MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Palma mi nie odbiła

Redakcja
Za Mateusza Klicha VfL Wolfsburg zapłacił Cracovii 1,5 mln euro. To najwyższy transfer w historii krakowskiego klubu. FOT. MICHAŁ KLAG
Za Mateusza Klicha VfL Wolfsburg zapłacił Cracovii 1,5 mln euro. To najwyższy transfer w historii krakowskiego klubu. FOT. MICHAŁ KLAG
ROZMOWA. - Wykonujemy dużo ćwiczeń siłowych, które w Cracovii robiliśmy z trenerem Orestem Lenczykiem, więc je znam - mówi MATEUSZ KLICH, pomocnik niemieckiego VfL Wolfsburg.

Za Mateusza Klicha VfL Wolfsburg zapłacił Cracovii 1,5 mln euro. To najwyższy transfer w historii krakowskiego klubu. FOT. MICHAŁ KLAG

- Jakie są Pana wrażenia po pierwszych tygodniach w VfL Wolfsburg?

- Wciąż jestem miło zaskoczony tym, co widzę. Treningi są ciężkie, ale nie chcę, żeby ktoś odebrał to jako moje narzekanie, bo już w jednej z gazet napisali, że narzekam na treningi, a wcale tak nie jest. Ludzie piszą to, co chcą pisać... Cieszę się, że tak ciężko trenuję, bo wiem, że to sprawi, że będę miał więcej "poweru" na meczu. Wiem, że na tym nie stracę. Jestem też miło zaskoczony atmosferą wokół piłki w Niemczech.

- Jak wygląda wasz dzień na zgrupowaniu?

- Jemy śniadanie, później pierwszy trening, obiad i drugi trening. Wygląda to tak samo, jak na każdym innym zgrupowaniu, tylko treningi się różnią, ponieważ każdy trener ma swój warsztat. Może jeszcze tylko hotelem różni się zgrupowanie drużyny Bundesligi od zgrupowania polskiej drużyny.

- Trenerzy VfL serwują jakieś ćwiczenia, które są dla Pana nowością?

- Mówiąc szczerze, nawet nie. Wykonujemy dużo ćwiczeń siłowych, które robiliśmy w Cracovii z trenerem Orestem Lenczykiem, więc o tyle mi łatwiej, że je znam. Nie ma większych zaskoczeń, nie da się przecież aż tak wielu rzeczy wymyślić w piłce nożnej. Najważniejsze na treningach i tak są gierki. Ciężko trenujemy, ale mamy też dużo zajęć z piłkami i każdy trening kończy się taką gierką.

- Na stronie internetowej "Wilków" zauważyłem, że żonglujecie w kółku, trzymając się za ręce. U nas takiego ćwiczenia nie widziałem.

- W Cracovii mieliśmy podobne rzeczy. To jest takie rozluźnienie między innymi ćwiczeniami, urozmaicenie. I szkolenie techniki.

- Jak Pan oceni swoich nowych kolegów? Mit jest taki, że gracze z Bundesligi przy piłkarzach z polskiej ligi to prawdziwi atleci.

- W Polsce też znajdzie się zawodników bardzo dobrze zbudowanych i takich trochę słabiej. Tak samo jest tutaj, ale wydaje mi się, że w Niemczech jest inna selekcja piłkarzy, nie ma przypadkowych ludzi. Może głównie tym to się różni. To jednak dopiero mój drugi seniorski klub i tak naprawdę ciężko mi to ocenić głębiej.

- Jak wyglądało Pana wejście do drużyny? Przeszedł Pan jakiś "chrzest"?

- To już chyba relikt przeszłości. Normalnie wszedłem do szatni, przedstawiłem się każdemu, z każdym się przywitałem i usiadłem na swoim miejscu. Jest fajnie, nie ma głupich zagrywek. Każdy wie, o co walczy, a poza treningami jest dobra atmosfera.

- Z kim z drużyny żyje Pan najbliżej?

- Na początku dużo pomaga mi Czech Jan Polak, który dużo rozumie po polsku, ponieważ w Anderlechcie grał z Mar- cinem Wasilewskim. Łatwo się dogadujemy. Mieszkamy razem w pokoju już na drugim obozie, z nim trzymam się najbliżej.

- Kiedy próbowałem umówić się z Panem na tę rozmowę, mój telefon Pana obudził. Jak spędzacie czas wolny na zgrupowaniach?

- No tak (śmiech). Staramy się głównie odpoczywać, bo każdy z nas ciężko pracuje. Są - tak jak w Polsce - tenis stołowy, czy konsola, ale bez szaleństw. Głównie odpoczywamy i zbieramy siły.
- Co kilka dni gracie mecze z amatorskimi drużynami. Trener Felix Magath wymaga od was czegoś konkretnego w tych spotkaniach?

- Na razie te sparingi traktowane są jako jednostki treningowe, to nie są drużyny z najwyższej półki. Z reguły każdy gra po 45 minut dla wybiegania i postrzelania bramek. Fajnie się gra w takich meczach - można pograć na dużym luzie.

- Pan ma na koncie dwa gole w takich meczach. Jak padły?

- Nie ma o czym mówić. To rywale z szóstej ligi, więc byłoby źle, gdybym nie strzelił (śmiech). Koledzy strzelali, to też sobie strzeliłem.

- Czyli składami z tych spotkań nie należy się sugerować? Kiedy zaczniecie grę z bardziej wymagającymi rywalami?

- Ja nie przywiązuję na razie wagi do składów z tych sparingów. Wychodzę na boisko i chcę zagrać jak najlepiej. 24 lipca zagramy z Villarrealem. Fajnie byłoby zagrać w tym meczu, to ciekawy przeciwnik, na tle którego naprawdę będzie się można sprawdzić.

- W jednym ze sparingów Pan nie zagrał i w polskich mediach obwieszczono, że to z powodu braków w przygotowaniu fizycznym. Pisano, że trener nie jest z Pana zadowolony.

- Nie wiem, kto to wymyślił, ale już zostało napisane i poszło w świat... Nie zagrałem, bo miałem problemy ze ścięgnami Achillesa. Byłoby raczej średnio, gdybym nie zagrał, ponieważ musiałbym odbyć cięższy trening. Tak nie było. Zostało to wyssane z palca.

- Czyli, wbrew temu, co piszą, trener Magath nie ma zastrzeżeń do Pana siły fizycznej?

- Nic takiego nie ma miejsca. Liczyłem się z tym i dalej liczę, że są ludzie, którzy tylko czekają na początek sezonu Bundesligi - kiedy może nie wyjdę w pierwszym składzie - żeby mogli powiedzieć, że poszedłem tam dla pieniędzy i tym podobne, a nie dla gry w piłkę. Liczę się z tym, ale niespecjalnie się tym przejmuję, bo wiem, co mam robić i nie zmienię zdania, bo ktoś mi źle życzy. To jest moje życie i ja o nim decyduję. Nie zwracam uwagi na takie rzeczy.

- Los się do Pana uśmiecha. Pierwszego dnia przygotowań trener ogłosił, że rezygnuje z Diego. Było nie było - numeru 1 na Pana pozycji. Pomyślał Pan wtedy, że jest bliżej wyjściowego składu?

- Pomyślałem sobie wtedy dokładnie tak: mam nadzieję, że nie będzie tak, że Diego odejdzie, bo naprawdę chciałem potrenować z takim zawodnikiem. To ważne, bo można się dużo nauczyć. Bardzo się cieszę, że Diego wciąż jest z nami i nie czekam na jego odejście.

- A czego się można od niego nauczyć?

- Wszystkiego. Aż ciężko to wyliczyć (śmiech). To przede wszystkim zachowanie na treningach, w grze - wszystko, co piłkarskie.

- Jak Pan oceni sam siebie na tle drużyny po tych trzech tygodniach wspólnych treningów?

- Od samego początku mówiłem, że nie czuję się słaby piłkarsko, ale znów niech to nie zabrzmi tak, że przyjechałem do Niemiec z "sodą" i "jestem najlepszy, muszę grać". Znam swoje umiejętności, chcę grać i nie przyjechałem siedzieć na ławie.
- Miał Pan już okazję do rozmowy z trenerem Magathem?

- Trener jest raczej taki, że nie rozmawia z nami specjalnie. To, co ma do przekazania, przekazuje w czasie odprawy lub na treningu, ale dłuższych rozmów nie ma. Każdy z nas mocno pracuje i nie ma czasu na gadanie.

- Jakie ma Pan cele przed pierwszym sezonem w Bundeslidze?

- Chciałbym po prostu jak najwięcej grać. Nie chcę robić sobie specjalnych nadziei, bo wszystko zostanie zweryfikowane na starcie rozgrywek.

- Śledzi Pan losy Cracovii?

- Cały czas. Teraz właśnie oglądałem relację ze sparingu z CSKA Sofia (rozmawialiśmy w sobotę - przyp. MK). Bardzo bym chciał, żeby "Pasy" zajęły wyższe miejsce w lidze. Jeśli będę miał okazję, to przyjadę na mecz do Krakowa. Chcę się wybrać na derby.

- Utrzymuje Pan kontakt z kolegami z Cracovii? Marek Wasiluk, czyli chyba Pana najbliższy kolega, przeniósł się do Śląska Wrocław.

- Pewnie, że tak. Z Markiem cały czas mam kontakt, ale z innymi chłopakami też. To nie jest tak, że urwałem znajomości, bo mi odbiła "palma" i będę miał teraz kolegów z Bundesligi - bez przesady. Mam starych znajomych i z nimi się trzymam.

- Do Cracovii przyszło kilku nowych graczy, w tym Andrzej Niedzielan, Krzysztof Nykiel i Mateusz Żytko. Jak Pan ich oceni?

- Andrzej to świetny napastnik. Chciałbym mieć rozegranych tyle spotkań, ile on ma strzelonych bramek (śmiech). Fajnie byłoby, gdyby dla Cracovii też strzelał, a Cracovia dzięki temu wygrywała. Mam nadzieję, że wszyscy będą wzmocnieniami, a "Pasy" w końcu nie będą jedynie walczyć o utrzymanie, tylko o coś więcej.

Rozmawiał MACIEJ KMITA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski