Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto Witek, student Witek

Andrzej Skórka
W Instytucie Humanistycznym PWSZ pan Witold studiuje w systemie dziennym filologię germańską.- Dzięki studiom wiem, że żyję - tłumaczy. I wierzy, że zdobędzie upragniony dyplom
W Instytucie Humanistycznym PWSZ pan Witold studiuje w systemie dziennym filologię germańską.- Dzięki studiom wiem, że żyję - tłumaczy. I wierzy, że zdobędzie upragniony dyplom Andrzej Skórka
Tarnów. Koleżankom i kolegom ze swej grupy od razu i bez ceregieli kazał mówić do siebie na na "ty", choć jest przecież w wieku ich dziadków. Bo 59-letniemu Witoldowi Nytko zamarzyły się studia. Dostał się na filologię germańską na Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej

Czuje pociąg do języka niemieckiego. Lubi oglądać programy niemieckiej telewizji ZDF. W oko wpadła mu nawet prezenterka tej stacji - Marietta, o swojsko brzmiącym nazwisku Slomka. W niedzielę ogląda transmisje mszy świętej z Niemiec, wydrukował sobie też pacierz w języku niemieckim. A, że wolnego czasu mu nie brakuje, postanowił dokładniej zgłębić zawiłości tego języka.

Witold Nytko ze Szczepanowic pod Tarnowem właśnie został studentem filologii germańskiej na studiach dziennych w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Tarnowie. - Teraz czuję, że żyję - mówi 59-latek.

W domu codziennie spędza po kilka godzin nad książkami. Bo studia to przecież nie żarty. Zadania trzeba odrobić. I do kolokwiów się przygotowywać na bieżąco. Pierwsze poważniejsze już dziś. Z gramatyki języka niemieckiego. Pan Witold nie chce zawalić ocen i "wylecieć" po pierwszym semestrze. A to już mu się kiedyś zdarzyło.

Amerykański sen
Tarnowianinem jest z urodzenia. Pierwsze nauki pobierał w podstawówce na Kopernika. Potem wybrał zawodówkę. Najpierw uczył się na hydraulika, ale w trakcie szkoły postanowił fach zmienić na mechanika samochodowego. I tego zawodu ostatecznie nie posiadł. Po drugiej klasie wyjechał do USA, za mamą która zamieszkała w Chicago kilka lat wcześniej.

- To był inny świat, a ja ani słowa po angielsku nie umiałem. Jak ktoś się pytał "What's Your Name?" to uciekałem. Ciężko było. Najszybciej, to się przekleństw nauczyłem - wyznaje z rozbrajającą szczerością. Na szczęście zaraz poszedł do szkoły, w której nauczył się angielskiego od podstaw. Potem zadobył zawód technika-elektronika. Pracy się nie bał. Składał prototypy urządzeń elektronicznych, harował jako odlewnik, albo hydraulik.

Chcę na studia
Ile czasu można spędzić przed telewizorem albo dłubiąc coś w ogrodzie? Panu Witoldowi szybko to spowszedniało. Aż w głowie zaświtała myśl - "pójdę na studia".

Najpierw wybrał się na wykład uniwersytetu trzeciego wieku. Nudził się tam. Chciał czerpać wiedzę pełnymi garściami. Trzy lata temu pomaszerował do PWSZ. - Najpierw to chciałem studiować filologię angielską, ale miejsc nie było, no to germanistykę wybrałem - opowiada. Jednego się tylko nie spodziewał - że zajęcia prowadzone będą w większości po niemiecku.- A ja niemiecki znałem tyle, co w telewizji usłyszałem - mówi. Pierwszą w życiu sesję zawalił i indeks stracił.

Ale jest uparty. Parę tygodni temu znowu dostał się na dzienne studia w PWSZ. Też na filologię germańską. Tym razem ma łatwiej, bo jak dotąd na zajęciach komunikować można się po polsku. Niemieckiego zdąży się nauczyć zanim zaczną się "schody". Filologii angielskiej nie chciał już się podjąć. - Nie było sensu uczyć się tego, co znam przecież perfekt. Trzeba sobie wyżej zawieszać poprzeczkę - mówi.

Mówcie mi Witek
Studenci z roku robili wielkie oczy na widok dojrzałego kolegi. Początkowo myśleli, że jest może wykładowcą albo pracownikiem uczelni. Witold Nytko szybko wyprowadził ich z błędu. Ze wszystkimi z marszu przeszedł na "ty". Nie chce, by mówili do niego per "pan".

- Jak słyszę "pan", to mówię, że jestem głodny i żeby dodali jeszcze "carne". Bo pan to po hiszpańsku chleb, a carne to mięso - śmieje się. Wiek był zresztą powodem zabawnego nieporozumienia. Przed zajęciami na korytarzu żartował z koleżankami z grupy. Nagle pojawiła się któraś z pracownic uczelni i zaczęłą wypraszać pana Witka z budynku. - Pomyślała, że jakiś stary dziad przyszedł podrywać dziewczyny. Ale koleżanki od razu zaprotestowały, mówiąc "on z nami studiuje!" - opowiada.

Śni mi się Ameryka
Choć mama radziła, żeby na zajęcia chodził w garniturze, panu Witkowi to nie w głowie. Woli dżinsy, podkoszulek, sportową kurtkę. Nie chce wyróżniać się strojem na tle młodych. Poza tym nie lubi krawatów, koszul. - W Ameryce każdy ubiera się jak chce i nikt go nie wytyka palcami z tego powodu. Tam jest wolność, a w Polsce drażni mnie, że wciąż się powtarza "co ludzie powiedzą" - mówi świeżo upieczony student.

I coraz bardziej tęskni za Ameryką. Za wolnością, silnym pieniądzem. Bo w Polsce nawet hamburgery wydają mu się za drogie. - Nigdzie w "McDonaldzie" nie widziałem ulubionego zestawu "Breakfast big" - dziwi się. - Na razie w Polsce trzymają mnie te studia. Jak je skończę, to wrócę do Ameryki. Kto raz tam był, zawsze będzie chciał wrócić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski