Orzeł przegrywa, ale nie ma mowy o kryzysie

Zespół beniaminka po rundzie jesiennej mógł realnie myśleć o zajęciu 2. lokaty, bowiem więcej punktów od niego miały tylko Węgrzce. Początek wiosny był dla Orła całkiem udany, ale później drużynie trenera Leszka Janiczaka przytrafiła się gorsza seria - cztery ostatnie spotkania skończyły się porażkami.

- Nie jesteśmy w kryzysie - zastrzega trener Janiczak. - W tych meczach wcale nie byliśmy słabsi od rywali, przegraliśmy jedną bramką. Mieliśmy dużo sytuacji bramkowych, zabrakło skuteczności, może trochę szczęścia.

Graliśmy odważnie, tak jak wcześniej, a przytrafiały nam się błędy w obronie. Problemem jest też wąska kadra, w ostatnich meczach miałem tylko 13 zawodników. Mogłem więc dokonać jedynie dwóch zmian, a w końcówce przydałoby się wprowadzić więcej świeżej krwi.

Trener Orła dodaje, że z porażek w klubie nikt nie robi wielkiej tragedii. - Zawodnicy nie są załamani, a kibice doceniają nas, po meczach dziękowali za zaangażowanie w grę - mówi. I dodaje: - Celem na tę rundę było też ogrywanie młodych miejscowych chłopaków pod kątem przyszłego sezonu. Więcej szans dostają Solecki, Socha czy Jazgar. To zaprocentuje.

Orzeł miał szansę na miejsce na podium, ale teraz o to będzie bardzo trudno. Lider z Węgrzc już zapewnił sobie awans, 2. w tabeli Sokół Kocmyrzów ma 8 punktów przewagi. Trzecia Zieleńczanka wyprzedza ekipę z Iwanowic tylko o 3 „oczka”, ale wiosną spisuje się rewelacyjnie (7 kolejnych zwycięstw, w tym na boisku Orła).

- Trzecia lokata to maksimum, poniżej szóstej raczej nie spadniemy. Ogólnie drużyna i tak gra powyżej oczekiwań, bo przed sezonem zakładaliśmy, że ósme miejsce dla beniaminka będzie dobrym wynikiem - mówi trener.