Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otwarty dla mieszkańców

Rozmawiał Tomasz Mateusiak
Leszek Dorula - nowy burmistrz Zakopanego
Leszek Dorula - nowy burmistrz Zakopanego Łukasz Bobek
Rozmowa. Z nowo zaprzysiężonym burmistrzem Zakopanego LESZKIEM DORULĄ: o sposobie prowadzenia urzędu, budżecie zaplanowanym jeszcze przez poprzednika, "kukułczym jaju", Biurze Promocji Zakopanego, zadłużeniu miasta oraz stosunku do młodych mieszkańców

- Jako że biuro burmistrza przejął Pan dopiero kilka dni temu, zacznę przewrotnie... Jak się siedzi w krześle po poprzedniku? Nie parzy?

- (Śmiech). Nie. Jest wygodne. Tak mi się wydaje. Szczerze przyznam, że choć pracuję w tym gabinecie od poniedziałku (8 grudnia - przyp. red.), dopiero kilka razy miałem okazję w nim usiąść na dłużej niż 2-3 minuty. Przejęcie obowiązków w urzędzie wiąże się z licznymi spotkaniami. Dlatego na siedzenie nie ma czasu.

- Na spanie pewnie też. Zbliża się koniec roku, więc trzeba zamknąć obecny budżet miasta i stworzyć nowy. Rozumiem, że "do poduszki" czyta Pan projekt finansów miasta.

- Dokładnie. Wertuję go w każdej wolnej chwili. Jestem już po pierwszych spotkaniach ze skarbnikiem zakopiańskiego magistratu. Wkrótce znów się spotkamy. Będziemy dyskutować o budżecie, który teraz jest sprawą priorytetową. Już dziś muszę jednak stwierdzić, że przez pierwszy rok rządów w mieście przyjdzie mi realizować to, co zaplanował w budżecie mój poprzednik burmistrz Majcher.

Przy tworzeniu miejskich finansów na 2015 rok muszę - niejako z konieczności - oprzeć się na prowizorium budżetowym stworzonym przez niego. Na zmiany czas przyjdzie w ciągu roku. Budżet zawsze jest przecież w pewnym stopniu płynny.

- Rozumiem, że oprócz budżetu ma Pan też sporo dokumentów do podpisania. Wchodząc do Pana gabinetu, widziałem w sekretariacie kopiaste teczki czekające na autograf burmistrza.

- Faktycznie. Jest trochę zaległości. Mój poprzednik w ostatnich dniach urzędowania nie chciał już podpisywać wielu decyzji.

- Jest jakieś "kukułcze jajo", które Panu zostawił?

- Niestety, z przykrością stwierdzam, że tak. W pierwszym dniu urzędowania postawiono mnie przed taką sytuacją, że musiałbym potwierdzić ponad 14 milionów kredytu, który burmistrz Majcher zaciągnął na zapłatę za tegoroczne inwestycje w mieście.

To niepoważne, bo doszłoby do sytuacji, w której przed objęciem przeze mnie stanowiska miasto było zadłużone na ok. 35,8 mln zł, a ja już pierwszego dnia powiększyłbym tę sumę do ok. 50 milionów. Nie zgodziłem się na to. Zadzwoniłem do burmistrza Majchra i poprosiłem, by zmienił w raporcie zdającym mi miasto kwotę zadłużenia właśnie na te 50 mln.

- Zrobił to?

- Tak. To była formalność, ale ja lepiej się z tym czuję. Przyszedłem do urzędu, by oddłużać miasto po poprzedniku, a nie je zadłużać.

- A Pana zdaniem te 50 milionów to dużo czy mało?

- Ja twierdzę, że przy 100-milionowym budżecie miasta nie jest to mało... Tak jak mówiłem, będę chciał zejść z tego poziomu zadłużenia. Mam nadzieję, że da się to pogodzić z inwestycjami, które chcę zrealizować.

- W utrzymaniu tego budżetu pomoże Panu obecna skarbnik (Helena Mamcarz - przyp. red.) czy może ktoś nowy?
- Czas pokaże. Na dziś muszę jednak powiedzieć, że panią Helenę uważam za świetnego fachowca. Zapewne będzie musiała posłuchać kilku moich sugestii, ale myślę, że powinniśmy się dogadać i stworzyć razem dobry zespół. Oczywiście, o ile ona też będzie tego chciała. Mówiąc inaczej: zmian na niezwykle ważnym dla miasta stanowisku skarbnika dziś nie przewiduję.

- Tak samo będzie z prezesami miejskich spółek (Tesko, Sewik, TBS). Będą ich wymiany czy raczej nie?

- Nie wiem. Podobno jeden z prezesów podał się do dymisji (Jerzy Piotrowski z Tesko - przyp. red.). Muszę się z nim spotkać tak samo jak z innymi szefami spółek. Wyjaśnimy sobie wiele spraw i albo umówimy się na współpracę, albo zdecydujemy o rozstaniu. Muszę mieć wokół siebie ludzi respektujących moją wizję miasta. Od każdego z prezesów będę żądał też przedstawienia raportu o stanie zarządzanej przez niego spółki.

- Tak samo będzie w Biurze Promocji? Ta agencja miejska bardzo dużo zarabia, a równocześnie bardzo wiele osób ocenia ją negatywnie.

- Faktycznie. Oczekiwania tak moje, jak i moich wyborców są takie, by zmienić sposób działania tego biura. Ono musi bardziej promować miasto. Będę rozmawiał z dyrektorem Kaweckim. Powiem mu, jaka jest moja wizja działań biura i wysłucham jego. Jeśli nasze wizje gdzieś się spotkają, to dobrze.

- A jeśli nie?

- Nikogo nie będę przymuszał do pracy ze mną i realizacji pomysłów, z którymi szedłem do wyborów.

- Wróćmy do Pana zastępców. To fachowcy w swoich dziedzinach. Podczas kampanii obiecywał Pan, że w urzędzie zatrudni ludzi młodych. Swego czasu mówił Pan, że jednym z zastępców będzie Łukasz Filipowic - 27-latek. Tak się nie stało. Pytanie więc, czy ta młoda fala do urzędu jeszcze wejdzie?

- Oczywiście, że tak. Moimi zastępcami zostali inni ludzie, bo po głębokim namyśle postawiłem na ludzi doświadczonych, mogących sprostać pewnym zadaniom niejako z marszu. Przed nami jeszcze sporo czasu. Obiecuję, że młodych ludzi będę nie tylko słuchał, ale też takimi się otaczał.

- Odejdźmy od tematów personalnych. Czy może powiedzieć nam Pan, jaka będzie Pana polityka, jeśli chodzi o spotkania z mieszkańcami? Pana poprzednik przeznaczał na rozmowy z nimi w swoim gabinecie poniedziałki. Tak pozostanie?

- Jeden dzień to minimum. Chcę być jeszcze bardziej otwarty dla mieszkańców. Będę przyjmował ich zawsze, kiedy będę miał na to choćby 5 minut czasu.

- Tylko czy obowiązki pozwolą? Pana poprzednik wiele jeździł po Polsce. Pokazywał się, odbierał nagrody. Twarde zarządzanie w wielu przypadkach sprawowali jego zastępcy. Też Pan widzi taką rolę dla siebie?

- Chcę być burmistrzem Zakopanego dla Zakopanego. Swoje zadania reprezentacyjne będę wykonywał sumiennie, ale postaram się je ograniczyć. Zaoszczędzony czas przeznaczę właśnie dla mieszkańców. Chciałbym wysłuchiwać wszystkich ich problemów, nawet tych błahych.

- Spytam jeszcze o priorytety. Jeśli kiedyś przyjdzie Panu wybrać pomiędzy budową mieszkań socjalnych a remontami dróg, to na co wyda Pan pieniądze chętniej?

- Nie dojdzie do takiej sytuacji. Będę tak dzielił, by starczyło na jedno i drugie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski