Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otwarły mi się oczy na wiele spraw

Paweł Gzyl
Grzegorz Hyży wraz ze swoją nową płytą, „Momenty”, wyrasta na konkurenta Dawida Podsiadło
Grzegorz Hyży wraz ze swoją nową płytą, „Momenty”, wyrasta na konkurenta Dawida Podsiadło fot. Andrzej Szkocki
Laureat programu „X-Factor”, GRZEGORZ HYŻY, opowiada nam, jak zmieniła go popularność i o nowej płycie „Momenty”

- Twoje nowe piosenki mają bardziej alternatywny charakter. Dlaczego zwróciłeś się w tę stronę?

- Chciałem, aby słuchacze dzięki temu dostrzegli mój rozwój, bo jestem muzycznie w zupełnie innym miejscu niż byłem kiedyś. „Momenty” powstały wyłącznie z wykorzystaniem „żywych” instrumentów, bez komputerowego sprzętu i efektów. Chcieliśmy w ten sposób wydobyć szlachetność umieszczonych na płycie piosenek.

- Spodobał Ci się taki sposób pracy?

- Chciałem to robić od zawsze. Przy pierwszym albumie byłem całkowicie nieświadomy tego, jak pracuje się w studiu. Ale to były dopiero początki. W ciągu następnych trzech lat poznałem wielu wspaniałych ludzi i trafiłem na legendy polskiej produkcji, jak Bogdan Kondracki. I to właśnie on wraz z Danielem Walczakiem zajął się moimi nowymi piosenkami od strony produkcyjnej.

- Nie obawiałeś się jak fani Twoich wczesnych przebojów przyjmą „Momenty”?

- Nie zawiodą ich, ponieważ tym, co łączy obie moje płyty, są melodie od razu zapadające w pamięć. Na poprzedniej płycie „Z całych sił” były już utwory, które wskazywały, że mam chęć pójść w bardziej ambitną stronę. Tutaj to wszystko tylko rozkwitło, bo zyskałem większą świadomość i narzędzia do realizacji pomysłów. Aranżacje stały się bardziej rozbudowane, a brzmienie - naturalne.

- Początkowo to wytwórnia chciała, abyś śpiewał proste piosenki w radiowym formacie?

- Raczej wynikało to z mojego braku orientacji w show-biznesie. Nie wiedziałem z kim rozmawiać i jak postępować. Nie miałem też pełnej świadomości, w którym kierunku chcę iść. Tylko to mnie blokowało, bo wytwórnia nie stwarzała żadnych problemów.

- Jesteś już w show-biznesie cztery lata. Kiedy zgłosiłeś się do „X-Factora” na pewno miałeś jakieś jego wyobrażenie. Dzisiaj jesteś zadowolony czy rozczarowany?

- Kiedy wchodziłem w ten świat, nie spodziewałem się, że jest tak cienka granica między byciem artystą a byciem celebrytą. Musiałem się nauczyć zwracać uwagę na to, z kim i o czym rozmawiam. Teraz już wiem, że trzeba mocno pilnować prywatności, żeby z dnia na dzień nie stać się przynętą dla polujących na sensację dziennikarzy. Ja akurat nie mam z tym problemu, bo od zawsze najważniejsza była dla mnie muzyka a nie pokazywanie się w błyskach fleszy. Czas wolny w stu procentach poświęcam rodzinie, dlatego nie mam kiedy włóczyć się po imprezach niezwiązanych z muzyką. Niestety: wielu młodych wykonawców wpada w tę pułapkę.

- Bardzo się zmieniłeś jako człowiek od czasu, kiedy zostałeś laureatem „X-Factora”?

- Na pewno jestem bogatszy o nowe doświadczenia. Zawodowe i prywatne. Wiele mnie ta branża nauczyła. Choćby dystansu i ograniczonego zaufania do ludzi, których spotyka się na swej drodze. Mimo to jestem tym samym Grzegorzem co kiedyś. Jeśli już - to może nawet wrażliwszym na ludzką krzywdę i biedę. Będąc osobą znaną dociera bowiem do mnie więcej próśb o pomoc czy radę. Dzięki temu, chcąc nie chcąc, otwarły mi się oczy na wiele spraw, o których istnieniu wcześniej nawet mi się nie śniło.

- Myślisz tu o fanach?

- Tak. Mam bardzo dobry kontakt z fanami. Tym bardziej, że sam prowadzę wszystkie swoje portale społecznościowe. Zajmuje to sporo czasu i energii, a przecież przy tym muszę prowadzić normalne życie męża i ojca. Jest to zatem trudne - ale robię co mogę i w miarę możliwości staram się odpisywać fanom, choć pewnie jednym wcześniej, drugim później. Chcę, by moi fani mieli poczucie bliskości i bezpośredniego kontaktu ze mną.

- Masz dwóch synów-bliźniaków w wieku pięciu lat. Interesują się już muzyką?

- Zdecydowanie dostrzegam u nich ogromne zainteresowanie tym, czym się zajmuję i generalnie muzyką. Ale przynajmniej na tym etapie ich życia to bajki i wszelkiego rodzaju zajęcia sportowe wiodą prym.

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 2. Czym jest nakastlik?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski