Oszukała bank i klientów

   Dwa lata temu przedsiębiorcza kobieta otworzyła na osiedlu Tysiąclecia w Makowie agencję przedstawicielską banku PKO SA. Biuro agencji mieściło się w tym samym budynku, co ekspozytura tego samego banku. Anna K. korzystając z tego, że w ekspozyturze panował ciągły ruch i duże kolejki przyjmowała w swoim biurze wpłaty gotówkowe klientów banku. Oprócz tego działając na podstawie umowy z PKO SA zakładała konta osobiste i udzielała kredytów. Okazało się jednak, że do oddziału PKO SA w Wadowicach zgłaszało się coraz więcej klientów, którzy czuli się oszukani przez agentkę. Dokonując wpłat gotówkowych w jej biurze klienci odkryli, że ich pieniądze nie trafiały do odbiorców. A ci ostatni (przeważnie były to bowiem różne opłaty za światło, gaz, telefon, spłaty kredytów) upominali się o swoje należności.
   Początkowo Anna K. tłumaczyła, że nie zdążyła dokonać przelewów lub zginęły jej gdzieś w papierach. Liczba ofiar oszustwa rosła, co więcej poszkodowanym okazał się również sam bank PKO SA w imieniu, którego działała. W sumie w papierach Anny K. zginęło około 30 przelewów na 5, 5 tysiąca złotych. Bank PKO S. A. szybko zareagował na żale swoich klientów. - Ze specjalnego funduszu musieliśmy uregulować rachunki klientom, którym nie zrealizowano wpłat na konta. Wszystkie należności zostały zapłacone i obecnie agentka jest winna pieniądze bankowi - mówi Kazimierz Starowicz, kierownik ekspozytury PKO SA w Makowie.
   Podejrzana przyznała się do zarzucanych jej czynów, odmawiając jednak składania wyjaśnień.
(MPA)