Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ostatnia akcja"

Redakcja
Fot. Kino Polska
Fot. Kino Polska
Określenie "ostatnia" nabrało niestety dodatkowego znaczenia - poza tokiem fabularnym. To ostatnia rola filmowa Jana Machulskiego przed jego śmiercią zeszłego roku.

Fot. Kino Polska

Władysław Cybulski: ZAPISKI KINOMANA

Był wybitnym pedagogiem i cenionym aktorem. Występował w kilku teatrach, rozpoczynając od sceny olsztyńskiej im. Stefana Jaracza, kończąc w warszawskim Teatrze Polskim. Na ekranie debiutował w roku 1958 w "Historii jednego myśliwca" i już po roku zwrócił na siebie powszechną uwagę rolą jeszcze chłopaczkowatą - w "Ostatnim dniu lata" Konwickiego. Wśród jego kolejnych filmów były "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Sublokator" itd. aż do najpopularniejszej postaci granej w "Vabanku" w reżyserii swego syna.
Debiutujący obecnym filmem reżyser Michał Rogalski zachował się co najmniej oryginalnie. Jeśli na ogół wybiera się do udziału wykonawców młodych i modnych, on zaangażował do współpracy ludzi w starszym wieku. A może to posunięcie "chytre", mające zagwarantować aktorstwo doświadczone, solidne, na wyrównanym poziomie? A więc zagrali: Barbara Krafftówna - witamy z radością, Alina Janowska - witamy przyjaźnie oraz witani z uznaniem Marian Kociniak, Wojciech Siemion, Witold Skaruch, Lech Ordon, a także z młodszych Piotr Fronczewski jako elegancki i przestrzegający dobrych manier mecenas gangster oraz najmłodszy - w epizodzie - Andrzej Dziurman.
Wszyscy oni grupują się wokół centralnej postaci, czyli tworząc otoczenie - jako paczka "chłopców" - osiemdziesięciolatków - Jana Machulskiego, który dał pokaz poważnego potraktowania roli, bez najmniejszego, niepotrzebnego grymasu twarzy pod publiczkę. A mógł go do tego kusić charakter opowieści, oficjalnie nazwanej komedią sensacyjną. I choć to określenie na wyrost, film docenili nagrodą publiczności widzowie festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie oraz podczas festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu. A więc się podobało - widocznie nie zawiedli aktorzy, ani autorka zdjęć Karina Kleszczewska, ani przyjemna, rozrywkowa muzyka.
Natomiast pretensje, a choćby żal, mieć można do Michała Rogalskiego - nie tylko jako do początkującego reżysera, co współscenarzysty. Punkt wyjścia intrygi jest wcale niezły. Oto grono kombatantów powstańczych skrzykuje się ze sobą do nowej, ostatniej akcji, aby na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość, bo skorumpowana policja i niemrawa rodzina nie potrafią znaleźć sprawców pobicia chłopaka. Honorowi i buńczuczni, znajdują znów w sobie dawnego ducha walki. Rys ładny, a wspomnienia piękne. Ale wstęp, początek sprawy, jej wprowadzenie już toną w gadulstwie, a i sama akcja w ostatniej ćwiartce filmu toczy się bez napięcia i nerwu.
Historia ozdobnego jajka-klejnotu to pięść do nosa i wypadła infantylnie. Że też Rogalskiemu nie przyszło na myśl, aby wtrącić choć na chwilę jakiś zapis wojennej retrospekcji, co uzupełniłoby i uwiarygodniło charakterystykę postaci, urozmaiciło fabułę i dodało jej bigla. Przygoda, jaką na starość obmyślili sobie kompani, przypomina niewypał z wykopanej z ziemi, pordzewiałej broni, z której nie chce paść strzał w dziesiątkę. Chyba przyjąłem tu za duży kaliber, bo sympatycznie się to w końcu ogląda, tęskniąc jednak i do sensacji, i do komediowego humoru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski