Ostatni dzwonek dla "Pierwszego dzwonka"

Wczoraj sejmik przyjął program "Pierwszy dzwonek". Jedynym kryterium przyznania pomocy finansowej jest liczba dzieci w rodzinie, a nie to, jakie ma ona dochody.

To pierwsza taka inicjatywa w Polsce. - To przykład dla innych regionów, jak wydatkować środki własne, a niebawem również europejskie, przeznaczone na wsparcie rodziny - chwali decyzję sejmiku minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz.

Pomysł udzielenia pomocy finansowej rodzinom wielodzietnym chwali nawet opozycja, ale zaznacza, że decyzja o jej udzieleniu jest mocno spóźniona. - To raczej ostatni dzwonek na takie wsparcie - ironizuje Krzysztof Tenerowicz, radny Solidarnej Polski.

- Albo wypełnienie hasła "Komu bije dzwon" - dodaje Grzegorz Biedroń, szef sejmikowego klubu PiS, sugerując, że program pojawił się tuż przed rozpoczęciem samorządowej kampanii wyborczej.

Ale Urząd Marszałkowski twierdzi, że "Pierwszy dzwonek" to m.in. efekt zeszłorocznego spotkania prezydenta Bronisława Komorowskiego i marszałka Marka Sowy w Nowym Sączu, którzy debatowali "o sprawach polskich rodzin". To wtedy podpisano deklarację w sprawie Małopolskiej Karty Rodziny, której jednak do tej pory nie wprowadzono. Wsparcie na zakup podręczników i przyborów szkolnych ma być jej początkiem.

Dla każdego ucznia podstawówki, gimnazjum lub szkoły ponadgimnazjalnej z rodziny z co najmniej czwórką dzieci przeznaczono 150 zł jednorazowego stypendium. O jego przyznanie trzeba się starać w urzędzie gminy, na terenie której mieszka rodzina.

W niektórych gminach dopiero przyjmowane są wnioski w tej sprawie, ale do rozliczenia się z pieniędzy będzie można przedstawić rachunki za książki, zeszyty i pomoce edukacyjne zakupione w okresie od 10 lipca do 31 października.

Urzędnicy marszałka zapewniają, że po wczorajszej uchwale sejmiku do 95 proc. rodzin pieniądze trafią jeszcze przed początkiem roku szkolnego. Z pomocy ma skorzystać 36 tys. uczniów. Na stypendia dla nich przeznaczono 5,5 mln złotych.