Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

On może żyć normalnie

Katarzyna Hołuj
Bartek z trofeami, które wygrał w szachy sam lub z tatą.
Bartek z trofeami, które wygrał w szachy sam lub z tatą. Fot. katarzyna hołuj
Trzemeśnia. Po wypadku 8-letniemu Bartkowi Jaśkowcowi dłoń i fragment przedramienia zastępuje proteza zakupiona z pomocą lokalnej społeczności. Chłopiec rośnie i jego rodzice martwią się już, co będzie za kilkanaście miesięcy, kiedy kosztowny sprzęt trzeba będzie wymienić.

Mija pięć miesięcy od zdarzenia, które zaważyło na życiu całej rodziny, a najbardziej 8-letniego Bartka. Chłopiec niechętnie wraca pamięcią do wypadku. Jego mama - Ewa Jaśkowiec - mówi, że Bartek chce żyć, jakby tamto się nie wydarzyło… Nie lubi wracać do tego tematu w rozmowach. I chyba tylko podświadomie, w snach wydarzanie to wraca do niego, bo czasamim chłopiec budzi się w nocy i woła mamę.

Pani Ewa pamięta tamten dzień 16 maja. Była to sobota. - Bartek wyszedł jak zwykle pobawić się z kolegami, pograć z nimi w piłkę. Pech chciał, że kolegów akurat nie było w pobliżu - opowiada.

Chłopiec był na podwórku, zresztą nie sam, bo z o rok starszą siostrą. W pewnym momencie zainteresowały go wióry lecące ze strugarki, przy której pracował jego tata. Kiedy ten odwrócił się na chwilę po deskę, Bartek podszedł bliżej i sięgnął po wióry ręką. Wtedy maszyna wciągnęła jego dłoń…

Błyskawicznie wezwano karetkę. Do szpitala w Prokocimiu zabrał dziecko śmigłowiec. Bartek przeszedł jedną operację. Później kolejną i jeszcze następną, bo rana nie chciała się goić. Trzeba było przeszczepić skórę pobraną z nogi. W szpitalu spędził miesiąc. Cały ten czas towarzyszyła mu mama. Teraz jeżdżą do kontroli.

Chłopiec przeszedł też rehabilitację. Od niedawna ma protezę. Kosztowała 60 tys. zł. Z ubezpieczenia wypłacono kilka tysięcy. Refundacja z NFZ to niespełna 3 tys. zł. Rodzina nie dałaby rady jej kupić bez pomocy ludzi dobrej woli. Tę okazali mieszkańcy wsi. - Mieliśmy trochę własnych oszczędności, ale dużą część ofiarowali ludzie, w miejscowym kościele przeprowadzona została zbiórka na rzecz Bartka. Pomogła też parafia z Osieczan - opowiada mama chłopca.

Wybrali protezę mioelektryczną. Nie chcieli dla Bartka protezy kosmetycznej, której jedyną funkcją jest to, że imituje wygląd dłoni, ani mechanicznej, która porusza się, ale trzeba do tego użyć siły drugiej, zdrowej dłoni. Wybrali protezę mioelektryczną, można powiedzieć, że najlepszą i najdroższą, na jaką było ich stać.

- Choć nowoczesna, można nawet powiedzieć cud techniki, to nie dorównuje sprawnością prawdziwej dłoni, ale i tak dziękujemy Bogu, że udało się ją kupić - mówi mama Bartka. I choć Bartek szybko nauczył się nią posługiwać (steruje nią odpowiednio napinając mięśnie kikuta), to musi na nowo uczyć się wykonywania podstawowych czynności. Od mycia (protezy nie wolno moczyć), przez wiązanie butów, zakładanie czapki czy zapinanie kurtki. Tego ostatniego uczy się właśnie teraz i jak mówi jego mama nie jest to łatwe, zważywszy, że proteza nie zgina się w nadgarstku. Kiedy sama próbuje postawić się w sytuacji Bartka i zrobić coś z usztywnionym nadgarstkiem, przekonuje się jakdużego wysiłku wymagają teraz od chłopca podstawowe czynności.

Dla ruchliwego 8-latka, który na dodatek uwielbia grać w piłkę nożną, jeździć na rowerze, budować z klocków lego, proteza nie jest najlepszą przyjaciółką. Bo kiedy jeszcze na rowerze jest pomocna, to już na boisku zawadza. Może się zepsuć (Barek jako bramkarz rzuca się, aby chwycić piłkę), a nawet zrobić krzywdę. Jednak, kiedy tylko jest poza boiskiem, rodzice z całych sił mobilizują go do noszenia protezy, nawet wtedy kiedy on sam chętniej posłużyłby się kikutem ręki. Wiedzą, że od tego zależy jakość jegożycia. Chcą mu poza tym oszczędzić niezdrowego zainteresowania i ciekawskich spojrzeń, które nieraz mu towarzyszą.

Zakłada ją więc codziennie idąc do szkoły. I zdejmuje w szkole jedynie na wf. Pomaga mu w tym wychowawczyni, bo zakładanie protezy i jej zdejmowanie nie jest łatwe. Bartek nie radzi sobie z tym sam.

- To był przypadek, ale straszny. Taki, który powoduje konsekwencje na całe życie - mówi ze smutkiem mama chłopca.- Ludzie niepełnosprawni czasem osiągają więcej, niż osoby pełnosprawne, wiem to - mówi, ale dodaje że samej trudno jest jej przynajmniej na razie uwierzyć, że wypadek Bartka przekuje się w coś dobrego. Że jego skutki nie zaważą negatywnie na jego życiu. Wie na pewno, że będzie musiał pracować umysłowo, a nie fizycznie, dlatego z jeszcze większą mocą niż wcześniej powtarza mu jak ważna jest nauka. Sama zresztą jest nauczycielką.

Cieszy się, że jak dotąd nauka nie sprawia chłopcu trudności. Bartek odnosi w szkole sukcesy - na koniec I klasy, na 24 uczniów znalazł się w pierwszej trójce prymusów.

Chłopiec ma też swoje pasje. Jeszcze przed wypadkiem zaczął treningi w Skalniku Trzemeśnia. Po wypadku do nich nie wrócił. Rodzice nie naciskają, choć wiedzą jak ważna jest dla niego piłka. Czekają aż sam zdecyduje, czy chce kontynuować przygodę z piłką w klubie, czy nie.

Poza tym Bartek lubi grę w szachy. To hobby już trzy lata temu zaszczepił w nim tata, który sam gra amatorsko i bierze udział w turniejach. Startuje w nich sam albo z synem i córką. Dzieci z dumą prezentują trofea, które wywalczyły same lub wspólnie z tatą.

Pomóżmy Kupić Bartkowi kolejną protezę
Za ok. 1,5 roku protezę trzeba będzie wymienić, bo Bartek rośnie. Nowa będzie kosztowała co najmniej tyle samo co ta teraz. Bo choć są jeszcze nowocześniejsze, poruszające każdym palcem oddzielnie i wykonujące bardziej precyzyjne ruchy, to na razie o takiej nie marzą, bo są poza finansowym zasięgiem. Nawet jednak te 60 tys. zł jest sumą ogromną, dlatego rodzice już teraz myślą o tym co będzie za kilkanaście miesięcy. - Oboje pracujemy, pensje mamy przeciętne. To co zarobimy idzie na dom, życie. Trudno jest coś więcej odłożyć, dlatego będziemy wdzięczni za każdą pomoc - mówi mama Bartka. W pomoc Bartkowi włączyła się Fundacja Rozwoju Regionu Myślenickiego. Na jej konto można wpłacać datki na protezę dla chłopca. Na ten cel będzie też można za pośrednictwem fundacji przekazywać 1 procent podatku, ale to dopiero z początkiem 2016 roku. W tym roku z taką pomocą nie dało się zdążyć, bo okres rozliczeń zakończył się w kwietniu, a wypadek zdarzył się w maju.

Szkoła Podstawowa w Trzemeśni, do której chodzi Bartek zbiera także plastikowe nakrętki. Dochód z ich sprzedaży idzie na ten sam cel - protezę. Także nakrętki zebrane w tym roku podczas Pikniku Ekologicznego na rynku mają wesprzeć Bartka.

Konto Fundacji Rozwoju Regionu Myślenickiego, na które można wpłacać pieniądze: 56 1240 5051 1111 0000 5234 4983 (z dopiskiem „Dla Bartka”).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski