Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paczółtowice – mistrzowski obraz

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Jeśli chcą Państwo odetchnąć od kłopotów globalnych i prywatnych – i przenieść się na chwilę w rzeczywistość odwieczną i mistyczną – zachęcam do niedalekiej wycieczki. Każdy znajdzie tam coś dla siebie: miłośnicy starego rzemiosła i ludzie religijni, amatorzy starej sztuki, ale też ci, którzy mają zainteresowania botaniczne.

Wstyd, że nie znałam tego miejsca wcześniej. Trafiłam do Paczółtowic, poszukując starego malarstwa kościelnego z wizerunkami ziół, kwiatów i owoców. I nie zawiodłam się.

Drewniany kościółek nie imponuje rozmiarami. Cud, że się zachował. Podobnych perełek drewnianej architektury było w Polsce wiele: jedne spłonęły w pożogach, inne zmurszały z braku troski, a jeszcze inne rozebrano, by na ich miejscu wznieść okazałe świątynie z pustaków.

Jodły na ten kościółek ścinano zimą 505 lat temu. Dendrolodzy precyzyjnie to ustalili jakimś im tylko znanym sposobem. W 1515 r. kościół już stał i do naszych czasów nie tak znów wiele się zmienił. O szczegółach modernizacji z XVII i XIX wieku przeczytać można w skromnej broszurce, do nabycia za kilka złotych w zakrystii. Kościół jest piękny, ma harmonijne proporcje i niezwykłe skarby wewnątrz.

Chciałam zobaczyć słynny obraz z głównego ołtarza. Starszy o pół wieku od kościoła, powstał w którymś z krakowskich warsztatów między rokiem 1460 a 1470. Leonardo da Vinci miał wtedy zaledwie 10 lat.

Obraz z Paczółtowic malowany jest temperą na desce lipowej (malarstwo olejne dopiero w Europie raczkowało). Nazwiska malarza nie znamy. Artyści pracowali anonimowo „ad majorem Dei gloriam” – „ku większej chwale Bożej”. Zmieni to dopiero renesans.

Już słyszę, że oszalałam wspominając Leonarda da Vinci w kontekście mało znanego obrazu z prowincjonalnego kościółka. Ale nieuprawnione są tylko porównania według złych kryteriów. Jesteśmy świadkami zasadniczej ewolucji wrażliwości. Tak jak w XX wieku światła publiczność doceniła sztuki prymitywne, tak teraz widać zainteresowanie sztuką przedrenesansową. Symptomem trendu była fascynacja ikonami, które przez wieki nie znajdowały uznania w oczach Zachodu.

Wirtuozeria techniczna, wyrafinowanie sfumato i dosłowność realizmu jakby mniej zachwycały. Z tajemniczych powodów do łask wraca długo lekceważona sztuka średniowiecza. Zanurzone w wyrafinowanej symbolice, niedosłowne, pozornie naiwne dzieła przemawiają i intrygują.

W Madonnie Paczółtowskiej wszystko jest wzruszająco piękne, nawet czerwony bucik, jakoś nieoczekiwanie wyłaniający się spod płaszcza. Najdziwniejsze jednak, i bardzo polskie, wydaje się połączenie powagi apokaliptycznej symboliki słońca i księżyca z… leśną łąką. Bo u stóp Maryi mistrz z Krakowa wymalował poziomki, borówki, orliki, koniczynę, liście babki, fiołki i jaskry. Żeby te wszystkie roślinki rozpoznać, trzeba zabrać ze sobą lornetkę, o czym nie pomyślałam. Ponoć są jeszcze bodziszki, przylaszczki, kopytnik i lilie. Jednym słowem cała apteka lub – jak piszą autorzy broszurki – prawdziwa litania. Znaczenie tych przedstawień było kiedyś dla odbiorców oczywiste; dziś musimy sięgnąć do źródeł. Albo zdać się na intuicję i poddać czarowi.

Godziny otwarcia warto wcześniej sprawdzić, bo plaga kradzieży wymusiła zamykanie kościołów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski