Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palimy lampki dzieciom Lwowa

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. Listopad we Lwowie. Mgliste wieczory, pierwszy śnieg i wspomnienie roku, w którym kończyła się wielka wojna. Wspomnienie o jednym z najbardziej niezwykłych wydarzeń w naszej historii.

Po przeszło stu latach niewoli, Polska była tylko wyblakłym konturem na starych mapach, a na wojennych biwakach polskie pieśni i polskie orzełki budziły zdumienie wiarusów obcych armii. Ale w zaułkach Wiernego Miasta, wśród bram i podwórek, sławnych parków i starych kościołów, tliła się niedoceniana i pomijana w politycznych rachubach pamięć minionej chwały.

To dzieci tego miasta, chłopcy i dziewczęta, z których najmłodsi mieli po trzynaście, czternaście lat, poszli się bić nie o swe miasto, bo przecież nadal było ich domem. I o przynależność tego miasta do państwa, którego wciąż jeszcze nie było na mapach. Poszli bić się o Polskę.

Ta opowieść o dzieciach Lwowa budowała fundament polityki historycznej Polski międzywojennej. Opowieść o Jurku Bitschanie, 14-letnim gimnazjaliście, który zginął w czasie walk na Cmentarzu Łyczakowskim, nieopodal kwatery „Żelaznej Kompanii” – weteranów powstania listopadowego. Opowieść o chłopcach i dziewczętach, chowanych w zmarzniętej ziemi, którym przy nazwisku pisano najważniejszy tytuł w ich życiu: szeregowiec.

Pisano go na setkach metalowych tabliczek i dodawano: uczeń gimnazjum (jakże często), student praw, urzędnik kolejowy, cukiernik, student medycyny, robotnik, student techniki, uczeń szkoły handlowej, piekarz, nauczyciel ludowy. Mieli nie więcej niż 25 lat, gdy szli pod kule wroga.

Na innych tabliczkach pisano też tą samą żelazną czcionką: urzędniczka namiestnictwa, szeregowiec sanitarny, lat 23; a w innym miejscu: modniarka, sanitariuszka, szeregowiec, lat 17.

Historia tych młodych obywateli odradzającej się Polski została zapisana na najważniejszym z cmentarzy Drugiej Rzeczypospolitej, Cmentarzu Obrońców Lwowa i Wschodniej Małopolski, uwieczniona Kaplicą Orląt, poświęconą w 1924 roku przez arcybiskupa Twar­dow­skie­go.

To im przyznano najwyższe z możliwych odznaczeń, gdy w 1925 r. w Grobie Nieznanego Żołnierza, pod arkadami Pałacu Saskiego w Warszawie, pochowano bezimiennego szeregowca, ekshumowanego z lwowskiego Cmentarza Orląt.

Listopadowy Lwów. Stara katedra pamięta inne miasto, inna flaga łopotała wtedy na wieży ratusza. Stary tramwaj nie jedzie już Kopernika, a w kościele św. Elżbiety inne śpiewa się pieśni. Raz do roku palimy lampki dzieciom Lwowa i wierzymy, że w niebie mają swój Stryjski Park, gdzie mogą usiąść na drewnianej ławce i cieszyć się swoim miastem. Dobry Bóg pozwala nam też mieć nadzieję, że kiedyś usiądziemy tam razem z nimi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski