojego brata wstępował diabeł - mówiła siostra skazanego podczas jednej z rozpraw.

Z ustaleń wynika, że w Sylwestra 2017 r. dziewczyna zostawiła mężczyznę, zabrała ich dziecko i zamieszkała z rodzicami. 25-latek nie akceptował jej wyboru, dzwonił codziennie, wysyłał smsy i domagał się, bo do niego wróciła. Przyjeżdżał pod jej dom i do pracy. Wypowiadał też groźby i ostrzegał, że zrobi jej krzywdę i spali dom. Siostra dziewczyny słyszała raz wypowiedź Artura M., że „zniszczy Karolinie życie i ona nigdy się od niego nie uwolni”.

W dniu tragedii pojawił się w miejscu pracy Karoliny Ż., porozmawiali na temat kontaktów z synem i się rozstali. Gdy dzwonił, nie odebrała telefonu i nie czytała od niego wiadomości. Dziewczyna poszła spać, ale około 2.00 w nocy obudziły ją płomienie ognia na tarasie przy jej pokoju.

Ostrzegła pozostałych sześcioro domowników, którzy w ostatniej chwili zdołali opuścić budynek. Nikt z nich nie ucierpiał, straty materialne oszacowano na ponad 150 tys. zł, zniszczeniu uległ też mercedes, którego na posesji pozostawił jeden ze znajomych gospodarzy. Artur M., z zawodu mechanik, remontową silnik pojazdu. Zniszczenia w aucie wyceniono na 30 tys. zł, oskarżony ma w związku z tym postawiony drugi zarzut.

Okazało się, że po rozmowie z dziewczyną w nocy zamówił taksówkę z Rabki i pojechał pod dom Karoliny. Później podróżował do innych miejscowości. Nad ranem pojawił się w pobliżu spalonego domu i ciotkę Karoliny poprosił, by przekazała jego byłej dziewczynie ”że zabije wszystkich tych, z którymi się spotykała lub spotyka”. Nie przyznał się do winy.

Biegli wypowiedzieli się, że jest poczytalny, ale ma zaburzenia osobowości. Od kwietnia ub. roku pozostaje w areszcie.

Ważnym dowodem w sprawie jest karta pamięci z kamery zamontowanej w taksówce, która zarejestrowała wypowiedzi Artura M. na temat pożaru, które kierował do taksówkarza. Gdy przejeżdżali obok płonącego budynku przyznał mu się, że „to on podpalił, żeby się zjarali i że nie będzie na niego, bo ma alibi”. - Żem podpalił grubo, chyba żem przesadził kołdrę podpa...- odczytano fragment nagrania. Zdaniem biegłego źródło ognia było na tarasie na parterze przy pokoju Karoliny i ogień mógł się rozprzestrzenić od podpalenia pościeli.

Artur M. twierdzi, że „ma przebłyski”, iż jechał taksówką do dziewczyny, ale nie wysiadł z auta, bo pisał smsy. Był już cztery razy karany m.in. za jazdę pod wpływem alkoholu, niestosowanie się do zakazu kierowania pojazdami i posiadanie narkotyków.

WIDEO: Trzy Szybkie. Kryzys Kościoła katolickiego w Polsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski