Ze znaczną szybkością na torze nie poradził sobie także doświadczony Włoch Fabrizio Tosini Fot. PAP/EPA/Alessandro Della Bella
O tym, że w zawodach bobslejowych będzie niebezpiecznie, mówił parę dni temu w wywiadzie dla "Dziennika Polskiego" Marek Skowroński, trener polskich saneczkarzy. Oni pędzili w Whistler 145 km/h (przy takiej prędkości śmiertelny wypadek miał Gruzin Nodar Kumaritaszwili), a bobsleiści jeżdżą jeszcze szybciej. Tymczasem przy prędkości powyżej 150 km/h ich pojazdy zaczynają tracić sterowność...
W dwóch pierwszych treningach na olimpijskim torze nad swoimi bobami nie byli w stanie zapanować nawet czołowi piloci świata. Wywrotki zaliczyły dwie osady szwajcarskie - Daniela Schmida i Beata Heftiego (ten drugi z powodu bólu głowy nie przystąpił do drugiego treningowego ślizgu) oraz niemiecka dwójka Karla Angerera. W zabójczej "rynnie" w Whistler wypadkowi uległ także bardzo doświadczony Włoch Fabrizio Tosini oraz osady z Holandii, Rumunii, Japonii i Australii. Najbardziej ucierpiał australijski hamulcowy Duncan Harvey, który został przewieziony do szpitala i noc ze środy na czwartek spędził tam na obserwacji. Nie odniósł poważnych obrażeń, ale jest mocno poobijany.
Zmagania bobsleistów rozpoczną się w sobotę. Polskę w dwójkach reprezentować będą Dawid Kupczyk (pilot) i Marcin Niewiara.
(BOCH)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?