Pakiet został tak dalece zbiurokratyzowany, że sens istnienia jego podstawowego elementu, tj. karty DiLO (diagnostyki i leczenia onkologicznego), dającej zielone światło do badań, jest przez ekspertów kwestionowany jako czynnik, który– zamiast przyśpieszać rozpoczęcie leczenia– wręcz je opóźnia.
Czytaj także: Pakiet onkologiczny do zmiany >>
Najbardziej widać to w onkologii dziecięcej. Pediatrzy podkreślają, że narzucone zmiany wprowadziły problemy z obiegiem dokumentacji oraz z konsyliami, które w przewidzianym przez pakiet składzie można zwoływać raz w tygodniu. Tymczasem przed jego wprowadzeniem konsylia zbierały się od razu, gdy było to konieczne. Jeśli pojawił się cień podejrzenia, że dziecko choruje na nowotwór, natychmiast trafiało do szpitala i już po dwóch, trzech dniach wdrażano leczenie. Tymczasem pakiet procedurę tę wydłużył. Na szczęście dla najmłodszych pacjentów placówki pakiet omijają, a na potrzeby NFZ „produkują” wymagane papiery.
Resort zdrowia podkreśla, że jeśli poradnie nie wywiązują się z wykonywania badań i rozpoczęcia leczenia w określonym terminie, tracą na tym finansowo – otrzymują tylko 70 procent wartości świadczeń, określonych w pakiecie. Dlatego, jak przekonuje rzecznik ministerstwa, pakiet skrócił czas oczekiwania na leczenie, gdyż zarówno w Małopolsce, jak i w całym kraju ponad 90 procent diagnostyk wstępnych i niemal 85 procent pogłębionych odbywa się w terminie.
Czy tak jest w rzeczywistości, czy jedynie w papierach wysyłanych do NFZ celem otrzymania wyższej zapłaty? Dowiemy się wówczas, gdy podstawowy cel pakietu, tj. znaczące wydłużenie życia chorych z nowotworami, zostanie osiągnięty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?