Otwarta furtka dla węgla. I smogu.

Grzegorz Skowron: EDYTORIAL

To prawda, że w przedstawionym wczoraj projekcie mowa jest o tym, iż węglem będzie można palić tylko w wysokowydajnych i nowoczesnych kotłach o ograniczonej emisji pyłu. Ale warunkiem korzystania z nich ma być "eksploatacja zgodna z instrukcją producenta”.

Ciekawe – kto i jak to będzie sprawdzać? I kto zagwarantuje, że dokumenty poświadczające ekologiczność urządzeń grzewczych odzwierciedlają rzeczywisty skład dymu wychodzącego z komina?

Gdy wiele miesięcy temu zwolennicy ograniczania smogu w Krakowie poprzez wprowadzenie zakazu palenia węglem zaczynali swoją działalność, nie brakowało sceptyków co do skuteczności tej inicjatywy. Z miesiąca na miesiąc rosła grupa przekonanych, że trzeba podjąć radykalne i kontrowersyjne decyzje. Do tego politycy i urzędnicy zapewniali, że będą pieniądze nie tylko na likwidację starych pieców i wprowadzenie ekologicznych źródeł ciepła, ale i na dopłaty do większych rachunków za ogrzewanie. I teraz, kiedy przeciwników palenia węglem już prawie nie było, nagle zmiękczono zakaz, otwierając furtkę, która może okazać się wielkimi wrotami dla węgla i smogu.

Wracamy chyba do punktu wyjścia. Pozostawienie kominków, wysokowydajnych pieców węglowych i brak zakazu w miejscowościach otaczających Kraków sprawi, że obrońcy węgla zyskają koronny argument – smog w naszym mieście nie zniknie. Chyba że znajdzie się odważny, który nie ugnie się pod presją tysięcy posiadaczy pieców węglowych. Tylko jak tu się nie ugiąć, kiedy zbliżają się kolejne wybory…