MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci nie mogą zrozumieć, dlaczego muszą co drugi dzień dojeżdżać na dializy do Krakowa

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
archiwum
Proszowice. Prawie półtora roku temu w sąsiedztwie szpitala powstała stacja dializ. Nowoczesny obiekt do dzisiaj stoi niewykorzystany, a chorzy męczą się, dojeżdżając po kilkadziesiąt kilometrów.

Kazimierz Wojtasik jest dializowany od dziewięciu lat. W każdy wtorek, czwartek i sobotę jego krew musi zostać oczyszczona z toksyn. Inaczej umrze.

Samochód, który dowozi pacjentów na dializy do Krakowa, przyjeżdża po niego około 9 rano. Wcześniej zabiera chorych z okolicznych wsi. - Oni muszą być gotowi jeszcze wcześniej - zaznacza mężczyzna.

Na miejscu są około 9.40. Sama dializa zaczyna się o 11 i w przypadku pana Kazimierza trwa 4 godziny i 20 minut. - Po dializie każdy z nas jest zupełnie wycieńczony. A czeka nas jeszcze droga powrotna - opowiada.

Nie zawsze jednak można wrócić do domu od razu. - Zdarza się, że ktoś po dializie ma krwotok, wtedy pozostali muszą czekać aż będzie w stanie jechać. Gdy wracamy, często stoimy w korkach. W samochodzie ludzie nierzadko krwawią i wymiotują - opowiada inny z pacjentów, Zdzisław Chmielarski. Na dializy jeździ już prawie 3 lata.

Z kolei Zbigniew Michalec podkreśla, że dializowani pacjenci to zarówno osoby młode, jak i starsze, nawet powyżej 70 roku życia. - Większość ma także inne poważne dolegliwości, które podwyższają ryzyko tego, że coś złego stanie się w czasie wyjazdu. Im dłuższa podróż, tym większe prawdopodobieństwo nieprzewidzianych wydarzeń - mówi.

Pacjentom w czasie eskapad do Krakowa nie towarzyszy lekarz. Jest tylko kierowca przeszkolony w zakresie pomocy medycznej. To na nim ciąży odpowiedzialność za bezpieczeństwo osłabionych po dializach pacjentów, którzy późnym popołudniem lub wieczorem wracają do domów. Niektórzy, ci z rejonu Koszyc czy Kazimierzy Wielkiej, muszą w jedną stronę pokonać blisko 60 kilometrów. - Mąż po powrocie z dializy z reguły zjada kolację, siada w fotelu i zaraz zasypia. Tak jest zmęczony - mówi Zofia Wojtasik.

Chorzy i ich bliscy nie mogą zrozumieć, dlaczego naraża się ich zdrowie w sytuacji, gdy mogliby korzystać ze stacji na miejscu. Ci z samych Proszowic mogliby się tam znaleźć w ciągu zaledwie kilku minut. Pozostali też zaoszczędziliby mnóstwo czasu.

Stacja w Proszowicach nie została jednak uruchomiona, ponieważ małopolski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia jak dotąd nie zdecydował się na zawarcie kontraktu z nową placówką. - Dla mnie ta sytuacja jest niezrozumiała. Przecież fundusz absolutnie nic na tym nie traci, a dla pacjentów byłaby to olbrzymia ulga - mówi dr Ewa Miłko-wska, prezes i założyciel spółki Pro-Dial, która zbudowała stację w Proszowicach i od kilku miesięcy zabiega o kontrakt z NFZ. Podkreśla, że nowoczesna placówka jest w stanie przyjąć pacjentów niemal od zaraz i gwarantuje im komfortowe warunki.

Przedstawiciele NFZ tłumaczą jednak, że umowy zawarte ze stacjami dializ obowiązują do połowy bieżącego roku i dopiero po zakończeniu tego okresu można się spodziewać zawarcia umów z nowymi placówkami. Ich zdaniem potrzeby dializowanych pacjentów w Małopolsce są w pełni zabezpieczone, a istniejące stacje mogłyby przyjmować nawet większą liczbę chorych niż obecnie. Z tego też powodu nikt nie czeka w kolejce na dializę.

Pacjenci zgadzają się z tym, że kolejek nie ma, nie narzekają też na personel w stacjach, z których usług korzystają. - Nam chodzi tylko o dojazdy, które są szalenie wyczerpujące. Gdybyśmy nie mieli stacji na miejscu, pewnie łatwiej pogodzilibyśmy się z tym, że nie mamy innego wyjścia, musimy jeździć. Ale skoro stacja jest i na nas czeka, to jesteśmy rozgoryczeni. Wszyscy liczymy na jej uruchomienie. To byłaby dla nas ogromna ulga - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski