Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orwell by nie uwierzył

RS
Pheninan - miasto kontrastów. Wielopiętrowe wieżowce, które stoją praktycznie puste, wielopasmowe arterie, po których z rzadka poruszają się samochody i obywatele, których propaganda zmieniła w marionetki. Tak wygląda stolica Korei Północnej odmalowana na kartach znakomitego komiksu "Phenian", wydanego niedawno w Polsce przez Kulturę Gniewu.

Znakomity komiks "Phenian" już w Polsce

Autorem jest Guy Delisle, urodzony w Kanadzie, a mieszkający obecnie we Francji, rysownik i zarazem autor filmów animowanych. Właśnie z powodu tej ostatniej dziedziny sztuki pojechał do Korei Północnej, by spędzić tam dłuższy czas. Jak się okazuje, globalne koncerny krok po kroku cywilizują bastion Kim Dzong Ila, pragnąc podbić tamtejszy rynek i wykorzystać tanią siłę roboczą. Choć w Phenianie naraz przebywa tylko kilkudziesięciu cudzoziemców (co ściśle reglamentują władze), wielu z nich prowadzi tam interesy na dużą skalę. Korea Północna w latach 90., w okresie klęski głodu, była np. najlepszym klientem producenta koniaku Hennesy.
Wróćmy jednak do pustych ulic Phenianu, które Delisle odmalował na kartach komiksu. Kanadyjczyk portretuje siermiężny kraj z karykaturalnym zacięciem, rysunki są uproszczone, oparte na kontraście barw czarnej i białej. Z drugiej strony to niezwykle wierny obraz, gdyż autor okazał się znakomitym obserwatorem. Podczas swojego pobytu starał się zaglądnąć za kotarę systemu i podpatrzyć codzienne życie tamtejszych ludzi, co skutecznie uniemożliwiali Kanadyjczykowi koreańscy "opiekunowie".
"Phenian", uznany w Ameryce za jeden z najlepszych komiksów 2005 r., zaczyna czytać się z wypiekami na twarzy. Delisle w fascynujący sposób podpatrzył to, co dzieje się w najbardziej zamkniętym kraju świata. Szaleństwo panującego tam systemu początkowo fascynuje, utopijność wizji koreańskich władców graniczy z surrealizmem, który doskonale oddawał pamiętny film "Defilada". Bohater nosi ze sobą cały czas "Rok 1984" Orwella, ale szczerze mówiąc to, co opisuje, znacznie wykracza poza wyobraźnię tego pisarza. Wielopiętrowe hotele, w których prawie nikt nie mieszka, 200-kilometrowa autostrada bez zjazdów prowadząca tylko do muzeum zwanego Pałacem Przyjaźni, brak światła w nocy (oświetlone są jedynie pomniki wielkich wodzów i pokoje w hotelu przeznaczone dla obcokrajowców) czy niemożność poruszania się samochodem w niedzielę (Kim Ir Sen nakazał robić 10 tys. kroków dziennie dla poprawienia kondycji fizycznej, a chodzi, rzecz jasna, o oszczędzanie benzyny).
Z czasem ta wizja staje się coraz bardziej posępna, a komiks zaczyna budzić przerażenie, wracają demony przeszłej historii, także Polski. Podczas lektury ostatnich kart pojawia się obrzydzenie. Przecież za fasadą tego utopijnego do granicy komizmu systemu stoi potworne ludzkie cierpienie. Jak informuje jeden z kadrów: 5-6 milionów jednostek, a więc większość Koreańczyków z północy, jest ignorowanych przez system i pozostawionych bez środków do życia. A mimo to większość z nich kocha Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila. Orwell by w to nie uwierzył. (RS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski