Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia szansa

JOT
Polska ekipa na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy w Monachium powinna liczyć do 60 osób

MP w Szczecinie na stadionie Wiesława Maniaka

MP w Szczecinie na stadionie Wiesława Maniaka

Polska ekipa na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy w Monachium powinna liczyć do 60 osób

   W tym tygodniu w Szczecinie odbywać się będą indywidualne mistrzostwa Polski seniorów w lekkoatletyce. Rozmawiamy z szefem wyszkolenia Polskiego Związku Lekkiej Atletyki JERZYM SKUCHĄ.
   - Dlaczego w Szczecinie?
   - Otwarto tam nowy stadion lekkoatletyczny, posiada dobre tartanowe bieżnie i rozbiegi. Można spodziewać się niezłych rezultatów, o ile pozwoli jeszcze pogoda. Konkurencje tak ustawiamy, by na przykład długodystansowcy nie męczyli się w upale, ale biegali wieczorem. Stadion nosi imię Wiesława Maniaka, mistrza Europy z lat 60. w sprincie i olimpijczyka z Tokio, czwartego sprintera na świecie. Już bardzo dawno lekkoatleci nie spotykali się na mistrzostwach w Szczecinie, prawie 40 lat.
   - Te mistrzostwa to ostatnia szansa dla polskich zawodniczek i zawodników, by uzyskać minima PZLA na mistrzostwa Europy, które w sierpniu mają się odbyć w Monachium...
   - Istotnie, bo zaraz po zawodach zbierze się zarząd naszego związku i ogłosimy ekipę na mistrzostwa Europy.
   - Ile osób obecnie spełnia wyznaczone minima?
   - 54. Być może w Szczecinie dołączy kilka nazwisk, ale też ze stawki może ktoś odpaść. Dlatego sądzę, że nasza reprezentacja w Monachium będzie liczyła 54-60 osób.
   - Które konkurencje w Szczecinie zapowiadają się najciekawiej?
   - Przede wszystkim biegi krótkie. Zawodniczki i zawodnicy walczą o potrójną premię: medale w mistrzostwach, zakwalifikowanie się do ekipy na ME w tej konkurencji oraz do sztafety.
   - Czy wiadomo kogo z faworytów zabraknie w Szczecinie?
   - Z powodu kontuzji nie wystartuje tyczkarz Adam Kolasa, nie pobiegnie też na 400 metrów Robert Maćkowiak, który wprawdzie już zapomina o urazie, ale trenuje jeszcze na zwolnionych obrotach. Nie będzie też Roberta Korzeniowskiego, ale z innych względów, bo chód o mistrzostwo Polski rozegrany był osobno, we Wschowej, i Robert jak zwykle wygrał na 20 kilometrów.
   - Czy nie niepokoi Pana słabsza forma Szymona Ziółkowskiego? Nie wygrywa w tym roku mityngów, nie przekracza w młocie 80 metrów...
   - Oczywiście te rezulaty nie zadowalają ani związku, ani Szymona. Spotkamy się w Szczecinie, zobaczymy, jak nasz młociarz wypadnie i co powie, czy przerwie kryzys.
   - Ile medalowych szans w Monachium widzi Pan dzisiaj?
   - Po udanych dla nas halowych mistrzostwach Europy mówiłem o 10 medalach w sierpniu. Przebieg sezonu na otwartych stadionach wykazał, że niektórzy z naszych asów obniżyli loty. Niemniej pozostają w szerokiej grupie faworytów. Mamy nadal te dziesięć szans, ale, jak wiadomo, zwykle spełnia się ich 50 procent. Być może w stolicy Bawarii wywalczymy więc 5 krążków?
   - I jeszcze jedno. Sporo zamieszania nastąpiło po rozegranej w Annecy superlidze. Polki choć zajęły szóste miejsce, wypadły z tej elity, a pozostały w niej Włoszki, mimo że w zawodach były za naszym zespołem. Włochy są gospodarzem następnej superligi, a wskazany przez nich regulamin mówił, że gospodarz ma w niej zagwarantowany start. PZLA miał złożyć od tego odwołanie...
   - Nie składamy. Przejrzeliśmy regulamin i istotnie jest tam, bodaj o sześciu lat, taki punkt, który gwarantuje gospodarzowi udział w finale, bez względu na zajęte ostatnio miejsce. Musimy pogodzić się ze zdegradowaniem polskiej zespołu lekkoatletek.
Rozmawiał: (JOT)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski