Otworzyli nowoczesną salę, ale nie operują

"Opóźnienie w uruchomieniu sali wynika wyłącznie z powodu przerwania prac przez podwykonawcę, a nie z powodu błędów w wykonaniu projektu" - czytamy w oświadczeniu Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w krakowskim Prokocimiu.

Jak podaje Gazeta Wyborcza instalacja elektryczna w hucznie otwartej cztery miesiące temu nowoczesnej sali operacyjnej to prowizorka. Dlatego też do dzisiaj nie została przeprowadzona tam ani jedna operacja.

Gazeta powołuje się na anonimowego pracownika firmy, która wykonywała montaż instalacji elektrycznej. Ostrzega on, że ze względu na brak pieniędzy na materiały na sali operacyjnej zamontowane są m.in. zbyt cienkie kable, przez co może dojść do spalenia przewodów.

Magdalena Oberc, rzeczniczka szpitala w Prokocimiu zapewnia, że nie ma żadnych dowodów na to, iż instalacja elektryczna została wykonana nieprawidłowo. - Nieprawdą jest, iż na sali hybrydowej trzeba wymieniać okablowanie - zapewnia Magdalena Oberc.

Rzeczniczka wyjaśnia, że szpital nie był w stanie zapobiec przerwaniu prac przez poprzedniego podwykonawcę, a nowy przystąpił już do prac.

To nie pierwszy przypadek w Krakowie, kiedy szpital organizuje uroczyste otwarcie nowych pomieszczeń z nowoczesnymi urządzeniami, ale nikt nie może z nich skorzystać. Otwarte 11 grudnia ubiegłego roku przy krakowskim "Rydygierze" Centrum Radioterapii z trzema nowoczesnymi akceleratorami do napromieniania planowało przyjmować chorych na raka już pięć dni później.

Placówka nie dostała jednak kontraktu, ponieważ prezesowi warszawskiej centrali funduszu nie śpieszyło się z wyrażeniem zgody na ogłoszenie konkursu przez małopolski oddział NFZ na radioterapię w "Rydygierze". Pomimo braku kontraktu właściciel Centrum, spółka RTCP zdecydowała się przyjmować chorych. Pierwszy pacjent został poddany napromienianiu na początku stycznia.