Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni kieliszek

Redakcja
Każdego roku nielegalny alkohol zbiera w Polsce śmiertelne żniwo. Policja apeluje, by nie kupować wódki niewiadomego pochodzenia, jednak te wezwania raczej nie odnoszą skutku. Przed kilkoma laty Instytut Badania Rynku i Opinii Publicznej zapytał Polaków, czy w ciągu paru ostatnich miesięcy mieli do czynienia z nielegalnym alkoholem. Co dziesiąty respondent odpowiedział twierdząco.

Bogdan Wasztyl

-Nie jesteśmy dzieci - bladosiny czterdziestolatek z Ruszowa trzęsie się z zimna i kaca. -Każdy wie, że jak się pije tanio, to właściwie nie wiadomo, co się pije. Jakieś ryzyko zawsze jest. Dorzucisz naćwiartkę?
W 2001 r. w ciągu tygodnia w zagubionym pośród lasów półtoratysięcznym Ruszowie w powiecie zgorzeleckim zmarło siedem osób. Czternaście trafiło do szpitali z objawami ciężkiego zatrucia metanolem. -Wóda poczyniła unas większe spustoszenia niż wojna__- przyznaje sołtys. -Życie wielu ogranicza się dopicia.
Dwa lata później w nieodległej Świdnicy alkoholem zatruło się pięć osób; dwie z nich zmarły. W ubiegłym roku w Chełmie libacji nie przeżyło dwóch kompanów. W Kamieniu koło Chełma zmarły trzy osoby. W Resku metanolem zatruło się osiem osób - zmarły cztery. Libację w Katowicach przeżył tylko jeden z czterech uczestników. W Sowinie koło Jasła alkoholem śmiertelnie zatruli się dwaj bracia. Kiedy dwóch mieszkańców Zosina zmarło po wypiciu alkoholu niewiadomego pochodzenia, policja przeszukała okoliczne domy i zabezpieczyła różne podejrzane płyny, w tym środek do czyszczenia kadzi. Stoczniowcy ze Szczecina popijali w pracy metanol, mimo że beczka, w której go przechowywano, była oznaczona symbolem trupiej czaszki.
-Metanol to strasznatrucizna, asiła toksycznego działania jest ogromna. Dochodzi doobrzęku mózgu, zaniku nerwu wzrokowego oraz generowania ciężkiej kwasicy metabolicznej. Im szybsza pomoc specjalistyczna, tym większe szanse na____przeżycie - mówi Hanna Lewandowska-Stanek z Oddziału Toksykologii Wojewódzkiego Szpitala im. Jana Bożego w Lublinie, która pamięta najtragiczniejsze na Lubelszczyźnie zatrucie metanolem. Cztery lata temu pod Garbowem zapiło się na śmierć czterech mężczyzn.

Trefne pół litra

Mieszkańcy Ruszowa dobrze pamiętają, że trująca wódka była w butelkach 0,5, 0,7 i litrowych z różnymi etykietami; wyglądała zwyczajnie, ale pachniała nieszczególnie. Można się było spodziewać, że to jakiś specyfik, bo po pierwsze - nakrętki już były naruszone, a po drugie - cena niezwykle okazyjna. Jeśli się płaci 5 zł za flaszkę, to wiadomo, że wódka nie może być oryginalna. Ma się wtedy do czynienia z bardzo kiepskim samogonem, z hurtowym przemytem albo z jakimś wynalazkiem. W Ruszowie jednak taka cena nie wzbudziła niczyich podejrzeń.
-Mój sąsiad miał doświadczenie wrozbrajaniu różnych specyfików - opowiada Sylwester. -Zapił esperal, żłopał tanie wina, denaturat, wodę kolońską... Niczego się nie bał. Mówią, że nie próbował tylko gorącego asfaltu. DoEdwarda miał nawet powiedzieć: "Nieważne skąd, czyściocha jest zawsze zdrowa". Biesiady z____Edwardem jednak nie przetrzymał. Umarł kilka dni później. Podobnie jak Edward.
Sąsiad Sylwestra umarł we wtorek, 9 stycznia. W środę zmarł Henryk. Ich ciała znaleziono w domach. W czwartek w szpitalach zmarły kolejne dwie ofiary. W sobotę umarł były naczelnik parowozowni w Węglińcu, w poniedziałek - jego żona, we wtorek - 24-latek z Ruszowa.
-Najruchliwszą ulicą we wsi stała się droga nacmentarz -___wspomina właściciel kiosku.
Kiedy pierwsi zatruci trafili do szpitali, ogłoszono alarm. Przy starostwie w Zgorzelcu został powołany sztab antykryzysowy, wszystkie służby postawiono na nogi. Policjanci i strażacy krążyli po okolicy i ostrzegali ludzi przez megafony. O pomoc poproszono też księży.
-Unas wpierwszych dniach, to znaczy, jak ludzie zaczęli trafiać doszpitali iumierać, nawet wnocy policjanci chodzili podomach iostrzegali, by nie pić wódki niewiadomego pochodzenia - mówi Sylwester. -Nanormalnych ludzi padł strach, ale napijaczków nie bardzo.
Policja wspólnie z pracownikami sanepidu odwiedzała sklepy monopolowe, restauracje oraz miejsca, gdzie spożywa się alkohol i szukała podejrzanych trunków. Burmistrz Węglińca kazał wydrukować plakaty z ostrzeżeniem o śmiertelnym niebezpieczeństwie grożącym osobom, które zdecydują się na picie "metylaku", i apelem, by wszyscy, którzy mieli kontakt z trucizną, zgłosili się do lekarza. Plakaty zawisły prawie na wszystkich słupach, wiatach i płotach w całej gminie.
Z ustaleń policji wynika, że nie wszyscy amatorzy spirytusu metylowego zgłosili się do lekarzy, natomiast na plakatach pojawiły się najróżniejsze dopiski:
"Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie".
"Gratulacje dla tych, którzy w ostatnich dniach zerwali z nałogiem (nazwiska ich poznacie z klepsydr)".
"Rozdawać metyl za darmo. Każdy ma wybór: pić albo żyć."
"Kto Ojczyznę swoją kocha, pije C2H5OH".
"Dla pewności można zakąsić muchomorem".
"Dobrze im tak, tym alkoholikom".
-
Wie pan, co mnie najbardziej przeraziło? - pyta Małgorzata Czarnota-Bojarska, która pracowała wówczas w sztabie antykryzysowym. -Nawet nie to, że ludzie padali jak muchy, ale to, że nie wszyscy poważnie potraktowali zagrożenie. Słyszałam otakich, którzy, żeby się ratować, zapijali metanol metanolem. Słyszałam też, że amatorzy "metylaku" odgrażali się, że nadal będą go pić.
- I piją?
-Napewno._

Wódka na formalinie

Hasło w encyklopedii: "Metanol - najprostszy alkohol; bezbarwna, palna ciecz o charakterystycznym zapachu; jest bardzo silną trucizną, powoduje utratę wzroku, a nawet śmierć; opary metanolu działają drażniąco na błony śluzowe; jest ważnym surowcem w przemyśle chemicznym; stosowany też jako rozpuszczalnik i paliwo silnikowe".
Lekarze dodają: -Objawy zatrucia metanolem łatwo rozpoznać. Pojawiają się zaburzenia wzroku ipamięci, wymioty, wysoka gorączka, omdlenia; z____każdą chwilą człowiek staje się słabszy.
Białostoccy lekarze i policjanci od lat ostrzegają, by nie kupować alkoholu na bazarach. Z powodu zatruć alkoholem umiera tam rocznie przynajmniej kilka osób, a kilkanaście doznaje trwałego uszkodzenia nerek - muszą być dializowane do końca życia. Codziennie do szpitali trafia kilku pacjentów z objawami zatrucia skażoną wódką. Najtrudniejsze przypadki kierowane są do Kliniki Nefrologii i Chorób Wewnętrznych w Szpitalu Wojewódzkim w Dojlidach. Jej szef, prof. Michał Myśliwiec, twierdzi, że w ratowaniu życia zatrutych najważniejszy jest czas. Praktycznie nie ma szans na przeżycie pacjent, który trafi do kliniki dopiero po dwóch dobach od wypicia zatrutego alkoholu.
A zatrutego alkoholu nie brakuje. Choć nieznane są dane na temat wielkości tego specyficznego rynku, już tylko niektóre policyjne informacje o likwidacji nielegalnych rozlewni i skali ich produkcji muszą przerażać.
W Szczytnie policja rozbiła 10-osobowy gang, w skład którego wchodził m.in. policjant z Elbląga. Grupa trudniła się przetwarzaniem rozcieńczalnika do farb na spirytus. Według szacunków w ten sposób wyprodukowano kilka tys. litrów alkoholu.
W Białymstoku zatrzymano dwóch Ormian i Polaka, którzy z rozcieńczalnika skażonego metanolem i formaliną produkowali "wódki" gatunkowe "Finlandia", "Danzka", "Absolut Kurant", "Napoleon", a także Białorusinkę, która wytwarzała "Finlandię Cranberry", barwiąc ją substancjami chemicznymi.
Olsztyńska policja rozbiła gang, który z substancji służącej do rozpalania ognia w grillu wytwarzał alkohol do picia. W nielegalnej rozlewni odkryto urządzenia do uzdatniania wody, około 900 pustych butelek, tysiąclitrowy pojemnik z systemem filtrów z zaworem spustowym, kadź z wodą do mycia butelek, pojemniki po wodzie destylowanej, urządzenia do wytwarzania kapsli, rozpałkę do grilla i chlor, który służył do wywabiania fioletowego koloru skażonego alkoholu.
W Lubelskiem 14-osobowy gang nalewał do butelek z etykietami markowych alkoholi rozpuszczalnik do farb i lakierów. W ten sposób według szacunków policji wprowadził do sprzedaży ponad 500 tys. litrów skażonego alkoholu. Klienci byli przekonani, że kupują znane trunki: wódki "Finlandia", "Smirnoff" lub spirytus z lubelskiego Polmosu. Butelki miały etykiety i banderole wyglądające jak oryginalne.
Tylko jedna rozbita w Warszawie grupa wprowadzała na Stadion Dziesięciolecia kilkaset litrów nielegalnego spirytusu dziennie.
W zlikwidowanej przed kilkoma laty na Śląsku nielegalnej wytwórni znaleziono znaki akcyzy, butelki, 9 tys. litrów alkoholu oraz etykiety "Smirnoffa", "Bolsa", "Absolwenta" i "Jana III Sobieskiego". -Napierwszy rzut oka nie sposób ich odróżnić od____prawdziwych - mówi podkomisarz Janusz Jończyk ze śląskiej policji. -Fałszerze precyzyjnie podrabiali nakrętki ikody kreskowe. Badania wykazały, że stężenie metanolu nawet sto razy przekraczało dopuszczalne normy.

Kilka złotych za śmierć

Na alkohol niewiadomego pochodzenia można się natknąć nawet w sklepach i restauracjach, jednak - zdaniem pracowników Państwowej Inspekcji Pracy - trafia tam tylko niewielka część nielegalnej produkcji. Większość sprzedaje się na bazarach i wśród znajomych.
Policjanci z Węglińca nie mają wątpliwości, że wszyscy poszkodowani doskonale wiedzieli, co piją i jakie było ryzyko. W okolicy metanol kradnie się i pije od dawna. -Może teraz tylko bardziej rozcieńczają, bo odtamtego czasu nie było śmiertelnego zatrucia - dodają funkcjonariusze.
Andrzej Kutrowski, burmistrz Węglińca, chciałby wierzyć w skuteczność akcji plakatowej i profilaktycznych działań antyalkoholowych w gminie, ale w swym optymizmie jest ostrożny. -Wkażdej społeczności znajdą się tacy, dla których picie jest sensem życia, atanie iokazyjne picie w____szczególności.
W ruszowskich sklepach prawie nie sprzedaje się wódki. -Piwo, zasiarczone wino, denaturat owiele częściej - informują sprzedawczynie. -Generalnie tu się wogóle niewiele kupuje. Jeśli już, to często "na____kreskę". Ludzie nie mają pieniędzy.
Nie mają też pracy. Dawniej pracowali w Gminnej Spółdzielni, Nadleśnictwie, na kolei. Dziś co trzeci, a może i co drugi, jest bezrobotny. Proboszcz nie chce rozmawiać. -____Biedni ludzie, nie wszyscy potrafią godnie znosić biedę - mówi.
-____Ja panu coś powiem - dodaje za to ten, który chciał na ćwiartkę. -Albo ten metanol był inny, albo oni źle lali. Zawsze my spuszczali zpustych cystern, co wracały zŻar, ata była pełna, bo dopiero do____Żar jechała.
Spuszczać jest z czego, bo ruch na kolei duży. Pobliski Węgliniec to jedna z największych stacji węzłowych w Europie. Na bocznicach nigdy nie brakuje składów. Zawsze też trafi się na jakąś cysternę z metanolem. O "wódce" z cystern mówi się w okolicy: "rum na kościach", "padaczka", "rusałka", "dykta"...
-No pewnie, że piłem. Zpoczątku miałem jakieś trudności, rzygałem, źle widziałem, raz straciłem przytomność, ale taką słabość trzeba zapić. Ipotem już jest wszystko dobrze. "Padaczkę" piję odlat inic mi nie dolega. Potamtej wódzie miałem jednak słabość, ale zapiłem ją i____żyję. Prawda jest taka: kto to wyrzygał, ten przeżył - opowiada jeden z mężczyzn, którzy nie zgodzili się pójść do szpitala; że ryzykował? Życie też jest ryzykowne.
Tydzień po tragedii w Ruszowie Służba Ochrony Kolei stwierdziła, że zerwano plomby z sześciu cystern. W każdej z nich było po 20 tys. litrów spirytusu przemysłowego. Proceder "spuszczania" nie ustał do dziś.
Podczas lokalnych libacji czasem przywołuje się pamięć tragicznie zmarłych:
-Zaświętą pamięć Heńka!
-ZaRomka też!
-ZaRenatkę też trzeba!
Co piją? Mówią, że wódkę i uśmiechają się tajemniczo: -____Życie jest tak ciężkie, że bez zamoczenia ryja trudno je znieść.
Policjanci zWęglińca nie mają wątpliwości, że wszyscy poszkodowani doskonale wiedzieli, co piją ijakie było ryzyko. Wokolicy metanol kradnie się ipije oddawna. -Może teraz tylko bardziej rozcieńczają, bo odtamtego czasu nie było śmiertelnego zatrucia -dodają funkcjonariusze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski