Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opryski przyczyną pomoru pszczół?

Redakcja
Fot. Jakub Gabik
Fot. Jakub Gabik
Według pszczelarzy pszczoły zabiły chemikalia, którymi opryskiwano dużą plantację kwitnącego właśnie rzepaku. Straty liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych, sprawą zainteresowała się już prokuratura.

Fot. Jakub Gabik

GMINA OLESNO. Pszczoły masowo padały w weekend w dwóch miejscowościach powiatu dąbrowskiego. Sprawą zainteresowała się prokuratura.

Pierwsze symptomy katastrofy zauważyli w piątkowe popołudnie. Niedługo po tym, jak na wielkie pole kwitnącego rzepaku w Oleśnie wjechała maszyna do oprysków. Kilkadziesiąt minut później rozpoczął się pomór milionów owadów w okolicy. - Jednym słowem, to jest masakra - mówi Józef Tabor jeden z poszkodowanych. Pszczelarze zawiadomili policję. - W chwili obecnej trwają czynności zmierzające do ustalenia przyczyn zatrucia owadów - informuje nadkom. Maciej Kisielka z dąbrowskiej policji.

Bronisław Czternastek w Polskim Związku Pszczelarskim jest rzeczoznawcą od spraw chorób owadów. Oglądał pasieki zaalarmowany przez hodowców. - To był obraz nędzy i rozpaczy - relacjonuje. - Niektóre pszczoły spadały na ziemię nie dolatując do ula. Inne siadały na mostku ula i spadały z niego. Jego zdaniem ewidentnym powodem pszczelego pomoru był oprysk rzepaku, którego dokonywano w sobotę wczesnym popołudniem.

Prokuratura otrzymała wczoraj materiały policji. Trwają tam analizy poprzedzające decyzję o wszczęciu postępowania. Może to nastąpić już dziś, wówczas w pierwszej kolejności określany będzie rodzaj substancji użytej do oprysków oraz to, jak wpłynąć ona mogła na stan pasiek i pszczół. Pszczelarze zebrali próbki, które przesłane zostaną do badania w laboratorium w Puławach.

Na razie poszkodowanych jest co najmniej czterech pszczelarzy z okolic Olesna. Bronisław Czternastek szacuje, że zatruć mogły się wszystkie pszczoły z uli znajdujących się w promieniu 3 kilometrów od feralnego pola rzepaku. Józef Tabor mieszka w Swarzowie, około kilometra od miejsca oprysku. Wylicza, że stracił sto procent pszczół lotnych, czyli owadów zbierających pyłek, ze swoich 45 uli. To około 2 mln owadów.

Niektórzy z poszkodowanych w jedno popołudnie stracili pasieki budowane od 10 lat. - Niech ten przypadek uzmysłowi rolnikom, żeby dbali o swoje uprawy z głową, nie czyniąc nikomu szody - mówią załamani.

Andrzej Skórka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski