Oskarżony w więzieniu

   31-letni mężczyzna został zatrzymany przez proszowicką policję 23 maja i osadzony w Zakładzie Karnym w Pińczowie. Ma tam odsiedzieć wyrok za "przestępstwa pospolite" (prawdopodobnie chodzi o kradzieże) popełnione na terenie województwa świętokrzyskiego, nie mające bezpośredniego związku ze sprawą zbijania psów. Jak nas poinformowano w proszowickim Sądzie Grodzkim, doprowadzenie go z więzienia na rozprawę nie było wczoraj możliwe.
   Oskarżony ma odpowiadać za to, że w lipcu 2004 ze szczególnym okrucieństwem zabił psa rasy bernardyn na terenie posesji w Winiarach. Oskarżono go również o to, że między rokiem 1998 a 1 lipca 2004 zabił około pięciu innych psów. Za pierwszy czyn grozi mu kara do dwóch pozbawienia wolności, za drugi do 1 roku. Mężczyzna przyznał się tylko do części stawianych mu zarzutów. Przed wydaniem wyroku konieczne jest przesłuchanie w charakterze świadka właścicielki posesji, na której dochodzić miało do zabijania zwierząt.
   Sprawa, która zapowiadała się jako spektakularna, ale stosunkowo prosta, ciągnie się od pięciu miesięcy. Pierwsza rozprawa odbyła się 22 lutego i już wtedy mogła zakończyć się wydaniem wyroku, ale okazało się, że kobieta powołana w charakterze świadka leczyła się psychiatrycznie. Jej przesłuchanie wymagało obecności biegłego psychologa. Gdy na kolejnej rozprawie (kilka tygodni później) biegły się pojawił, świadek dostarczyła zwolnienie lekarskie. W kolejnym terminie rozchorował się prowadzący sprawę sędzia. Następny termin rozprawy został wyznaczony na 23 czerwca. (ALG)