Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni Klezmer znów bawił i wruszał

Wacław Krupiński
Z Martą Bizoń śpiewał Leopold Kozłowski
Z Martą Bizoń śpiewał Leopold Kozłowski fot. Krzysztof Dubiel
Muzyka. Leopold Kozłowski-Kleinman - owacją na stojąco witany i tak żegnany, wzruszony i wywołujący wzruszenie słuchaczy - kolejny raz z przyjaciółmi dał przepiękny koncert piosenek w synagodze Tempel na krakowskim Kazimierzu.

Na tym Kazimierzu, na którym po raz pierwszy pojawił się ze swym akordeonem po powrocie z frontu, by głuchym, osamotnionym kamieniom zagrać „Miasteczko Bełz” i „Mein Jidisze Mame”. By zaczęły żyć, by przestały milczeć. Dobrze wiedział, wszak muzyka uratowała mu życie nie jeden raz, jaką ona ma siłę. Teraz po latach z dumą mówi, że tchnął muzykę w Kazimierz. Że on żyje.

Całe życie poświecił muzyce, prowadząc kolejne zespoły artystyczne, tworząc muzykę filmową, pracując przy spektaklach. Od lat ponad dwudziestu ma grupę artystów, z którymi tworzy pogram „Rodzynki z migdałami”, zawierający tak tradycyjne piosenki żydowskie, jak i nowe, które skomponował do tekstów Jacka Cygana. I to nimi wzruszają i poruszają słuchaczy w Polsce, w świecie. Tak też było w niedzielny wieczór w synagodze Tempel.

Któryż to raz Jacek Cygan uroczo przekomarzał się ze swym przyjacielem Poldecz-kiem, prowokując go do anegdot i wspomnień, któryż to raz zachwycali śpiewem Marta Bizoń, Kamila Klimczak, Renata Świerczyńska, Andrzej Róg, któryż to raz rozbrzmiewały skrzypce Haliny Jarczyk? I akordeon Jacka Hołubow-skiego… Tylko Leopold Kozłowski tym razem odstępował nieraz miejsce przy fortepianie innym muzykom - Jackowi Bylicy, Olkowi Brzezińskiemu, Michałowi Wierbie, by z uwagą i życzliwością przysłuchiwać się ich grze, a oni pewnie z dumą przyjmowali aprobatę Mistrza.

Znamy te piosenki. Pojawiły się na dwóch płytach sprzed kilkunastu lat, teraz właśnie ukazał się kolejny dwupłytowy album - „Memento Moric”; ich uroda i siła są niezmienne. Porywa Marta Bizoń w „Az der Rebe tanz”, w piosence „Bo on jest klezmer”, bawią Andrzej Róg i Jacek Cygan w „Gdzie ty byłeś, jak pieniądze były?”, ale też pojawia się wzruszenie, gdy Kamila Klimczak śpiewa „Memento Moric” lub z Andrzejem Rogiem opiewa los „Jehudith”, gdy Renata Świerczyńska przywołuje „Mein Jidisze Mame”. I gdy Marta Bizoń śpiewa „Balladę o Szmuliku”, który uratował się grając na akordeonie swą muzykę na schodach kościoła św. Katarzyny, co Jacek Cygan pięknie spuentował: „Pan chciał widocznie /widząc tyle krzywd, /By życie żydowskie /raz ocalił Krzyż”. (Parę lat temu podczas premiery tej piosenki kardynał Macharski i rabin Gluck słuchali jej trzymając się za ręce.)

I jeszcze na finał wybrzmiały rzewne pytania „Ach, gdzie te Szlomki, Aronki, ci malcy gdzie? Już pod polskimi drzewkami nie bawią się”, gdy artyści Ostatniego Klezmera Galicji wyśpiewywali jego nutami „Szumi, szumi pamięci wiatr, tyle lat byli tu, więc czemu poszli nagle w świat?”.

A gdy już publiczność - wśród niej prezydent miasta Krakowa, Jacek Majchrowski i przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej Tadeusz Jakubowicz - kolejny raz na stojąco dziękowała Leopoldowi Kozłowskiemu, gdy wybrzmiało znowu „sto lat”, choć w przypadku tego artysty, trzeba by wyznaczać perspektywę znacznie odleglejszą, on sam zadeklarował: „Proszę państwa, serdecznie zapraszam na przyszły rok. Ja to tak załatwię, żeby pesel mi pozwolił”.

Wyjątkowy artysta. Niezapomniany wieczór.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski