Orzeł jeszcze nigdy jesienią nie latał tak wysoko

Zespół prowadzony przez Kamila Ostrowskiego (I trener) i Dawida Sudera w 13 meczach uzbierał 22 „oczka” (7 zwycięstw, 1 remis i 5 porażek). Tak udanej pierwszej części sezonu Orzeł nie miał, odkąd awansował do „okręgówki”.

- Kiedyś mieliśmy bardzo dobrą wiosnę, w tabeli tej rundy zajęliśmy czwarte miejsce - mówi bramkarz Orła Marek Pajka. - Wtedy jednak, po słabej jesieni, długo musieliśmy się bronić przed spadkiem. Ostatecznie i tak naszej dobrej gry nie było widać w tabeli. Teraz jesteśmy w czołówce i liczymy się w lidze.

Mecze z udziałem Orła obfitowały w emocje. Padało dość dużo bramek (26-23), do tego często w samej końcówce, co decydowało o zwycięstwie (w takich okolicznościach Orzeł dwa razy wygrał 4:3). Generalnie na otwartym futbolu zespół zyskał, nawet jeśli gra obronna pozostawiała wiele do życzenia (z 23 goli aż 15 rywale zdobyli po stałych fragmentach gry).

- W poprzednim sezonie mieliśmy po pierwszej rundzie mniej straconych bramek, 14, ale za to tylko 9 punktów - zauważa Pajka.

Na razie nie wiadomo, jak w zimowej przerwie zmieni się kadra. Jak mówi golkiper, do drużyny powinno dołączyć dwóch pomocników, którzy już kiedyś grali w Orle. Potrzebny jest też jeszcze jeden bramkarz. - Oprócz mnie w składzie był tylko junior. Grałem nawet wtedy, gdy miałem podejrzenie złamania kości śródstopia. Zdjęli mi gips i wybiegłem na boisko. Na szczęście okazało się, że jest tylko coś naciągnięte - opowiada Pajka.

Orzeł, który dotychczas głównie bronił się przed spadkiem, wiosną ma szansę włączyć się do rywalizacji o IV ligę.

- Dopóki będziemy w czołówce, to zamierzamy walczyć o awans. Na pewno jednak nie ma wielkiej presji. Raczej nie zmieni się nastawienie klubu, nadal będzie stawiać na swoich zawodników. Teraz w seniorskiej kadrze jest bodaj 15 wychowanków - dodaje Pajka.