Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Padł koń wiozący turystów do Morskiego Oka

Łukasz Bobek
Tatry. Na drodze do Morskiego Oka padł 7-letni koń. Do zdarzenia doszło w niedzielę przed południem, gdy zwierzę ciągnęło w górę wóz z turystami.

Do zdarzenia doszło około południa na wysokości leśniczówki "Wanta". Sprawę wyjaśnia policja i władze Tatrzańskiego Parku Narodowego.

- Gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że koń już nie żyje - mówi Edward Wlazło, komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zawiadomiona została policja. Mundurowi nakazali zwieźć zwłoki na Palenicę Białczańską, gdzie zaczyna się szlak.
Na miejscu oględziny konia przeprowadził Józef Baraniak, weterynarz z Nowego Targu.

- Najprawdopodobniej tak szybka śmierć to efekt rozległego zawału lub zatoru. Nic innego nie powoduje tak szybkiego padnięcia konia - mówi weterynarz. Twierdzi, że tak nagłe przypadki śmierci koni nie są czymś niezwykłym. - To jest biologia, nagły wypadek i tyle - kwituje Baraniak.

Więcej o powodach śmierci konia będzie wiadomo po sekcji zwłok.

Według straży parku wóz z turystami nie był przeciążony. - Wiózł 12 osób, czyli tyle, ile wymaga regulamin przewozów. Na wozie jechała grupa turystów z Włoch. Z ich relacji, a także z relacji innych osób, które widziały zdarzenie, wynika, że koń szedł normalnie. Nie biegł, nie był popędzany batem przez fiakra - mówi Edward Wlazło. Dodaje ponadto, że woźnica nie nadużywał bata przy prowadzeniu zwierzęcia.

Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, który również był na miejscu, zapowiada, że park będzie starał się dokładnie wyjaśnić przyczyny śmierci konia.

- Musimy to wyjaśnić, bo śmierć była bardzo nagła, co nie jest sytuację typową - uważa dyrektor Szymon Ziobrowski. - Jest to o tyle dziwne, że zwierzę po ostatnich badaniach miało wyjątkowo dobre parametry oddechu i tętna - dodaje dyrektor TPN.

Wypadku nie chciał komentować Stanisław Chowaniec, prezes Stowarzyszenia Przewoźników na drodze do Morskiego Oka.

Kilkanaście dni temu również doszło do upadku konia na tym szlaku. Ale zwierzę żyje i ma się dobrze. Powracają jednak protesty
obrońców zwierząt. Uważają, że praca na drodze do Morskiego Oka jest dla zwierząt zbyt ciężka.

- Cały czas zastanawiamy się nad tym, jak przeorganizować pracę koni na tym szlaku - mówi Szymon Ziobrowski. - Napór turystów na jazdę wozem konnym jest tak duży, że być może wożący jeżdżą za szybko. Rozważamy zwiększenie liczby wozów pracujących na trasie - dodaje dyrektor TPN.

Tymczasem organizacje walczące o prawa zwierząt apelują o likwidację pracy koni w Tatrach. Ich walka rozpoczęła się w 2009 r., kiedy to na oczach turystów zdechł koń Jordek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski