Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palę Londyn

Redakcja
W odróżnieniu od Brunona Jasieńskiego wiem, co piszę. Parodystyczna powieść z lat trzydziestych "Palę Paryż” była emocjonalną odpowiedzią na książkę niejakiego Paula Moranda "Je brule Moscou” – tyleż namiętną, co chybioną. Tytuł Moranda, o czym językowy niedouk Zysman mógł nie wiedzieć, znaczył tyle, co "bryluję w Moskwie”, nasz rewolucjonista postanowił potraktować burżuazyjny Paryż zapałkami, a ściślej mówiąc zarazkami dżumy.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

To jednak tylko dygresja – Londyn płonie, jak wczoraj Paryż, jak jutro być może Madryt czy Rzym.

Jest w tych pożarach rys tragiczny. Ci, co próbują je gasić, mają związane ręce i zamknięte poprawnością polityczną usta. Nie wolno napisać, że to bankructwo wielokulturowości, polityki emigracyjnej i innych lewackich dewiacji, że nie są to tylko wyczyny nieokreślonych chuliganów tylko eksplozja nienawiści etnicznej, żeby zabawniej – Obcych przeciw Swoim, Gości, przeciw Państwu, które ich przygarnęło, dało socjał i szanse, jakich próżno by mogli oczekiwać w swoich Pakistanach, Bangladeszach czy Ghanach...

Strażnicy postlewicowych doktryn, jeśli wcześniej przestrzegali, to przed nietolerancją autochtonów wobec napływowych – na tym polegała czarna legenda amerykańskiego Południa i straszenie Ku–Klux–Klanem. Dziś realia są inne. Tubylcy, nawet gdyby chcieli coś zrobić, nie mają ani wewnętrznej woli walki, ani środków.

Kiedy przez Europę przetaczała się kontrkulturowa rewolucja roku 68 było w niej dużo dzieci, zbuntowanych, znudzonych, ale licznych. Dziś rozmnażają się jedynie kolorowi. Białych chuliganów można co najwyżej spotkać na meczu.

Można powiedzieć, że na razie tubylcy dysponują jeszcze państwem, rządem, policją, wojskiem. Tyle że te instytucje, spętane przez dogmatyczną doktrynę, ubezwłasnowolnione przez media i różnego typu użytecznych idiotów, nie są zdolne do działania. Czyżby nie wiedziano, że bezkarność rozzuchwala? W przybyszach nie ma dziś szacunku dla byłego imperium, jest głęboka pogarda do tych wypranych z idei, ale ciągle bogatych mięczaków, kulturowa obcość i z trudem maskowane marzenie o destrukcji.

Te aspiracje będą się nasilać. Fakt, że zamieszki wybuchły po tym, jak policja usiłowała aresztować bandziora, uzbrojonego handlarza narkotyków, urasta do rangi symbolu. Władza, która usiłuje się usprawiedliwiać, przepraszać, nie budzi szacunku, a tym bardziej posłuchu.

Przykład jest zaraźliwy, a wyobcowani wandale nie mają szacunku domienia powstającego latami pracy pokoleń rodowitych Brytyjczyków.

Dziesięć lat upłynęło od dramatycznych apeli Oriany Fallaci. Czy ktoś jej posłuchał? Kolorowy rak przeżera białą tkankę. Żeby było jasne, nie chodzi tu o rasizm, amerykański tygiel przez długi czas radził sobie doskonale z absorbcją wielu kultur w jedną – pod warunkiem, że ta jedna była dominująca, pewna siebie i przekonana (słusznie czy niesłusznie nie mnie sądzić) o swoim posłannictwie.

Czekają nas ciekawe czasy. Coraz większych awantur wyobcowanych przedmieść, sporadycznie kontrowanych przez jednostkowe akty terroru naśladowców Breivika. Happy endu nie widzę.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski