Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Operacja „mecz” na Narodowym

Robert Małolepszy
Control room, czyli punkt dowodzenia operacją „mecz” na Stadionie Narodowym
Control room, czyli punkt dowodzenia operacją „mecz” na Stadionie Narodowym Fot. Robert Małolepszy
Piłka nożna. Pięć ton jedzenia tylko dla VIP-ów, 3000 ludzi w obsłudze, która na każdym kroku stara się być miła i pomocna, ponad 54 000 kibiców na trybunach, 50 „żółwi” w gotowości bojowej. Zajrzeliśmy za kulisy, jak wyglądała organizacja spotkania Polska – Szkocja

Jak wygląda Stadion Narodowy, wie każdy Polak. Wtorkowy mecz ze Szkocją oglądało w Polsacie w najlepszym momencie ponad 10 milionów kibiców. Ale jak wygląda zaplecze tego mini- miasteczka, co trzeba zrobić, by ponad 50 tysięcy ludzi było bezpiecznych, dobrze się bawiło, najadło, napiło i szczęśliwie wróciło do domu – to już inna historia.

_– Stadion żyje całą dobę, siedem dni w tygodniu, 360 dni w roku. W dniu meczu ruch zaczyna się już o piątej rano. Kończy grubo po __wyjściu ostatniego kibica _– mówi prezes spółki PL 2012 Plus, Tomasz Półgrabski. – Spółka zarządza stadionem od 2013 roku, on zarządza nią od kilku miesięcy. Zastąpił odwołanego nagle Marcina Herrę.

Jak mówią współpracownicy – nowy prezes szybko się wkręcił w „Narodowy” i to w sensie dosłownym. Zresztą jak większość jego współpracowników. Bo ich wyraźnie kręci to, co robią. Po jednym dniu spędzonym za kulisami stadionu muszę przyznać, że to zaraźliwe.

Operacja – bo tak tu się mówi o każdym tzw. wydarzeniu całostadionowym rozpoczyna się około godziny 12. Na odprawie spotykają się koordynatorzy wszystkich serwisów – bezpieczeństwa, techniki, IT oraz ticketingu, sprzątania, mediów czy wolontariatu i VIP.

Na tej odprawie rządzi event menedżer, czyli osoba, która odpowiada za całość wydarzenia. Nieładna, angielska nazwa? Dużo ich tutaj. Control room, to np. centrum dowodzenia, do którego wejdziemy.

– W wielu przypadkach angielskie nazewnictwo lepiej się sprawdza, bo często firmy, które organizują u nas imprezy, mają współpracowników z zagranicy. Choćby na meczu piłkarskim delegat UEFA. Szybciej zrozumie, z kim rozmawia, gdy będzie to venue menedżer, który dowodzi w control roomie, niż kierownik w __centrum dowodzenia – mówi szef służb medialnych stadionu Mikołaj Piotrowski.

Nim szefowie serwisów przyjdą na odprawę, muszą wiedzieć o każdej, najdrobniejszej sprawie, jaka w ich obszarze może się wydarzyć tego dnia – nawet zatkane pisuary, czy niedziałający pojedynczy kołowrotek na wejściu. Jeśli problemu nie da się usunąć do rozpoczęcia meczu, musi znaleźć się inne rozwiązanie, które sprawi, że widzowie nie odczują dyskomfortu.

Najwięcej do powiedzenia ma oczywiście szef zabezpieczenia stadionu – Paweł Chomentowski, kiedyś policjant, potem w CBŚ, na końcu w ABW. Specjalista od antyterroryzmu.

Spotkamy go na płycie głównej. Do meczu jeszcze sześć godzin. Niezbyt wysoki, ale po nosie od razu widać, że parę poważnych pojedynków w życiu zaliczył. Zresztą uprawiał boks.

– W tych starciach zawsze wychodziłem na remis – śmieje się, gdy pytamy, kto i gdzie złamał mu nos. Wokół nas krząta się kilkadziesiąt osób.

Na murawie pracownicy firmy Trawnik pieszczczą trawę, którą zaraz po meczu zaczęli zwijać, bo kolejna imreza na stadionie już w sobotę. Na trybunach trwa rozkładanie biało- -czerwonych folii, które na rozpoczęcie kibice unoszą w górę.

– Tylko to trwa od bladego świtu do otwarcia bram stadionu, czyli do __17.30 – mówi Chomentowski.

Do godz. 15 na stadionie pracuje ok. 500 osób. Ok. 16.15 wchodzą pozostali ludzie z obsługi. To jak odprawa przed wyjściem wojska na front. Ponad 2,5 tysiąca osób ustawionych w dwuszeregu rusza grupami, na swoje „odcinki”. Nim wejdą na teren stadionu, każdy jest sprawdzany – musi mieć akredytację.

– Kilka dni przed wydarzeniem sprawdzamy pod kątem pirotechnicznym cały stadion – każdą najmniejszą dziuplę czy szafkę. Jak ktoś zapomni zostawić klucz, byśmy mogli sprawdzić, co jest w środku, a pies tropiący wykryje coś niepokojącego, przewiercamy zamki. Ale dzięki takiej procedurze możemy być spokojni i bez obaw reagować na głupie telefony o __podłożeniu bomby, które czasem się zdarzają – mówi Chomentowski.

Pod jego komendą „służy” podczas imprezy 850 stewardów. Wśród nich większość to ochroniarze – wynajęci przez firmę, która wygrała przetarg na obsługę imprez. Ale są też specjalne oddziały do szybkiego reagowanie oraz 50 tzw. żółwi – czyli gości w kaskach, z tarczami i ochraniaczami na kolana, ręce i klatkę piersiową.

– Na szczęście bardzo rzadko są potrzebni. Akurat w meczu z __Niemcami byli _– przyznaje Chomentowski. – Poszło jak zwykle o bzdurę. Ktoś kogoś potrącił, ktoś chciał się odegrać i poszło. Najważniejsze jednak, że udało się bardzo szybko ugasić ten pożar. Naszym nadrzędnym celem jest pokazywać uśmiechniętą twarz. Steward ma mówić dzień dobry, być pomocnym, szybko reagować. Zawsze powtarzam swoim ludziom, że lepiej się do kogoś uśmiechnąć, pozwolić mu wyjść z twarzą ze słownej potyczki, niż dać mu w _nos – mówi Chomontowski.

I rzeczywiście, gdzie się nie pójdzie, to stewardzi uśmiechają się od ucha do ucha, mówią dzień dobry, pomagają.

Osoby, które właśnie weszły na stadion – to 2,5 tysiąca ochroniarzy, sprzedawców, sprzątaczy, kelnerów. Gdy ta grupa pojawiła się, kucharze kończyli swoją pracę, która trwała od... pięciu dni. Jedzenie na stadionie to bardzo ważna rzecz. Wiadomo – kibic lubi i zjeść, i wypić, czasem coś mocniejszego. Na stadionie jest ogromna, nowoczesna kuchnia, w której pracuje 70 kucharzy. Tylko w sektorach VIP są do wyżywienia cztery tysiące osób. – Na __jeden mecz szykujemy ok. pięciu ton jedzenia dla VIP-ów – mówi szef kuchni Krzysztof Przygoda.

– Gotujemy głównie polskie dania, choć ja jestem specjalistą od __kuchni molekularnej – dodaje Robert Lach, który odpowiada za kuchnię VIP. Co konkretnie? – 280 kg pierogów, 100 litrów żurku, 450 kg karkówki, 140 kg łososia czy 800 kg... ziemniaków.

VIP-y na stadionie mają do dyspozycji dwie wielkie loże – Gold i Silver. Są jeszcze loże prywatne – kilku-, kilkunastoosobowe. W każdej dwóch, trzech kelnerów, zastawiony stół, wybór win.

– Na życzenie klienta możemy przygotować każdą potrawę do lóż prywatnych, ale do __tej pory nie było takich. Klienci lubią nasze jedzenie – mówi Przygoda. Wynajęcie 12-osobowej loży na rok kosztuje ok. 210 tys. zł Do tej pory sprzedało się 28 z 68.

Do meczu już tylko trzy godziny. Przenosimy się do control roomu, czyli centrum dowodzenia. Przechodzimy przez strefę VIP. Drewniane podłogi lśnią, przy każdej loży kelnerzy na biało. – Czystość to nasz konik – mówią ludzie z PL 2012. Jeśli gdzieś wyleje się cola, czy na ziemię spadnie hot-dog, służby sprzątające mają klika minut na to, by się tym zająć. Podobnie jest z każdą inną usterką. Wszystkie zgłoszenia o sprawach do rozwiązania wpadają do control roomu. Podczas meczu ze Szkocją rządziła nim Małgorzata Olszewska. To ona przez krótkofalówkę ogłosiła o 17.30 komunikat: „venue menedżer do wszystkich, otwieramy bramę, rozpoczynamy operację”.

Chwilę później na stadionie jest już ponad 200 kibiców. Na kilku wielkich ekranach widok z kamer. Na kolejnych komunikaty z tego, co dzieje się na stadionie. W samym rogu metalowa szafka, na blacie której są małe ekraniki i kilka przycisków. To sterowanie dachem.

Na samym środku duży, czerwony przycisk. To nim uruchamia się zwijanie lub rozwijanie pokrycia. Trzeba jeszcze włożyć kluczyk do specjalnego otworu. Na ekranach kierunek wiatru i inne dane pogodowe. Teraz, nawet gdyby zaczęło padać, dach musi pozostać otwarty. Najpóźniej można to zrobić sześć godzin przed imprezą i to pod warunkiem, że jest sucho. W razie deszczu system komputerowy unieruchamia dach. Nawet prezes nie może go włączyć. Dachem nie można manewrować w czasie deszczu, bo mógłby się uszkodzić. Na szczęście nie padało.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski