Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opłacalne, ale ryzykowne

Redakcja
Pierwsza "fala" postępowań zmierzających do deportacji nastąpiła kilka tygodni temu, gdy na placu targowym przy ulicy Królewskiej przeprowadzono kontrolę handlujących tam obcokrajowców. Zatrzymano wówczas 13 osób. W ostatnich dniach przypadki dotyczyły obywateli Ukrainy pracujących w Polsce.

Coraz więcej osób w rejonie Proszowic zatrudnia u siebie obywateli byłego Związku Radzieckiego

 Bieżący rok jest rekordowy, jeżeli chodzi o liczbę wszczętych przez proszowicką policję czynności deportacyjnych w stosunku do cudzoziemców. W ciągu niespełna 8 miesięcy wszczęto takich postępowań 18.
 - W tym roku zaobserwowaliśmy zmianę koniunktury na lokalnym rynku pracy. W latach poprzednich w rejonie Proszowic zatrudnienie znajdowali głównie Polacy, najczęściej pochodzący z rejonów biedniejszych lub dotkniętych bezrobociem. W tym roku licznie zjawili się Ukraińcy. Sygnały w tej sprawie napływają od wiosny. Prym wiedzie gmina Koniusza - mówi zastępca komendanta powiatowego policji w Proszowicach kom. Andrzej Sumlet.
 Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni w stosunku do dwóch obywateli Ukrainy policja wszczęła czynności deportacyjne. Powodem było złamanie przez nich prawa. Pierwszy, zatrudniony w zakładzie produkcyjnym w miejscowości Przemęczanki (gmina Radziemice), oprócz tego, że pracował, zajmował się przemytem do Polski m.in. spirytusu i papierosów. Został zatrzymany, a wkrótce potem wojewoda małopolski wydał decyzję o deportacji. Do granicy w Medyce odwieźli go w ubiegłym tygodniu proszowiccy policjanci. Kosztami transportu - 870 zł - zostanie obciążony pracodawca Ukraińca.
 Drugi z obywateli Ukrainy, pracujący u jednego z rolników z Więckowic (gmina Proszowice), został zatrzymany przez policję w Krakowie. Udał się tam fiatem 126p należącym do gospodarza, który go zatrudniał. Właściciel twierdzi, że zrobił to bez jego zgody. W dodatku Ukrainiec miał we krwi ponad 2 promile alkoholu. Za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym czeka go wizyta przed kolegium. Następnie odpowie jeszcze za krótkotrwały zabór mienia.
 Mimo że takie przypadki, jak opisane powyżej, zdarzają się, liczba osób zza wschodniej granicy zatrudnianych u Polaków będzie prawdopodobnie wzrastać. Ich zatrudnianie po prostu bardziej się opłaca.
 Za dzień pracy otrzymują zwykle około 20-25 złotych plus wyżywienie. Polacy z reguły dwa razy więcej. - Który Polak będzie pracował od świtu do zmroku za 25 zł? 40 złotych to minimum. A Ukraińcy, choć pracują ciężko, są zadowoleni, bo pieniędzy, jakie tu zarobią przez miesiąc, u siebie nie zarobiliby za rok - mówi jeden z rolników. Dlatego wielu właścicieli gospodarstw przyjmuje u siebie Ukraińców, melduje ich na krótki czas i zatrudnia.
 Pracujących Ukraińców często można spotkać w rejonie Glewca, Glewa Wrona, Karwina, Czernichowa. - Wiemy o tym, że tacy ludzie są u nas zatrudniani, ale jak do tej pory o żadnych przestępstwach przez nich popełnianych nie słyszeliśmy - mówi wójt gminy Koniusza Janusz Wróblewski.
 - Nie twierdzę, że każdy cudzoziemiec, który szuka w Polsce pracy, musi być od razu przestępcą. Byłoby to stwierdzenie niesprawiedliwe w stosunku do nich. Chcemy tylko przestrzec, że zatrudnianie ich niesie za sobą pewne ryzyko. Przyjmujemy u siebie w domach ludzi, których zupełnie nie znamy. Wśród nich mogą być przestępcy, może nawet groźni. Dlatego, osoby, które ich zatrudniają, muszą się liczyć nie tylko z tym, że ze strony pracowników może grozić niebezpieczeństwo. Gdy obcokrajowiec jest za taki lub inny czyn deportowany, koszty deportacji ponosi jego pracodawca. Tak stanowi prawo o cudzoziemcach - mówi kom. Sumlet.

(ALG)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski