Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnie brawa dla Zbyszka

Wacław Krupiński
Kulturałki. Zbigniew Wodecki trafił do nieba. Święty Piotr go wita, dodając, że tylu tu wspaniałych muzyków. „Kogo chcesz poznać, komu cię przedstawić?”. Na co Zbyszek: „Zacznij od Bacha…”. Ot, żarcik zasłyszany dzień po pogrzebie Zbyszka, który pewnie on sam by najlepiej opowiadał… Z wdziękiem, z jakim bawił podczas recitali anegdotką o tym, jak to trzej amanci poszli do nieba: Robert Redford, Robert De Niro i Zbigniew Wodecki. „Tylko mi tu jej nie sprzedawaj. To jeden z mocniejszych punktów mojego recitalu!” - zastrzegał w naszej książce „Pszczoła, Bach i skrzypce”.

Żarcik? Tak. Gdy już osuszyliśmy pierwsze łzy z powodu odejścia Zbyszka, próbujemy się uśmiechać mimo wszystko, szczęśliwi, że był pośród nas, obdarowywał nas swym talentem, uśmiechem, urokiem, dobrocią. Był wielkim, wybitnym artystą i był przy tym wyjątkowym człowiekiem, zjednującym sobie sympatię ludzi nie tylko muzyką, ale też tak szczodrze objawianą serdecznością, dobrocią.

W iluż imprezach charytatywnych brał udział… „Bardzo współczuję ludziom, którzy nie potrafią cieszyć się z tego, że mogą innym pomóc. Często gram za darmo” - mówił mi, po czym zaraz dodał, że robi to z pobudek czysto egoistycznych. Bo chce iść do nieba. O niebie nieraz wspominał. „Niespełnienie nadal mnie goni. Mam nadzieję, że w kierunku nieba”. Zbyszek lubił ton serio przełamywać przymrużeniem oka. Bo jakże się puszyć i wpadać w patos - zwłaszcza mówiąc o sobie.

Z taką też naturalną lekkością wspierał innych. Lubił żartować, że ze swego warszawskiego mieszkania woli jechać na dworzec kolejowy taksówką, niż iść, bo ona mniej kosztuje. Idąc, zawsze rozdał ileś pieniędzy. Choćby tym, co chcieli na pywko. Byłem tego świadkiem. Ale nie tylko. Jakaś krakowska ulica, chłód. Starsza, przygarbiona kobieta z dwoma wianuszkami czosnku zaczepia nas: „Panowie, kupcie czosnek”. „Ile pani za niego chce?” - pyta Zbyszek. Słysząc cenę za główkę, dodaje, że chce kupić wszystko. Po czym płacąc znacznie więcej, z tym swoim uśmiechem rzekł: „My będziemy zdrowsi, a pani nie zmarznie”. Życząc kobiecie zdrówka, wziął cały czosnek. Oczywiście połowę dał mnie.

„Życie i muzyczne powołanie Zbigniewa Wodeckiego, było wypełnieniem misji bycia dla innych. Zawsze uśmiechnięty; tam gdzie był, grał i śpiewał, tam budził nadzieję, tam budził radość, pozytywnie patrzył na życie. Żył dla innych, nie dla siebie. Była w nim bowiem ta boża iskra, która kazała mu właśnie otworzyć się na innych ludzi” - żegnał w Bazylice Mariackiej Artystę ks. Robert Tyrała.

I za tę postawę do świata, za sympatię dla ludzi oni tak intensywnie bili Zbigniewowi Wodeckiemu brawo podczas jego ostatniej drogi. Ostatnie brawa dla Zbyszka, bez których żyć nie umiał - pomyślałem. „Ciągnie cię do braw… - I do ludzi. Są mi bardzo potrzebni, wtedy dopiero dobrze się czuję” - przywołuję zdanka z książki.

Zabrzmiała też na cmentarzu słynna melodia „My Way”, w której Zbyszek śpiewał: „Gdy dni wyblakną mi i powiem tak: żegnaj mój świecie /Podjedzie tu kierowca z mgły w niebieskim swym kabriolecie /Ja sam dojadę tam, gdzie czeka mnie ostatnia puenta /Nie dziś, bo koncert mam, a to rzecz święta”.

Miał tych koncertów tyle przed sobą; wszak był w trakcie jubileuszowej trasy… W listopadzie miał śpiewać w swym Krakowie. I oto zjechał z trasy tak nagle.

W trasie był od zawsze. Spotkania z ludźmi, którym śpiewa, były Zbyszka motorem do życia. Tyle że nie ma sukcesu, bez płaconej za niego ceny. „Ceną jest brak spokoju, to, że ciągle jestem w pracy, że wciąż mało brawek, sukcesu, że już nie umiem inaczej żyć. Choćbym chciał. Tego motorka już nie da się wyłączyć. On kiedyś sam zgaśnie” - nie skrywał Zbyszek.

Nigdy pewnie na cmentarzu Rakowickim w jego ponad 200-letnich dziejach nie rozległy tak gromkie oklaski, jak te, którymi dziękowano we wtorek Zbyszkowi. Niestety, tym razem nie dane było mu bisować. A nam było tak porażająco smutno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski