Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia sekunda. I jeeeeeeeeest! [WIDEO]

Przemysław Franczak
W 188. Wielkich Derbach Krakowa było odwrotnie niż u Hitchcocka. Napięcie rosnąć nie chciało, a trzęsienie ziemi było na końcu. Gol Miroslava Covilo w doliczonym czasie gry dał wygraną „Pasom”.

CRACOVIA 1 (0)
WISŁA KRAKÓW 0

Bramka: 1:0 Covilo 90+3.

Cracovia: Pilarz 5 – Rymaniak 5, Żytko 6, Marciniak 5 – Deleu 5, Kapustka 5 (73 Cetnarski), Covilo 8, Szeliga 5 (54 Dąbrowski 5), Dialiba 5 – Budziński 4 (68 Nowak 6) – Rakels 4.

Wisła: Buchalik 4 – Burliga 5, Głowacki 5, Guzmics 5, Sadlok 5 – Uryga 5, Dudka 5 – Boguski 4 (79 Stępiński), Stilić 4, Jankowski 4 (69 Guerrier) – Brożek 4.

Sędziowali: Paweł Raczkowski oraz Michał Obukowicz (obaj Warszawa) i Krzysztof Myrmus (Skoczów). Widzów: 14114.

Zacznijmy od końca. Końca meczu. Od piłkarzy „Pasów”, którzy nie mogli uwierzyć w swoje szczęście, i od zawodników Wisły, którzy ze spuszczonymi głowami stali na środku boiska. Chwilę wcześniej Covilo, który przerósł – dosłownie i w przenośni – w tych derbach wszystkich, zdobył dla Cracovii strzałem głową jedyną, zwycięską bramkę.

– A mówią, że biali nie potrafią skakać. On potrafi – żartował trener gospodarzy Robert Po­doliński, który też mógł nosić głowę w chmurach. Przecież niektórzy wieszczyli jego dymisję w przypadku porażki. – Nie jestem w stanie zbyt wiele słów z siebie teraz wydusić, ale to zwycięstwo dedykujemy naszym kibicom i tym wszystkim, którzy w nas wierzyli. A niewielu takich było, choć sami sobie na to zasłużyliśmy – mówił Podoliński. – Mamy teraz naprawdę potężny zastrzyk energii i chwilę radości.

Prawdę mówiąc, nic tego nie zapowiadało.

Kibice rozgrywali wczoraj swój własny mecz: na petardy i wyzwiska, piłkarze jednak nie mieli zamiaru podchwytywać niezdrowego klimatu derbowej konfrontacji i wojennej retoryki („Wojna, wojna, Cracovia”).

Wyglądało to trochę tak, że trybuny sobie, a mecz sobie. Jakby był wyjęty z jakiegoś innego stadionu, na którym nie chodzi o to, żeby urwać przeciwnikowi nogę i zaspokić żądze nakręconych agresją fanów, tylko spokojnie realizować swój plan na spotkanie. Dowód? W pierwszej połowie obie drużyny popełniły po raptem pięć fauli.

Podoliński próbował zaskoczyć Wisłę już przed meczem – składem. W podstawowej jedenastce wybiegł młody, 17-letni Bartosz Kapustka, który w tym sezonie nie zagrał jeszcze w ani jednym ligowym spotkaniu. Ba, nie było go nawet w kadrze meczowej. Podobnie jak wracającego po kontuzji Sławomira Szeligi, dla którego też znalazło się miejsce na boisku.

To był ryzykowny wist, tym bardziej że dla obu jedynym sprawdzianem formy był udział kilka dni wcześniej w meczu Pucharu Polski z drugoligowym Okocimskim. Cracovia z trudem go wygrała.

Pomysł „Pasów” na Wisłę był prosty: po pierwsze – obrona, po drugie przechwyty w drugiej linii, po trzecie kontrataki. Działał o tyle, że zmuszeni do rozgrywania ataku pozycyjnego goście nie za bardzo wiedzieli, jak się do rywali dobrać. To było pewne zaskoczenie, bo przecież w dotychczasowych meczach najbardziej krytykowanymi zawodnikami „Pasów” byli obrońcy, z kolei „Biała Gwiazda” i jej zawodnicy ofensywni potrafili rozbroić prawie każdą defensywę.

Ale cóż, gdyby autor zdania „derby rządzą się własnymi prawami” pobierał złotówkę od jego każdego pojedynczego rozpowszechnienia, to byłby bogaczem. W pierwszej połowie Wisła postraszyła Cracovię strzałem z dystansu Macieja Sadloka, obronionym przez Krzysztofa Pilarza, a Cracovia zrewanżowała się Wiśle... niczym. No, może parę razy trenerowi Franciszkowi Smudzie skoczyło ciśnienie, zwłaszcza gdy pod pole karne przedzierał się Boubacar Dialiba, ale Senegalczyk zagrywał później do partnerów tak niecelnie, że zdrowie „Franza” ani przez chwilę nie było zagrożone.

Krótko mówiąc – z boiska wiało nudą.

Po przerwie nie zmieniło się wiele, może nieznacznie wzrosło tempo meczu, ale bramkarze nadal byli najmniej zapracowanymi osobami na boisku. Trener Podoliński szybko wykorzystał limit zmian i od tego momentu mecz nabrał małych rumieńców. Taktyczny rygiel Cracovii zaczął się rozluźniać – w 77 minucie wiślacy kilkakrotnie w jednej akcji strzelali na bramkę Pilarza, w dwóch przypadkach sami też piłkę... blokowali – ale „Pasy” dostały w zamian skrzydeł w ofensywie. Szkopuł w tym, że gospodarze lepiej rozwijali akcje, niż je kończyli. Wiśle też wszystko przychodziło z trudem – w najlepszej sytuacji Mariusz Stępiński strzelił wysoko nad poprzeczkę.

I gdy bezbramkowy remis wydawał się przesądzony, debiutujący w polskiej lidze Węgier Richard Guzmics, podarował Cracovii rzut rożny. Piłkę w pole karne wrzucił Mateusz Cetnar­ski, najwyżej wyskoczył do niej Covilo, a Buchalik niemalże wpadł z nią do siatki. Sędzia nie przerywał już szalonej radości Cracovii i nie wznawiał meczu.

– Przegrać w ostatniej sekundzie... Trudno przełknąć taką pigułę – nie dowierzał trener gości Franciszek Smuda. – Nie pamiętam, kiedy przegrałem tak po raz ostatni. Zdarzył się nam błąd indy­widualny, ale on przecież mógł być naprawiony, a my za­snęliśmy przy rzucie rożnym. No nic, trzeba to przeżyć – wzdychał szkoleniowiec Wisły.

Tak kończyły się Wielkie Derby Krakowa z jednym rodowitym krakowianinem na boisku – Alanem Urygą (dwóch innych siedziało na ławkach rezerwowych: Krystian Stępniowski w Cracovii i Michał Czekaj w Wiśle). Dogrywka przy przeglądaniu nagrań z monitoringu. Szykuje się parę(naście) zakazów stadionowych.

Następne derby – w marcu przyszłego roku przy ul. Reymonta.

OCENIAMY CRACOVIĘ

KRZYSZTOF PILARZ – 5
Bardzo czujny, nie był zbytnio narażony na niebezpieczeństwo, bo wiślacy niezbyt często decydowali się na strzały, a jeśli już, to były to uderzenia przeważnie niecelne.

BARTOSZ RYMANIAK – 5
Uprzedzał rywali, dobrze czuł tempo gry. Grał bezbłędnie. Poprawny występ derbowego debiutanta.

MATEUSZ ŻYTKO – 6
Bardzo rzadko był przy piłce, a to świadczy o tym, że rywal nie robił zbyt wiele wiatru pod bramką gospodarzy.

ADAM MARCINIAK – 5
Bardzo uważny, grał tak, by nie podejmować ryzyka. Jego stroną goście mniej atakowali niż lewą flanką.

DELEU – 5
Skupiony na defensywie, a nie na atakowaniu bramki rywala. Wywiązywał się z zadania. Groźnie dośrodkowywał.

BATRTOSZ KAPUSTKA – 5
Debiut w tym sezonie przypadł od razu na derby. Nie było widać po nim tremy. Grał bezpiecznie, nie wdając się w pojedynki jeden na jeden. Musiał ustąpić miejsca doświadczonemu Mateuszowi Cetnarskiemu.

SŁAWOMIR SZELIGA – 5
Wrócił do kadry na mecz ligowy prawie po 5 miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją. Próbował prostopadłych podań, ale partnerzy nie odczytywali jego intencji. Wytrzymał 54 minuty gry.

MIROSLAV COVILO – 8
Bohater spotkania. Zaprezentował swój największy atut, czyli grę głową w ostatniej akcji meczu. Wcześniej wprowadzał spokój w poczynania zespołu w środku pola.

BOUBACAR DIALIBA – 5
Zawodnik zaawansowany technicznie, ale nie skorzystał ze swych umiejętności, nie podejmował próby ogrywania rywali na skrzydle. Gdy trzeba było strzelać, szukał jeszcze innych rozwiązań.

MARCIN BUDZIŃSKI – 4
Zawieszony między drugą linią a atakiem, nie kreował gry w taki sposób, w jaki można byłoby oczekiwać po nim. Słusznie zmieniony przez Dawida Nowaka.

DENISS RAKELS – 4
Żądło Cracovii, walczył z obrońcami, ale futbolu w tym było mało.

DAMIAN DĄBROWSKI – 5
Od razu po wejściu na boisko popisał się celnym strzałem.

DAWID NOWAK – 6
Rozkręcił grę Cracovii.

MATEUSZ CETNARSKI– BEZ NOTY
Grał za krótko, by go ocenić.

W skali 1–10 oceniał Jacek Żukowski

OCENIAMY WISŁĘ

MICHAŁ BUCHALIK – 4
Grał przyzwoicie przez 92 minuty. Nadeszła jednak trzecia doliczona minuta meczu i gol dla Cracovii, przy którym część odpowiedzialności spada na niego.

ŁUKASZ BURLIGA – 5
W obronie starał się grać twardo. Ruszał też do przodu, ale wczoraj niewielkie były tego efekty.

ARKADIUSZ GŁOWACKI – 5
Rozegrał przyzwoite spotkanie. Cracovia długo, m.in. dzięki jego postawie, nie stwarzała sobie okazji na strzelenie bramki.

RICHARD GUZMICS – 5
Przez 91 minut meczu był najlepszym piłkarzem na boisku. Przerywał pewnie akcje, wyprowadzał odważnie ataki. A później przyszła feralna dla niego 92 minuta, gdy zamiast wybić piłkę daleko do przodu, skiksował i mieliśmy róg. A po nim to właśnie Węgier przegrał powietrzną walkę z Covilo.

MACIEJ SADLOK – 5
Przeciętny występ. Można napisać o nim dokładnie to samo, co o Burlidze.

ALAN URYGA – 5
Wspólnie z Dariuszem Dudką zabezpieczali przedpole bramki Wisły. I to akurat robili dobrze. Zabrakło natomiast gry do przodu.

DARIUSZ DUDKA – 5
Przerywał akcje Cracovii. Potrafił utrzymać się przy piłce. Nie decydował się jednak na strzały z dystansu, co wobec słabego rozegrania akcji w ataku mogło być receptą na strzelenie gola.

MACIEJ JANKOWSKI – 4
Słaby występ. Nie radził sobie z twardo grającymi rywalami. Podawał niedokładnie.

SEMIR STILIĆ – 4
To nie był Stilić, jakiego pamiętamy jeszcze sprzed choćby dwóch, trzech tygodni. Niby kilka razy potrafił się utrzymać przy piłce, wymusić faul, ale zabrakło najważniejszego – otwierających podań i strzałów.

RAFAŁ BOGUSKI – 4
Zagubiony, nie był w stanie poradzić sobie z twardo grającymi rywalami, którzy nie przebierali w środkach.

PAWEŁ BROŻEK – 4
Zero okazji na bramkę w meczu z Legią, zero okazji w derbach Krakowa. Nie można odmówić mu chęci, ale zabrakło jakości. Inna sprawa, że nawet jak przyjął piłkę tyłem do bramki, to nie miał jej komu odegrać, bo koledzy nie bardzo podchodzili do akcji.

WILDE DONALD GUERRIER – BEZ NOTY
Miał ożywić ataki Wisły, ale niewiele z tego wyszło.

MARIUSZ STĘPIŃSKI – BEZ NOTY
Miał na nodze piłkę meczową. Gdyby trafił pod poprzeczkę, a nie nad nią, to z wygranej mogli cieszyć się wiślacy.

Oceniał Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski