Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Owoc wiosennego kryzysu

zab
Piłkarze Czarnych Górala Żywiec na półmetku rozgrywek IV ligi bielskiej zajmują 5. miejsce. Być może dla wielu jest to zaskoczenie, bowiem wiosna w wykonaniu żywczan nie była najlepsza, ale jeśli ktoś pamięta, co wtedy powtarzał trener Jan Laburda, dzisiaj zdaje sobie sprawę, że efekty przynosi perspektywiczne myślenie.

IV liga Bielsko-Biała po rundzie jesiennej: Czarni Góral Żywiec (5)

   Wiosną żywieccy piłkarze szybko zapewnili sobie utrzymanie w gronie czwartoligowców i dlatego wyniki oraz styl nie napawały optymizmem. Minimalizm? Szkoleniowiec wielokrotnie uspokajał, powtarzając, że w porozumieniu z zarządem klubu zaczął eksperymentować w ustawieniu pod kątem jesieni. Takie myślenie okazało się przysłowiowym strzałem w "dziesiątkę". - Z pewnością zasłużyliśmy na miejsce w ścisłej czołówce IV ligi bielskiej, ale po zakończeniu rozgrywek powiedziałem chłopcom, że chociaż nie mam im zbyt wiele do zarzucenia, to są mi winni jeszcze 9 punktów - mówi trener Czarnych Górala Jan Laburda. - Gdyby udało nam się je zdobyć, wtedy bylibyśmy wiceliderem, tracąc 4 punkty do prowadzącego Jastrzębia. Wtedy moglibyśmy z czystym sumieniem powiedzieć sobie, że zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy - dodaje szkoleniowiec.
   Trener Laburda jednym tchem wymienia te spotykania, w którym jego podopiecznym uciekł komplet punktów. - Po pierwsze to derby Żywiecczyzny, w których w 85 min prowadzimy jeszcze na Koszarawie 1-0, by przegrać to spotkanie 1-2, tracąc decydującą bramkę z rzutu karnego. Dwie serie wcześniej przegraliśmy w Pszowie 0-1, "dostając" gola w 92 min. U progu rozgrywek końcówki w naszym wykonaniu były trochę nieszczęśliwe - uważa trener żywieckich piłkarzy. - Trzecim spotkaniem, w którym uciekł nam komplet punktów był pojedynek z rezerwami Odry Wodzisław. Najpierw nie potrafiliśmy wykorzystać kilku doskonałych pozycji bramkowych, a zejście z boiska Stokowego było dla nas wielką stratą, bo zaraz rywale strzelili nam dwa gole. Takie są jednak uroki sportu - podkreśla Laburda.
   Czarni Góral Żywiec byli najbardziej widowiskowo grającym zespołem w lidze. W meczach z ich udziałem padało średnio 5-6 bramek. Kibice doceniali trud piłkarzy, gratulując im takiej postawy. Jednak nie zawsze taki styl przynosił powodzenie. - W pewnym momencie "przykleił się" się do nas wynik 3-2 - przypomina szkoleniowiec. - Rozpoczęło się do porażki na własnym boisku z liderem z Jastrzębia. Potem w takich rozmiarach pokonaliśmy Unię Racibórz, MKS Lędziny i Victorię Jaworzno. Jednak po porażce w Mikołowie, także 2-3, postanowiłem przejść za stary, sprawdzony styl gry "na zero". Trzeba sobie powiedzieć jedno, że ciągle uczymy się grania systemem 4-4-2. Jest to tyle ryzykowne, że spóźnienie się jednego obrońcy z zastawieniem pułapki ofsajdowej kończy się stratą bramki. Inna sprawa, że dużą rolę odgrywają tutaj też sędziowie. Ich błędy także rzutują na nasze wyniki. Tak było przecież na Koszarawie, gdzie liniowy najpierw puścił spalonego, a w konsekwencji był karny, po którym straciliśmy decydującą bramkę. Muszę jednak powiedzieć, że za rundę jesienną wystawiam arbitrom liniowym "czwórkę" - podkreśla szkoleniowiec.
   Trener Laburda ma kłopot z wybraniem najlepszego jesiennego spotkania. - Ze względu na wynik postawiłbym na pojedynek przeciwko Pasjonatowi Dankowice, wygrany przez nas 7-0. Jednak bardzo dobrze taktycznie rozegraliśmy spotkanie na Koszarawie, chociaż nieszczęśliwie przegraliśmy. Najsłabszego spotkania nie wymienię, bo takiego nie było. To jest budujące, że w żadnym przegranym spotkaniu nie byliśmy od przeciwnika słabsi. O naszych przegranych decydowały niuanse. Brak Bartka Laburdy i Kamila Koniecznego, którzy są podatni na kontuzje, powodował, że w zespole czasem brakowało rywalizacji o miejsce w składzie. Oto jeden z takich smaczków - kończy szkoleniowiec.
(zab)

W ocenie trenera:

   Bramkarze: Po raz kolejny potwierdziła się reguła, że Adam Stokowy jest zaliczany do najlepszych bramkarzy w lidze.
   Obrona: Gra linii defensywnych kilka razy szwankowała w końcówkach spotkań. Byliśmy w poważnych tarapatach, kiedy w wyniku kontuzji wcześniej boisko musiał opuścić Ludwiczak. Mieliśmy wtedy kłopot z "dowiezieniem" korzystnego wyniku.
   Pomoc: W drugiej linii mieliśmy najwięcej młodzieżowców. Generalnie jednak całą formację stać na więcej. Wiosną muszę z niej wydobyć drzemiące rezerwy.
   Atak: Mamy w swojej drużynie króla strzelców rozgrywek, bo Piotr Trzop ma na swoim koncie 17 trafień, ale gdyby był bardziej skuteczny, powinien mieć drugie tyle. Chciałbym, żeby Sołtysek pokazał wreszcie to, na co go naprawdę stać. Gdyby prezentował taką formę jak jego partner, wówczas siła naszego ognia byłaby dla rywali zabójcza.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski