Fot. Krzysztof Sakrzyński
Nie wierz nikomu po trzydziestce
Wszystko zaczęło się trzy lata temu. W polskim Internecie pojawił się wtedy serwis Megatotal, który wzorem zachodniego Sellaband, dał nieprofesjonalnym wykonawcom możliwość zaprezentowania swej twórczości i zbierania funduszy na wydanie pierwszej płyty. Jego szefowie zwrócili się z propozycją zaistnienia na stronie serwisu do młodego łódzkiego zespołu – NeLL.
- Początkowo podchodziliśmy do tego sceptycznie, ale uwierzyliśmy im i wrzuciliśmy na ich stronę kilka kawałków. Okazało się, że spotkały się one z szerokim odzewem – ludzie wpłacali na nasze konto własne pieniądze, obdarzając nas ogromnym zaufaniem. W ten sposób zebraliśmy fundusze na pierwszego singla. Świadomość, że fani uważają, że warto w nas inwestować, dała nam ogromne wsparcie – wspomina wokalista Bartek Księżyk.
Po pierwszej płycie NeLL, „Downwards The City”, fani zebrali pieniądze na drugą – „Katastrofa w nadfiolecie”. Zaistnienie w Megatotal i opublikowanie obu singli, sprawiło, że o grupie z miesiąca na miesiąc było coraz głośniej. Pomógł jej również Piotr Stelmach z radiowej „Trójki”. Najpierw umieścił dwa nagrania NeLL na kolejnych edycjach składanki „Offensywa”, a potem zaprosił zespół do zagrania transmitowanego na żywo koncertu w radiowym studiu.
_- Do dziś pamiętam pierwszą sesję. Przyjechaliśmy do Warszawy o siódmej rano, od razu wprowadzono nas do studia i rozpoczęto nagrania. A my byliśmy przerażeni. Podobnie podczas koncertu – z przejęcia drżał mi głos, przecież to wszystko szło na żyw_o – śmieje się Bartek.
Pod koniec 2008 roku NeLL został zaproszony do udziału w festiwalu „Chorzów Metropolis” dedykowanemu twórczości Guenthera Rittaua, niemieckiego operatora, współtwórcy filmowego ekspresjonizmu. Grupa przygotowała wówczas własną oprawę muzyczną do niemego filmu „Die Nibelungen: Siegfried”. Kompozycje znacznie odbiegały od typowych dla NeLL piosenek – były to utwory instrumentalne, bliskie post-rockowi, które zainspirowały muzyków do nowych poszukiwań dźwiękowych.
Na początku tego roku ukazał się długo oczekiwany debiutancki album NeLL – „White Noise Zone”. Mimo groźnego tytułu przyniósł on zestaw melodyjnych utworów, w których zarówno gitarowe, jak i syntezatorowe partie, zostały podporządkowane emocjonalnym wokalizom Bartka.
- Choć na płycie znalazły się starsze i nowsze piosenki, to ułożyły się one spontanicznie w jedną historię, którą można interpretować na różne sposoby – podkreśla lider NeLL.
Przestrzenne brzmienie „White Noise Zone” było w dużym stopniu zasługą jednego z producentów – Macieja Stanieckiego, który zarówno w grupie Nemezis, jak i w swych solowych produkcjach, zasłynął z tworzenia pejzażowej elektroniki.
- Po dwóch dniach wspólnej pracy, zatarł się między nami podział na wykonawców i producentów. Wszystko robiliśmy wspólnie, odcinając się na miesiąc od świata zewnętrznego. To przypominało zanurzenie się w łodzi podwodnej. I na płycie słychać tę chemię, która wytworzyła się w studiu między nami – wyjaśnia Bartek.
Obecnie grupa promuje swój album podczas koncertów. Jeszcze nie tak dawno mogliśmy oglądać ją w klubie Żaczek, gdzie wykonywała soundtrack do „Die Niebelungen: Siegfried”, a już w najbliższą niedzielę zobaczymy ją na scenie plenerowej pod Żaczkiem, gdzie wystąpi w ramach studenckich Juwenaliów przed zespołem Hey.
Paweł Gzyl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?