Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Owczarek TOPR-owca trafił do strażaków

Tomasz Mateusiak
Marcin Józefowicz z TOPR (z prawej) przekazuje Bora w ręce strażaków (od lewej): Łukasza Bukowieckiego, Justyny Mikołajów i Krzysztofa Suszyńskiego
Marcin Józefowicz z TOPR (z prawej) przekazuje Bora w ręce strażaków (od lewej): Łukasza Bukowieckiego, Justyny Mikołajów i Krzysztofa Suszyńskiego FOT. KRZYSZTOF SUSZYŃSKI
Zakopane, Bogatynia. Bor nie mógł zostać w Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiu Ratowniczym. Będzie jednak strażakiem. Smutna historia psa zakończyła się happy endem.

Choć wydawałoby się, że to tylko historia czworonoga, jakich wiele, jej szczęśliwe zakończenie ucieszy na Podhalu mnóstwo osób. Pies Bor – niedoszły ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego znalazł nowy dom.

Przygarnęli go strażacy ochotnicy z dalekiej Bogatyni. Ci nie tylko obdarzyli owczarka niemieckiego miłością, ale też zamierzają ponownie przeszkolić psiego oficera i przywrócić go do pracy w ratowaniu ludzi.

5-letniego owczarka niemieckiego Bora szkolił na psa lawinowego śp. Franciszek Spy­tek, ratownik TOPR. – Pies przeszedł wówczas tylko część szkolenia lawinowego – mówił wówczas Marcin Józefowicz, ratownik TOPR i przewodnik psa lawinowego, który jeszcze kilka dni temu opiekował się Borem.

– Pogarszający się stan zdrowia Franka Spytka, jego pobyt w Domu Pomocy Społecznej, a potem śmierć przekreśliły plany co do Bora. Pies nie ukończył kursu, nie zdał egzaminów, a tym samym ani razu nie pracował jako ratownik na lawinisku.

Ludzka tragedia okazała się więc tragedią także dla psa. Formalnie nigdy nie został on ratownikiem, bo po śmierci Franciszka Spytka, zanim trafił do Józefowicza, trochę zdziczał. Z drugim psem Franka (ten znalazł już swój drugi dom) przez kilka miesięcy żyły same. Z czasem stały się groźne.

Dopiero gdy pan Marcin zabrał się za Bora, po kilku miesiącach udało się czworonoga ponownie ułożyć. Ale na pracę dla TOPR było zbyt późno. Zakopiańczyk nie mógł też psa zatrzymać.

Za pomocą fundacji „Skrzydlaty Pies” oraz naszej gazety rozpoczęły się poszukiwania domu dla Bora. – Poszukiwania, które zakończyły się wielkim sukcesem – cieszy się Józefowicz. – Mój tymczasowy podopieczny nie tylko znalazł nowy dom, ale jest wielce prawdopodobne, że jednak zostanie psim ratownikiem. Zaadoptowali go strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Bogatyni (powiat zgorzelecki).

Bor już od tygodnia mieszka w Bogatyni. Doskonale zniósł liczącą ponad 600 kilometrów drogę i szybko przyzwyczaił się do nowej opiekunki Justyny Mikołajów. – To nasza funkcjonariuszka i doświadczony przewodnik psów przewodników – mówi Krzysztof Suszyński, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Bogatyni.

– Pies jest w ciągłym ruchu i wydaje się szczęśliwy. Nie jest agresywny, sporo je i gdy za kilka dni całkowicie zaadaptuje się do nowego otoczenia, rozpoczniemy jego ponowne szkolenie.

Jak mówi pan Krzysztof, edukacją psa zajmą się specjaliści z sudeckiego oddziału Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze. Jeśli wszystko się uda, Bor nie będzie szukał ludzi zasypanych przez lawiny, ale poszukiwał turystów zaginionych na sudeckich szlakach w okolicach Bogatyni.

– Liczymy, że mimo sporego już jak na psa wieku ze szkoleniem sobie poradzi. Jest wybitnie inteligentny, żywiołowy i zna wszystkie komendy – mówi Justyna Mikołajów. – Gdyby nasz przybysz z Zakopanego nie zdał testów w GOPR, zostanie w mojej rodzinie jako jej członek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski