Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osłabiona Radwańska

Redakcja
Na półfinale zakończyła Agnieszka Radwańska (nr 8) udział w turnieju WTA w Sydney (pula nagród 637 tys. dolarów). Po pokonaniu w ćwierćfinale najlepszej tenisistki świata Karoliny Woźniackiej, tym razem krakowianka nie sprostała Wiktorii Azarence 6-1, 3-6, 2-6. O finał Białorusinka zagra w Chinką Na Li, która ograła Czeszkę Petrę Kvitovą 1-6, 7-5, 6-2.

TENIS. Krakowianka dzielnie walczyła z Wiktorią Azarenką, ale uległa w trzech setach. - Dało o sobie znać przeziębienie, z którym Agnieszka boryka się w ostatnich dniach - mówi Tomasz Wiktorowski.

W pierwszym secie Polka dała rywalce lekcję tenisa. Zagrała kapitalnie, praktycznie się nie myliła. Białorusinka natomiast popełniała sporo niewymuszonych błędów. Agnieszka spokojnie punktowała, czekała na błędy rywalki, a kiedy nadarzyła się okazja, atakowała. Szybkie 6-1 rozbudziło nasze apetyty, ale Azarenka to rywalka, która nie odpuszcza do końca. Początek drugiego seta to punkt za punkt, gem za gem. Wreszcie Białorusinka przy stanie 4-3 przełamała Radwańską, a po chwili wygrała swój gem serwisowy i wyrównała stan meczu.

Decydujący set był wyrównany tylko do stanu 2-2. Później krakowianka nieco opadła z sił, a rywalka przyspieszyła. Agnieszka jakby czuła w nogach poprzedni, zacięty, trzysetowy i prawie 3-godzinny pojedynek z Karoliną Woźniacką. Azarenka szybko odskoczyła na 4-2, 5-2 i wygrała cały mecz 2-1.

Tomasz Wiktorowski, trener przebywający z Agnieszką Radwańską w Australii, komentuje dla nas, że mecz stał na dobrym, wysokim poziomie z obu stron.

- Dziewczyny starały się grać agresywnie. Przełomowe znaczenie dla końcowego wyniku miało to, że Azarenka lepiej wytrzymała kluczowe wymiany z głębi kortu w połowie trzeciego seta - opowiada. - W drugiej i trzeciej partii Białorusinka praktycznie się nie myliła. Nie oddawała żadnych piłek za darmo, Agnieszka każdy punkt musiała wyrwać sobie po walce. Szkoda zmarnowanych szans, które miała na przełamanie podania Azarenki w trzeciej partii. Wtedy też widać było, że Isia nieco osłabła. Była o pół kroku z tyłu w wymianach. Dało o sobie znać przeziębienie, z którym się boryka w ostatnich dniach. Już jest lepiej, ale jest osłabiona. Półfinał tak silnie obsadzonej imprezy jak w Sydney to bardzo dobry wynik krakowianki, świetny na otwarcie sezonu. Ostatnia tenisistka, która weszła do turnieju głównego bez eliminacji była 25. w rankingu WTA. Agnieszka pokazała, że może pokonać nawet najlepszą na świecie zawodniczkę. Mimo porażki starsza z sióstr Radwańskich zasłużyła na wielkie brawa za półfinał i prestiżową wygraną nad najlepszą aktualnie tenisistką świata - Karoliną Woźniacką. Półfinał w Sydney to najlepszy wynik naszej tenisistki w tym turnieju, który co roku jest bardzo silnie obsadzony. Przed rokiem krakowianka nie grała w nim z powodu operacji, a następnie rehabilitacji złamanej kości lewej stopy.

To był ostatni sprawdzian najlepszych tenisistek świata przed wielkoszlemowym Australian Open, który rozpocznie się w poniedziałek.

- Teraz lecimy do Melbourne. Ważne, by Agnieszka do końca się wyleczyła i w pełni sił zagrała w tej imprezie - mówi Tomasz Wiktorowski.

Agnieszka Bialik

[email protected]

Teraz Melbourne

To nie wyrok śmierci

Trójka polskich tenisistów: siostry Agnieszka i Urszula

Radwańskie oraz Łukasz Kubot wystartuje w singlu w wielkoszlemowym Australian Open (z pulą nagród 26 mln dol. austral.) . Walczy jeszcze Marta Domachowska, która, pokonując Włoszkę Corinnę Dentoni 6-2, 6-2, awansowała do 2. rundy eliminacji.
Agnieszka Radwańska została rozstawiona z numerem ósmym, co oznacza, że na wyżej notowaną rywalkę może trafić najwcześniej w ćwierćfinale. - Poziom gry zawodniczek z czołowej dwudziestki rankingu bardzo się obecnie wyrównał. Każda dziewczyna może wygrać z każdą, podobnie jak i zwyciężyć w Melbourne. Na pewno znalezienie się w części drabinki z Sereną Williams czy Kim Clijsters to nie będzie łatwe losowanie, ale to wcale nie jest wyrok śmierci. Agnieszka jest w dobrej formie, gra pewnie i bardzo agresywnie, no i zawsze dobrze czuje się w Melbourne. Poza tym przed sezonem wiele pracy włożyliśmy w dobre przygotowanie kondycyjne, więc zostaje nam czekać na skutki. Jestem optymistą, ale nie zamierzam spekulować na temat szans i możliwych scenariuszy - powiedział ojciec krakowianek Robert Radwański.

(PAP, K)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski