Anna Dereszowska, jedna z najbardziej popularnych aktorek w Polsce, straciła pracę w warszawskim Teatrze Dramatycznym, bo - miała to usłyszeć z ust dyrektora - była "zbyt komercyjna". Po czym na jej miejsce zatrudniono... Katarzynę Figurę.
Gra aktorów w serialu, która kiedyś była ujmą w środowisku, dziś jest bowiem w cenie. Dyrektorzy największych krakowskich teatrów bez chwili wahania przyznają, że posiadanie serialowego aktora w zespole, to wielki pożytek.
Seriale krakowskimi aktorami stoją
Krakowscy aktorzy szturmem podbili ogólnopolskie seriale. Grają w największych hitach telewizji publicznej i komercyjnych.
W "M jak miłość" zobaczymy m.in. Hannę Bieluszko (Teatr im. J. Słowackiego). W "Na dobre i na złe" występują m.in. Radosław Krzyżowski i Marcin Sianko - na co dzień także w zespole tego samego teatru.
Magdalena Walach z Bagateli jest gwiazdą aż trzech produkcji; "M jak miłość", "Prawa Agaty" i "Komisarza Alexa".
Na pracę w serialu zdecydowała się także Urszula Grabowska - którą teatromani znają z ról kreowanych w teatrze STU i Bagateli. Telewidzowie mogli ją natomiast ostatnio podziwiać m.in. w "Na krawędzi 2".
- Chałtura spełnia się jedynie w podejściu do pracy, a nie w propozycji, jaką otrzymujemy. Liczy się przede wszystkim jakość gry aktorskiej. Widzowie, nawet telewizyjni, potrafią wychwycić najmniejszy fałsz - mówi Urszula Grabowska. Zwraca też uwagę, że popularność, którą zyskała za sprawą telewizji, przekłada się na jej życie zawodowe w teatrze.
Chcą ujrzeć aktora nie tylko w telewizorze
Widzowie często bowiem pytają o spektakle, w których gra. Chcą ją zobaczyć również na żywo - na scenie. Zdarza się, że czekają przed teatrem, proszą o autograf.
- To dla mnie istotny sygnał - dowód uznania, że na ekranie stworzyłam wiarygodną kreację, a nie tylko efekt pustej popularności - mówi. Powołuje się przy tym na swoich artystycznych mistrzów m.in. Annę Seniuk grającą niegdyś w "Czarnych chmurach". Jej status teatralnej aktorki nie uległ przecież zmianie.
Czasem trzeba jednak odpocząć od serialu
O tym, że udział w serialu nie niweczy teatralnej kariery świadczy również aktywność sceniczna krakowskiego aktora Tomasza Schimscheinera od lat związanego z "Na Wspólnej".
Między pracą na planie grywał w Teatrze Ludowym, Bagateli, a także współpracował z Teatrem im. J. Słowackiego. Dziś, co prawda, odpoczywa od serialu i poprosił producentów o urlop, ale nie wyklucza, że na plan powróci.
Chce jednak przekonać się, czy jest w stanie wytrzymać bez dni na planie w Warszawie. I bez tych pieniędzy, które - jak zwrócił uwagę - są bardzo przyjemne.
Wszyscy na tym korzystają
Wartość serialowych aktorów w zespole dostrzega Henryk Jacek Schoen, dyrektor krakowskiego Teatru Bagatela. - Przyczyn jest kilka - mówi.
Do najważniejszych należy spełnianie potrzeb widzów, którzy pragną - przychodząc do teatru - zobaczyć na scenie swoich ulubionych aktorów, którzy na co dzień goszczą w ich domach, kiedy oglądają telewizyjne seriale. Jego tezę potwierdzają osoby pracujące w teatralnych... kasach. Mówią, że nieraz kupujący uzależniają zakup biletu na spektakl od tego, czy zobaczą w nim znaną z telewizji "twarz".
Szefowie teatrów mają również świadomość, że swoim aktorom nie mogą zaoferować takich stawek jak producenci popularnych seriali.
W ciągu dnia mogą zarobić do 10 tys. zł
Najbardziej popularni aktorzy zarabiają nawet od 5 do 10 tysięcy złotych za dzień pracy na planie serialu.
- To kwoty znaczące w porównaniu do na przykład 3 tysięcy złotych, jakie można zarobić za miesiąc pracy w teatrze - mówi Jacek Schoen. Zwraca też uwagę, że aktorom, wybierającym serialową drogę, nie należy się dziwić.
- Stabilna sytuacja finansowa jest dla artystów bardzo ważna. Gwarantuje upragniony komfort, spokój i zadowolenie. Ten stan w pozytywny sposób przekłada się później na ich pracę w teatrze - twierdzi dyrektor Schoen. Na scenę, jak opowiada, wracają bowiem chętnie.
- Bo gdzie poczują się jak prawdziwi aktorzy? Tylko w teatrze, gdzie mogą rozwijać swój warsztat, spełniać się jako artyści. To tu mają w końcu kontakt ze sztuką na najwyższym poziomie - mówi.
Urszula Grabowska zwraca uwagę, że najważniejsze to nie wpaść w pułapkę komercji, stracić kontrolę nad serialowym bohaterem.
- Dlatego zwykle wybieram propozycje, które stanowią spójną całość. Znam losy swojej postaci od początku do końca - stwierdza aktorka.
Pogodzenie pracy na planie i teatralnych deskach nie stanowi dziś żadnego problemu. - Najlepszym rozwiązaniem, stosowanym powszechnie, są dublury - mówi Schoen. Oznacza to w praktyce, że zwykle do jednej roli przygotowuje się dwóch aktorów, by mogli siebie zastępować.
Seriale (nie)pod specjalnym nadzorem
Biuro koordynacji artystycznej w instytucjach nie prowadzi jednak wykazu godzin, jakie aktorzy spędzają na planie.
- To niemożliwe. Nie da się tego podać ściśle, wszystko zależy od rozmaitych okoliczności, okresu produkcji, wymiaru roli etc. Nie da się też powiedzieć, czy więcej godzin spędzają w teatrze, czy na planie seriali lub filmów. To również zależy od wyżej wymienionych czynników. Na przykład wtedy, gdy spektakl jest w próbach, aktorzy praktycznie od rana do wieczora poświęcają się teatrowi i nie mają czasu na nic innego - mówi Bogumiła Michalska z Teatru Bagatela.
Bardzo ważna jest jednak wzajemna komunikacja. Jak wynika z informacji uzyskanych z Teatru im. Juliusza Słowackiego, pracę na scenie można wtedy skoordynować z występami na planie. Zgodę na to wyraża zawsze dyrekcja.
W Narodowym Starym Teatrze w Krakowie potrzeba ta jednak nie występuje, ponieważ w stałym zespole jest tylko jeden aktor - Jerzy Grałek, który występuje w serialu. Przyczyna?
- Widzowie przychodzą do teatru przede wszystkim na dobrych aktorów. Ci występujący w serialach, ściągną widzów telewizyjnych produkcji, ale trzeba pamiętać, że wielu teatromanów to ludzie, którzy niekoniecznie, co wieczór siadają przed telewizorem. I dla nich na przykład Marcin Czernik, który znany jest z "Ojca Mateusza", to nie postać z serialu, ale po prostu aktor teatralny - mówi Sebastian Majewski, zastępca dyrektora artystycznego w Starym Teatrze. I on zwraca uwagę, że jeszcze kilka lat temu wielu dyrektorów narzekało na grę aktorów w serialach, ale czasy się zmieniły.
- Dziś trudno tę sprawę stawiać tak jednoznacznie. Bo wszyscy rozumiemy, że pieniądze w życiu zawodowym są ważne, a teatr nigdy nie da ich tyle, co seriale. Nie od dziś mówi się jednak, że scena to hobby dla aktorów, które mogą uprawiać dzięki temu, że grają w serialach. I dlatego jako dyrekcja Narodowego Starego Teatru raczej nie zabraniamy swoim aktorom grać w telewizji, chyba że koliduje to z ich obowiązkami teatralnymi - zwraca uwagę Majewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?