Pierwszy węgierski konsul przybył do Krakowa w 1919 roku
Kiedy z dumy Krakowa, o każdej porze roku atrakcyjnych Plant, wchodzimy w Mikołajską, z II piętra budynku nr 26 wita nas węgierska flaga i zaraz potem informacja, iż jest to siedziba konsulatu generalnego Węgier. W powszechnej świadomości funkcjonuje on jako jedna z młodszych placówek konsularnych pod Wawelem. Prawda to i równocześnie nieprawda. Zorganizowany w roku 1994 przez konsula generalnego Istvána Kovácsa i konsula Józefa Töröka, zaczął funkcjonować 19 marca, ułatwiając załatwianie spraw Polakom i Węgrom z Polski południowej, instytucjom z tego terenu oraz przybyszom z Węgier. Wcześniej z wszystkimi sprawami trzeba się było wybierać do Warszawy. No cóż, w KDL-owskim okresie troszczono się o to, aby bratankowie zbytnio się nie bratali...
Nieco wcześniej, 19 listopada 1919 roku, przedstawicielstwo Węgier w Warszawie objął hrabia Iván Csekonics. Rząd węgierski należał bowiem do pierwszych, które uznały niepodległość II Rzeczypospolitej i nawiązały z nią kontakty polityczne i gospodarcze. O ile o Árpádzie Guillaume prof. Kovácsowi (który w lecie br. powrócił na stanowisko konsula generalnego w Krakowie) nie udało się uzyskać dokładniejszych informacji, o tyle o Ivánie Csekonicsu owszem. Z czasem stał się znawcą, ekspertem w sprawach dotyczących nas i naszego kraju. Właśnie dlatego w latach II wojny światowej był cenionym doradcą premiera Pála Telekiego. Musiał i potem, po tragicznej śmierci premiera, dobrze zalać III Rzeszy sadła za skórę, skoro po hitlerowskiej okupacji Węgier z marca 1944 roku należał do polityków, którzy trafili do więzienia. Do znanych nam sfer jego działalności propolskiej należało popieranie kształcenia polskiej młodzieży uchodźczej, m.in. przyczynienie się do umożliwienia jej studiowania na węgierskich uczelniach wyższych. Pisał o tym w książce "Uchodźcy polscy na Węgrzech" István Lagzi. Powróćmy jednak do Krakowa. W początku lat dwudziestych konsulami generalnymi byli: baron Lothár Hauser i István Reviczky. Po roku 1924 krakowska placówka stała się konsulatem honorowym. Z tego okresu znane są nazwiska: Wojciecha Marchwickiego (1927-1929) i Lajosa Dyducha (1932-1939), którego działalność Węgry uhonorowały wysokim odznaczeniem państwowym.
Znając dociekliwość panakovácsową wierzę, że bardzo niedługo informacji o służbie konsularnej Węgier w Krakowie będzie o wiele więcej. Tak to już jest, że każdy zarażony polsko-węgierskim bakcylem pielęgnuje go pieczołowicie. Innych przykładów nie muszę szukać daleko. Kiedy 17 grudnia obchodziliśmy owo konsularne osiemdziesięciolecie, równocześnie żegnaliśmy odchodzącego na emeryturę konsula Józsefa Töröka, którego działalność zawodowa na wiele lat związała się z naszym krajem; dwukrotnie z ambasadą w Warszawie i dwukrotnie, choć na krótsze okresy, w tym i ostatni - z Krakowem. No, a poprzedni konsul generalny Ferenc Puskás i jego małżonka pani Maria, którzy na tę grudniową uroczystość przyjechali z Budapesztu? Ów bakcyl spowodował też, że węgierscy dyplomaci nawet nasz nie najłatwiejszy język opanowują zadziwiająco dobrze i chętnie. Chwała im za to.
Danuta Jakubiec
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?