Jeżeli w jakikolwiek sposób funkcjonowaliście w przestrzeni mediów społecznościowych w ciągu ostatnich paru lat, niewykluczone, że natknęliście się na relacje celebrytek klasy C, które ręczyły za znakomitą obsługę, którą zaserwowano im podczas wizyty w Stambule. Przeważnie tego typu wyjazdy łączyły się z dalece zakrojonymi ingerencjami w ich powierzchowność. BBL, zmiana kąta nastawienia żuchwy, a wszystko to serwowane za jednym położeniem się na operacyjny stół. Przypomnijmy tylko, że gwiazda Warsaw ShoreEwelona przygody w Stambule mało co nie przypłaciła życiem. Po powrocie z operacji długie miesiące spędziła na OIOM-ie, gdzie o jej powrót do zdrowia walczyli polscy lekarze. Wśród oferowanych zabiegów "upiększających" tureccy eksperci proponują m.in. wstawiane bez większego namysłu licówki i korony. Na pewno widzieliście nagrania, na których pośledni influencerzy z Wielkiej Brytanii czy też Polski chwalą się spiłowanymi do granicy bólu zębami, na które następnie montowana jest ceramika. Aby dowiedzieć się, jak tego typu zabiegi wyglądają naprawdę i czego celebryci nie chcą nam pokazywać na Instagramie, zasięgnęliśmy języka u Ady Fijał - aktorki, z wykształcenia stomatolożki.
Moda na tego typu "niskobudżetowe tureckie zęby", bez wyraźniej medycznej przyczyny, osobiście mnie zadziwia, zarówno jako osobę z wykształceniem lekarza stomatologa, jak i zwyczajnie człowieka. Jest to zabieg bardzo inwazyjny, a może być i niebezpieczny, a co chyba najważniejsze - kompletnie zbędny w większości przypadków! - ostrzega już na samym wstępie Fijał.
Ekspertka bije na alarm, że tego typu zabiegi bynajmniej nie są neutralne dla ludzkiego zdrowia. Co więcej, raz zniszczonych zębów nie da się już odzyskać. Co istotne, Fijał podkreśla, że klienci tureckich klinik często już po fakcie pozostawieni są sami sobie. Tymczasem wymagają opieki lekarza jeszcze na wiele miesięcy po przeprowadzonym zabiegu.
Osoby decydujące się na tego typu procedurę, wyłącznie dla pseudoestetycznych efektów, dosłownie niszczą swoje zdrowe zęby, żeby nałożyć na to sztuczne, często za duże i nienaturalnie białe korony. Nie mówi się też o tym, że zdarza się, że są one źle dostosowane, a pacjent po powrocie do Polski zostaje kompletnie pozbawiony opieki. Nawet po założeniu zwykłego wypełnienia można odczuwać dyskomfort w zgryzie i trzeba to skorygować, żeby zęby tworzyły poprawną okluzję i nie powodowały przeciążeń. A tu mówimy o całym zestawie, czegoś wstawionego sztucznie w miejsce normalnych zębów. To może wpłynąć na całą szczękę, żuchwę, mięśnie żwacze, a nawet twarz i zespół narządów biorących udział w min. artykulacji dźwięków czy wyrażaniu emocji. Dopasowywanie się, czyli tzw. adaptacja do nowych zębów, to proces który potrafi trwać tygodnie, miesiące… a tam po kilku dniach pacjent zostaje odesłany do domu i w razie komplikacji ma sobie radzić sam.
Jakby tego było mało, Ada Fijał przestrzega potencjalnych chętnych, że przed tak daleko zakrojonymi ingerencjami należałoby wpierw uporać się z istniejącymi już ubytkami w uzębieniu. Poza granicami Unii Europejskiej niestety nie zawsze jest to powszechną praktyką.
Czytałam kompletnie przerażającą rzecz - bywa, że te korony zakładane są bezpośrednio na istniejące już ubytki, czyli próchnicę. To jest niedopuszczalne i nikt z wykształceniem medycznym i z minimum wiedzy, by się na to świadomie nie zdecydował, bo może to prowadzić do ogromnych powikłań…
Wniosek nasuwa się jeden. Jeżeli już marzą nam się korony, warto zaoszczędzić większą kwotę i porwać się na wydatek w Polsce. Ryzyko zwyczajnie nie jest tego warte. Ada Fijał zaznacza, że osoby promujące turecką turystykę estetyczną, które jednocześnie nie ostrzegają przed możliwymi powikłaniami, powinny się za siebie zwyczajnie wstydzić.
Nie mówi się też o tym, że nowe "zęby" mogą ulec uszkodzeniu i co jakiś czas trzeba je wymieniać, a jak już raz oszlifuje się własne zęby, to nie ma odwrotu - zostajesz z tym problemem do końca życia! Ludzie sobie to robią, okej, ale to, że reklamują i zachęcają do tego innych, nie mówiąc w ogóle o minusach i niebezpieczeństwie tego zabiegu - to jest naprawdę zadziwiające. Są przecież metody mniej agresywne między innymi bonding, bez naruszenia struktury zęba, a przynoszące ogromne zmiany w tak ważnej estetyce uśmiechu - mówi w rozmowie z ShowNewsem Ada Fijał.
Weźmiecie sobie jej słowa do serca?
Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl
Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Grzeszczak promuje singiel NOGAMI DO NIEBA. O mały włos od wpadki [ZDJĘCIA]
- Torbicka kontra Derpienski na Festiwalu w Cannes. Cicha elegancja czy róż i cekiny?
- Lewandowska faszeruje się surowizną i mętną wodą z pieprzem. Ekspertka zabrała głos
- Roxie obwieszona Chanel wybierała obrączki z Kevinem. Mieli wyjątkowe towarzystwo