Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni transfer już blisko

Redakcja
Leży Osman Chavez, obok Robert Maaskant, z tyłu Maciej Żurawski Fot. Michał Klag
Leży Osman Chavez, obok Robert Maaskant, z tyłu Maciej Żurawski Fot. Michał Klag
Estończyk ostatnie 10 lat spędził w lidze rosyjskiej. Najpierw występował w Rotorze Wołgograd, a potem przez 6 lat bronił barw Toma Tomsk. Od stycznia pozostaje wolnym zawodnikiem. W początkach swojej kariery grał też w doskonale znanym, a znacznie gorzej wspominanym pod Wawelem, zespole Levadii Tallin.

Leży Osman Chavez, obok Robert Maaskant, z tyłu Maciej Żurawski Fot. Michał Klag

WISŁA KRAKÓW. Na testy medyczne do Krakowa przyjechał 34-letni estoński bramkarz Sergei Pareiko

Pareiko jest bardzo blisko porozumienia z Wisłą, do ustalenia zostały ostatnie szczegóły. Musi też pozytywnie przejść badania medyczne. Wszystko jednak wskazuje, że to on będzie ostatnim wzmocnieniem "Białej Gwiazdy" w obecnym okienku transferowym. - To doświadczony zawodnik, ma dobre warunki fizyczne. Jeśli podpisze z nami umowę, możemy mieć naprawdę dobrego bramkarza - przekonywał trener Robert Maaskant. Estończyk mierzy 193 cm wzrostu. - Wygląda na to, że pozyskanie golkipera to będzie nasz ostatni transfer w tym okienku - przyznał Holender.

Reprezentant Estonii to zawodnik u schyłku kariery, bo już 34-letni. Wcale nie musi jednak zadowolić się rolą bramkarza nr 2. Przy jego doświadczeniu nie można wykluczać, że uda mu się wygrać rywalizację z młodszym Milanem Jovanićem. Tym bardziej, że Serb jesienią nie miał najwyższych notowań u Maaskanta, był u niego rezerwowym bramkarzem. - Liga rosyjska jest dużo bardziej wymagająca od naszej, a on w niej grał przez wiele lat - zwraca uwagę trener bramkarzy, Grzegorz Kurdziel. Na pewno CV Pareiko jest ciekawsze, niż przymierzanego ostatnio do Wisły Bośniaka Asmira Avdukića. Jeszcze kilka tygodni temu zatrudnieniem Estończyka zainteresowany był Celtic Glasgow. W styczniu Pareiko był z kolei na testach w Wolverhampton Wanderers, zespole Premier League. Ostatnim zespołem, do którego przymierzały go rosyjskie media był Kubań Krasnodar, prowadzony przez byłego trenera Wisły Dana Petrescu.

Jeżeli Estończyk trafi do Wisły, w kadrze zespołu będą piłkarze... 16 różnych narodowości. Polityka budowy tak zróżnicowanej narodowościowo drużyny budzi kontrowersje. Pół żartem, pół serio zapytaliśmy Maaskanta, czy śladem Manchesteru United Wisła chce w ten sposób promować swoją markę i sprzedawać klubowe koszulki we wszystkich krajach Europy. - Faktycznie, to pomysł dla działu marketingu - śmiał się Holender. - A tak poważnie, współczesny futbol jest coraz bardziej umiędzynarodowiony. Oglądałem ostatnio spotkanie FC Groningen, w którym grało 10 zagranicznych zawodników. A przecież liga holenderska jest podobno znana z promowania rodzimych piłkarzy! Szukamy polskich graczy, ale nie jest to łatwe. Dobrzy polscy piłkarze grają w Niemczech, we Włoszech, we Francji. Już nie w rodzimej lidze. Oczywiście, jeżeli jest okazja kupić dobrego polskiego piłkarza, robimy to. Przykładem jest Cezary Wilk - tłumaczył.

Maaskant twierdzi, że po odejściu zimą Mariusza Pawełka i braci Brożków drużynie wcale nie będzie brakowało liderów. - Bracia Brożkowie nie byli liderami drużyny, jeśli chodzi o szatnię. Paweł był oczywiście ważnym zawodnikiem, ale czasem mieli nawet negatywny wpływ na zespół - otwarcie przyznał trener. - Wydaje się, że byliśmy bardzo zapracowani w tym okienku transferowym. Cóż, tak było, ale trzeba pamiętać, że głównie udało nam się pozyskać następców tych graczy, którzy odeszli. Piłkarzem "ekstra" jest Maor Melikson, który ma wnieść dodatkową jakość, jakiej nam brakowało - dodał.
Wisła na zgrupowaniu w Hiszpanii przegrała wszystkie trzy sparingi, z bilansem bramek 0-8. Holender przekonuje jednak, że nie ma powodów do paniki. - Wyniki sparingów mogą rozczarowywać. Nawet, jeśli piłkarze byli zmęczeni, oczekiwałem przynajmniej, że będą zdobywać bramki. Nikt jednak nie zdobył tytułu mistrzowskiego wygrywając sparingi. Pamiętam sezon, w którym PSV Eindhoven przegrało wszystkie przedsezonowe sparingi i zdobyło mistrzostwo - podkreślał.

Po treningach w Hiszpanii, na większości wiślaków świetne wrażenie wywarł Melikson. Przyznają, że techniką i umiejętnościami Izraelczyk zdecydowanie wyróżnia się w zespole. Odznaczał się też sporą szybkością, ale to akurat łatwo wytłumaczyć. Cała reszta drużyny była przecież po ciężkich treningach. - W tym momencie piłkarze mogą być zmęczeni i może im brakować szybkości - przyznał Maaskant. Tymczasem Melikson jeszcze niedawno był w rytmie meczowym.

Na drugim biegunie jest Cwetan Genkow. - Bułgar zdecydowanie nie jest jeszcze w odpowiedniej dyspozycji fizycznej. Miał długą przerwę w treningach. Albo reszta moich piłkarzy jest wytrenowana najlepiej na świecie, albo on nie jest w dobrej formie. Był zdecydowanie w tyle za resztą wiślaków. Dlatego zaplanowaliśmy dla niego indywidualny program treningowy - wyjaśnił szkoleniowiec. - Na pewno do startu ligi wróci do formy.

Maaskant zapewnił za to, że nie ma co się obawiać o dyspozycję Osmana Chaveza. Honduranin dojechał na obóz dopiero po tygodniu. Najpierw walczył z kadrą Hondurasu o Puchar Ameryki Środkowej, a potem dostał kilka dni wolnego. - Stracił kilka dni przygotowań z drużyną, ale nie zaszkodziło mu to. Fizycznie wygląda lepiej niż kiedykolwiek - zapewnił trener.

Na obóz do Hiszpanii pojechało kilku piłkarzy na co dzień grających w Młodej Ekstraklasie. Maaskant był zadowolony z ich pracy. Dodał jednak, że klub nie zamierza już puścić żadnego z nich w tym sezonie na wypożyczenie: - Chcemy zatrzymać tych zawodników w klubie, byśmy sami mogli ich szkolić i by mogli trenować z pierwszą drużyną najczęściej, jak to możliwe.

Justyna Krupa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski